Apple wróci do współpracy z Intelem? Pierwsze efekty zobaczymy dopiero za kilka lat

Apple wróci do współpracy z Intelem? Pierwsze efekty zobaczymy dopiero za kilka lat
fot. Amanz (źródło: Unsplash)

W świecie nowych technologii powroty do starych partnerstw rzadko są przypadkowe. Ogromna konkurencja, globalizacja łańcuchów dostaw i presja polityczna sprawiają, że największe firmy muszą stale balansować między ambicjami technologicznymi a realnymi możliwościami produkcyjnymi. Właśnie w takich okolicznościach pojawiły się najnowsze doniesienia dotyczące Apple, które według wielu analityków znów zaczyna spoglądać w stronę Intela.

Apple rozważa produkcję swoich chipów w fabrykach Intela

Zakulisowe raporty pojawiające się od kilku tygodniu wskazują, że Apple mimo wcześniejszych planów całkowitego odcięcia się od Intela, ponownie prowadzi rozmowy z amerykańskim gigantem. Najbardziej istotne jest jednak to, że nie chodzi o dostarczanie gotowych procesorów, jak miało to miejsce w czasach MacBooków z układami x86. Tym razem Apple zachowałoby pełną kontrolę nad projektowaniem chipsetów, a Intel miałby jedynie zająć się ich produkcją.

Według analityka Ming-Chi Kuo, Apple już podpisało z Intelem umowę NDA i otrzymało wstępne próbki procesu technologicznego 18A-P. To zaawansowany węzeł produkcyjny, który wspiera m.in. Foveros Direct, czyli technologię połączeń 3D pozwalającą na łączenie chipletów w mniejsze, bardziej efektywne energetycznie układy. Całość może okazać się atrakcyjna dla Apple, które w każdej generacji stara się znaleźć idealne proporcje między wydajnością a zużyciem energii.

Co ważne, Intel intensywnie rozwija ten proces produkcyjny – w 2025 roku zakładano, że osiągnie on 70% wydajności do końca roku, co ma przygotować firmę na pełną produkcję dla Apple w 2027. To oznacza, że gigant z Cupertino może po raz pierwszy wykorzystać układy powstałe w Stanach Zjednoczonych już za trzy lata.

iPhone jeszcze bardziej „made in USA”? Pierwsze modele w 2028 roku

Najbardziej intrygująca część przecieków dotyczy smartfonów. Jeszcze niedawno mówiło się głównie o MacBookach i iPadach, które miałyby otrzymać chipy wyprodukowane przez Intela, jednak nowy raport Jeffa Pu sugeruje, że Apple bierze pod uwagę także iPhone’y. Według jego analizy pierwszym urządzeniem wykorzystującym procesor Apple powstały w fabryce Intela ma być iPhone debiutujący w 2028 roku. Najprawdopodobniej chodzi o podstawową wersję iPhone’a 21, a wariant Pro miałby nadal wykorzystywać chipy pochodzące z innych fabryk, pozwalając Apple na przetestowanie produkcji Intela w mniej ryzykownym segmencie.

Co ciekawe, w grę może wchodzić również nowszy węzeł technologiczny określany jako 14A, który jak twierdzi Pu mógłby zostać sprzężony z chipsetem Apple A22. Jeśli te prognozy się potwierdzą, to Apple może wprowadzić do sprzedaży pierwszego iPhone’a, w którym kluczowy element powstanie wyłącznie na terenie Stanów Zjednoczonych. Taka decyzja z pewnością ucieszyłaby zarówno amerykańskich polityków, jak i zwolenników przenoszenia produkcji do USA.

Czy Apple i Intel stworzą wieloletnie partnerstwo?

Mimo rosnącego entuzjazmu warto zachować odrobinę sceptycyzmu. Cała współpraca znajduje się nadal na etapie ocen, testów i rozmów, a Apple słynie z ostrożnego podejścia do zmian w łańcuchu produkcyjnym. Analitycy podkreślają, że kluczowe decyzje zapadną dopiero w 2026 roku, gdy firma z Cupertino oceni realne możliwości technologii Intela i jej opłacalność w długim terminie.

Z drugiej strony, jeśli proces 18A-P osiągnie zakładaną wydajność i jakość, to zacieśnienie współpracy może stać się dla Apple bardzo korzystne – nie tylko technologicznie, ale także strategicznie. Oznaczałoby to bowiem większą niezależność od azjatyckich producentów, w tym TSMC, który obecnie odpowiada za większość zaawansowanej produkcji układów Apple.

Ostateczne decyzje dopiero przed nami

Pomimo licznych raportów i analiz, wciąż nie mamy stuprocentowej pewności, jak zakończy się ten nowy etap w relacjach Apple i Intela. To, co dziś wydaje się prawdopodobne, jutro może zostać całkowicie przekreślone przez zmiany rynkowe, koszty produkcji czy tempo rozwoju technologii. Pewnym jest jednak, że jeśli współpraca dojdzie do skutku, to rok 2028 może przynieść jednego z najbardziej symbolicznych iPhone’ów w historii, a Apple po raz kolejny udowodni, że potrafi zaskoczyć rynek w najmniej oczywistym momencie.

Źródło: MacRumors

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!