Aktualnie gdy ktoś nam ukradnie kartę płatniczą to nadal może ją płacić. Jedynie co go blokuje to PIN (choć kwota transakcji bezpinowych ciągle rośnie) oraz dzienny limit. Oczywiście możemy również zadzwonić do naszego banku i kartę zablokować – jednak to wymaga od nas pewnej akcji (wcale nie musimy wiedzieć, że nie mamy karty przy sobie). A co powiecie na kartę płatniczą z czytnikiem linii papilarnych?
Karta płatnicza z czytnikiem linii papilarnych – idealne zabezpieczenie?
Zabezpieczenia narzędzi płatniczych to ciągły balans pomiędzy faktycznym bezpieczeństwem a wygodą. Karty płatnicze pozwalają na transakcje bez podawania PIN-u nawet do całkiem wysokich kwot. Dlatego też przydaje się opcja wygodnego uwierzytelnienia naszych płatności. Takie wymyśliła firma Thales, która wprowadziła na rynek bezstykową kartę biometryczną. Została ona już zaadaptowana przez bank BNP Paribas we Francji.
Zapłacenie za zakupy tą kartą nie jest możliwe, jeśli nie zeskanujemy swoich linii papilarnych. Jest to wygodne, bowiem nie wymaga od nas sporej uwagi, a przy tym jest wysoce bezpieczne. Nasz skan odcisku wgrywamy na kartę podczas osobistej rejestracji i te dane nie są udostępniane stronom trzecim – są one zapisywane na karcie i tam pozostają. Co ważne, w razie problemów ze zeskanowaniem odcisku palca, można użyć również kodu PIN. Karta płatnicza Thales jest kompatybilna z systemami MasterCard oraz Visa.
To też oznacza, że w razie kradzieży karta jest kompletnie bezużyteczna, bowiem przy każdej płatności wymagane jest zeskanowanie odcisku palca. W przypadku takich zabezpieczeń nie ma powodu, aby ustawiać dzienny limit płatności.
Warto dodać, że nie jest to rozwiązanie wyjątkowo nowe, jednak jest ono wdrażane właśnie we Francji. Niestety, w Polsce jeszcze żaden bank nie wyraził zainteresowania tym systemem – a szkoda, bowiem to właśnie nasz kraj przoduje w rozwiązaniach fintech.
Źródło: Thales przez Telepolis
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!