Spis treści
Jak co roku, pod koniec czerwca ma miejsce konferencja Apple, znana jako WWDC (WorldWide Developers Conference). Na niej prezentowane są nowości z software’owej części Apple – nowe odsłony ich systemów czyli iOS, iPadOS, watchOS, tvOS i macOS. Dziś pokażę wam, co oferuje pierwsza beta iOS 14. Zapraszam do lektury.
iOS 14 już jest, więc czas go przetestować
O iOS 14 mówiło się od jakiegoś czasu. Miała to być niejako rewolucja, mnóstwo nowych “ficzerów” i tym podobnych. Tak się jednak raczej nie stanie, a przynajmniej nie wskazuje na to obecny stan tego oprogramowania. Powód? Tradycyjnie już chyba, wszystkim znany – COVID-19. Niemniej jednak, kolejna odsłona systemu na smartfony Apple wnosi kilka ciekawych nowości, którym warto się przyjrzeć. Niektóre z nich bowiem, były od dawna wyczekiwane, a patrząc lata wstecz – mało kto uwierzyłby, że zagoszczą na iOS. Jednocześnie, Androidowi zapaleńcy mają obecnie kolejny “dobry” powód do nabijania się ze zwolenników urządzeń z jabłuszkiem.
Jednak jest coś, czego można pozazdrościć – wsparcie. Od lat Apple daje przykład, jak powinno sie wspierać swoje urządzenia (poza oczywiście niechlubnym iPhone 4S, iPadem 2 i iPadem Mini, jednak dajmy im już spokój, swoje i tak przeszły). iOS 14 zainstalujecie bowiem nawet na iPhone 6S z września 2015! A, jeszcze jedno. Moim urządzeniem testowym jest iPhone 8 Plus, więc niektóre elementy interfejsu mogą wyświetlać się inaczej na nowszych urządzeniach, a inne mogą być u mnie niedostępne. Niemniej jednak, jest na co popatrzeć.
Widżety, czyli jak Apple dogoniło Androida
Okej, faktem jest, że swego rodzaju “animowane kafelki” były już wcześniej dostępne na iOS, jednak miały one swoją wydzieloną strefę, której opuścić nie mogły. Teraz się to zmieniło, a Apple dało wolność widżetom, taką, o której wielu użytkowników od dawna marzyło. Choć sam nie mam raczej zamiaru z nich korzystać, bowiem cenię sobie minimalizm i pustkę na pulpicie (w czym z kolei może pomóc mi inna z wprowadzonych nowości – wrócimy do niej póżniej), to muszę przyznać, że sposób w jaki Apple postanowiło to zrealizować, jest nad wyraz sprytny. Wszystko zostało zrobione tak, by jednocześnie nie zaburzać stylistyki systemu co, w przeciwieństwie do Androida (no, może poza Pixelami), jest jedną z najbardziej lubianych przeze mnie cech systemu.
Już na samym początku widać drobną zmianę. Od teraz, edycję pulpitu możemy wywołać przytrzymaniem palca na pulpicie, gdzie do tej pory, można było to zrobić jedynie przytrzymując i przeciągając ikonę. Po wejściu w tryb edycji, tradycyjnie możemy zmieniać układ ikon, jednak w rogu ekranu, widać nową ikonkę. Plusik, który pozwala nam dodać widżety na pulpit. Tych obecnie nie ma zbyt wiele, ograniczają się one jedynie do wbudowanych aplikacji systemowych.
Oczywistym jednak jest, że z czasem pojawi się wsparcie od twórców zewnętrznych aplikacji – po to przecież Apple udostępnia betę systemu. Ale zaraz zaraz. Przecież we wcześniej wspomnianej “odrębnej sekcji”, dało sie dodać inne aplikacje, prawda? No właśnie, póki co, wciąż można je dodać jedynie tam. Tworzy się wtedy trochę miszmasz wizualny, bo aplikacje zewnętrzne dalej są w starym stylu, ale to zapewne kwestia czasu. Jednocześnie jak widzimy, Apple nie porzuciło odrębnej sekcji widżetów – chyba specjalnie dla takich jak ja, którzy nie lubią sobie zapychać ekranu głównego.
Istotną kwestią jest edycja tych kafelków. Wiele z nich jest dostępnych w różnych rozmiarach, jednak po dodaniu kafelka w konkretnym rozmiarze – nie da się go edytować. Nie jestem pewien czy to błąd, czy zamierzone działanie, jeśli jednak miałbym wybierać, wolałbym, żeby edycja była dynamiczna i pozwalała na zmianę rozmiaru, nie tylko przy wyborze samego kafelka.
Kolejnym interesującym widżetem, którego fani Androida mogą akurat pozazdrościć, jest inteligentny stos. Kafelek ten składa się z kilku innych, połączonych w przewijany stos. Smartfon analizuje nasze działania, harmonogramy czynności i na ich podstawie, proponuje który z kafelków może być akurat przydatny. Czyli np. zawsze rano, gdy wstajemy, na kafelku będzie wyświetlała się aktualna pogoda (oraz ta na kilka godzin wprzód), a w drodze do pracy, zmieni się na odtwarzacz muzyczny – jeśli akurat zawsze w drodze słuchamy muzyki. Oczywiście, możemy ręcznie wybrać co się akurat wyświetla, więc nie ma tak, że z rana jesteśmy skazani na pogodynkę, bez możliwości włączenia muzyki. Dodatkowo, na duży plus zaliczam dostępność widżetu baterii. Do tej pory, żeby go dodać, musieliśmy mieć podłączone jakieś urządzenie – wtedy pojawiał się jako opcja w odrębnej sekcji po lewej stronie. Teraz dostępny jest od razu.
Ciekawostką jest natomiast to o czym Apple na konferencji nie wspomniało, mianowicie – możliwość ręcznego tworzenia własnych stosów – także tych inteligentnie zmieniających się. Wystarczy nałożyć na siebie dwa kafelki (jedyny wymóg – muszą być identycznego rozmiaru) i już mamy swój stos. Jednocześnie pozwala to na dodanie o wiele większej liczby przewijanych kafelków, wedle upodobania. Fajnie, nie?
Szuflada aplikacji…ale, że CO?!
Kolejna nowość – nie przewidzieliście się – to szuflada z aplikacjami. A raczej biblioteka aplikacji, jak to Apple nazwało. Jak sama nazwa wskazuje, jest to miejsce w którym znajdziemy wszystkie zainstalowane na urządzeniu programy. Z tym też wiąże się kilka dodatkowych nowości, ale po kolei. Czym dokładnie jest biblioteka? Agreguje ona wszystkie nasze aplikacje, jednak nie w tradycyjny sposób, jakiego można byłoby się spodziewać. Są one grupowane automatycznie na podstawie zaprojektowanego przez Apple algorytmu, do folderów o odpowiednich nazwach. W folderze, trzy pierwsze ikony wyświetlane są jako duże, z bezpośrednim dostępem, a reszta trafia do podfolderu.
I tu, przynajmniej dla mnie, pojawia się pierwszy zgrzyt. Ponownie, nie jestem pewien, czy to “bug czy ficzer”, jednak myślę, że było to w pełni zamierzone. Nie ma róży bez kolców jak to mówią. W czym rzecz? Folderów nie da się przeorganizować po swojemu, ani nazwać czy usunąć. Wszystko odbywa się automatycznie. Z jednej strony współgra to z ideą Apple – użytkownik nie ma się zastanawiać, ma korzystać. I jak najbardziej ma to sens. Ale! Skoro foldery na pulpicie można tworzyć “po swojemu”, a widżety grupować wedle upodobań, to i tu, moim zdaniem, powinna być możliwość lekkiej personalizacji sposobu sortowania i wyświetlania. Co jeśli bowiem w aplikacjach społecznościowych, ważniejsze dla mnie są maile niż teams, jak podpowiada mi folder? No właśnie. To moim zdaniem jest do poprawy. Niemniej jednak, sama idea zapowiada się świetnie i jestem jak najbardziej za.
Ciekawostką odnośnie pulpitów i aplikacji jest natomiast możliwość ukrywania stron. Tak! Ukrywania. Oznacza to, że jeśli mamy jakieś aplikacje, z których korzystamy na tyle rzadko, że nie chcemy ich na pulpicie, ale jednak mogą nam się czasem przydać, możemy je wyrzucić na ten pulpit i go ukryć. By to zrobić, wystarczy w trybie edycji ekranów głównych, kliknąć na kropeczki wskazujące obecnie wybrany ekran. Otworzy nam się podgląd wszystkich stron ekranu, skąd wystarczy odznaczyć niechciany ekran. Gotowe. Od teraz nie ujrzymy tego ekranu podczas przewijania stron.
A jeśli to nam nie wystarcza, to aplikacje można całkowicie usunąć z ekranu głównego, tak, by wyświetlały się jedynie w bibliotece. Można tez ustawić by automatycznie, nowo instalowane aplikacje trafiały tylko tam, a nie na ekran główny. Jestem pewien, że wielu użytkowników doceni taką funkcję.
Hej Siri!
Nowy iOS, nowa Siri. Niewielka acz znacząca zmiana interfejsu asystentki na iOS, sprawia, że możemy zobaczyć co się pod nią znajduje. Niestety, nie ma możliwości przewijania treści, gdy jest ona wyświetlona.
Wolność dla tych, co nie odbierają
NARESZCIE! Funkcja wyczekiwana chyba bardziej niż widżety. W końcu, jesli nie chcemy odbierać połączenia, nie musimy czekać aż telefon skończy dzwonić (z wiadomych przyczyn, nie każdy chce “odrzucać” połączenie, a jedynie przeczekać). O ile nie było to problemem gdy telefon sobie po prostu leżał, tak niesamowicie sam nie raz irytowałem się gdy mój iPhone dzwonił, podczas gdy na nim pracowałem. Nie chciałem kolejny raz tłumaczyć, że nie interesuje mnie zakup parowych garnków, ale nie chciałem też dawać do zrozumienia, że jestem przy telefonie i “perfidnie odrzucam” połączenie.
Nowy interfejs połączeń przychodzących, aktywowany w trakcie korzystania z urządzenia, przynosi w tej kwestii wybawienie. Nie ma co tu więcej się rozpisywać – zmiana z wielkiego ekranu, w mały baner na górze, który ponadto można “wyrzucić” do góry, bez dotykania czerwonego przycisku. Dzięki Ci Apple! PS. Wiem, Android ma to od dawna. Ale iOS nie, więc radość jest uzasadniona.
Drobne zmiany
Powyżej opisane funkcje to w zasadzie główne nowości iOS 14, jednak nie jedyne. Prócz tego, w systemie znajdziemy też kilka mniejszych dodatków, które mogą być wartościowe dla niektórych użytkowników. Jedną z takich funkcji jest monitorowanie uprawnień aplikacji. Działa to w ten sposób, że jeśli jakaś aplikacja wykorzystuje dane uprawnienie – w rogu ekranu pojawia się kropeczka. Zielona dla aparatu, a np. pomarańczowa dla mikrofonu. Przydatne, jeśli chcemy wiedzieć w jakich sytuacjach nasze aplikacje używają konkretnych uprawnień i – jeśli uznamy to za nadużycie – odebrać im te uprawnienia.
W kwestii uprawnień – od teraz, iOS pozwala na tymczasowe udzielanie dostępu aplikacjom np. do lokalizacji. Ponadto (co jest moim zdaniem świetną opcją), jeżeli jakiś program potrzebuje dostępu do zdjęć, przypuśćmy komunikator czy aplikacja do edycji fotografii, możemy udzielić dostępu tylko do tego zdjęcia/albumu które chcemy edytować czy przesłać, a nie jak do tej pory, do całej galerii. Brawo Apple! To akurat funkcja, którą chętnie zobaczyłbym na Androidzie.
Można też wreszcie zmieniać rozdzielczość i liczbę klatek w filmach bezpośrednio w aplikacji aparatu. Wystarczy w ustawieniach aplikacji aparat, włączyć funkcję “narzędzie formatu wideo”. Kolejna z opcji, które już dawno powinny zagościć, jednak lepiej późno, niż wcale.
Klasycznie też, jak z każdą wersją iOS – są nowe tapety. Te, jak w iOS 13, reagują dynamicznie na tryb ciemny. I moim zdaniem, zwłaszcza jasne wersje, są ładniejsze niż te z iOS 13. Niestety dalej w iOS gości ten irytujący bug(?), powodujący, że w czasie ustawiania tapety, ma ona zdecydowanie bardziej nasycone kolory, niż na pulpicie. Zaczynam odnosić wrażenie, że to nie błąd, skoro tyle czasu gości w systemie. Pytanie tylko – po co?
Kolejną nowością jest mało przydatna (przynajmniej na razie) aplikacja, którą chyba każdy od dawna ma w wersji od Google – tłumacz. Póki co nie ma wsparcia dla języka polskiego, więc o ile nie chcecie np. hiszpańskiego przetłumaczyć na angielski, to raczej się wam nie przyda. Mimo wszystko doceniam chęci.
Reszta zmian to drobny lifting interfejsu aplikacji, jak np. w pogodzie, dodana informacja o najwyższej i najniższej temperaturze w ciągu dnia, pod główną temperaturą czy tryb obraz w obrazie, działający póki co w safari, oraz dla połączeń facetime.
Delikatne odświeżenie przeszła także aplikacja muzyki. Od teraz ekran odtwarzania jest ciemny, a tło dopasowuje się lekko kolorem do okładki.
Jedną z wcześniej wspomnianych niedostępnych u mnie funkcji, jest opcja ukryta w ustawieniach dostępności. Pozwala ona, puknięciem w tył telefonu, wywoływać niektóre akcje jak uruchomienie aplikacji czy latarki. Jestem ciekaw jak ta funkcja się rozwinie i czy z czasem zostanie dodane wsparcie dla większej liczby programów.
Podsumowanie nowości w iOS 14
iOS 14 to, jak wcześniej wspomniałem, jedynie ewolucja, jednak bardzo udana. Jak na pierwszą betę system działa nad wyraz stabilnie, jedynie widżet pogody czasem teleportował mnie do Cupertino. Zmian zbyt wielu nie ma, choć z pewnością jeszcze jakieś pomniejsze się znajdą.
Tak jak też wcześniej wspomniałem – moim urządzeniem testowym jest iPhone 8 Plus, a często niektóre zmiany, bądź nowe funkcje, mogą dotyczyć jedynie nowszych urządzeń (jak np. przypuśćmy, zmiany odnośnie szerokiego kąta, trybu nocnego i interfejsu aparatu, które dostępne są tylko na iPhone 11 i wyższych, czy zmiany dotyczące FaceID). Jeśli więc jest coś o czym wy wiecie, a tego nie opisałem – bardzo możliwe, że zwyczajnie u mnie tego nie ma.
Co myślicie o iOS 14? A może sami testujecie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!