Spis treści
Rynek telewizorów od kilku lat wyraźnie skręca w stronę designu. Producenci coraz częściej próbują sprawić, by duży ekran w salonie nie dominował przestrzeni, a wręcz stawał się jej elementem dekoracyjnym. Właśnie w ten trend wpisuje się LG Gallery T, czyli nowy model, który zostanie oficjalnie zaprezentowany podczas targów CES 2026 i który ma być odpowiedzią LG na popularność takich konstrukcji jak Samsung The Frame.
LG Gallery T jako odpowiedź na The Frame Samsunga
Choć LG od lat używa nazwy „Gallery” w kontekście swoich telewizorów OLED z serii G, to LG Gallery T idzie o krok dalej. Tym razem nie chodzi jedynie o ultrasmukłą konstrukcję, lecz o pełnoprawny koncept „canvas TV”, czyli ekranu zaprojektowanego z myślą o stałym wiszeniu na ścianie i wyświetlaniu dzieł sztuki. Inspiracja jest oczywista. Samsung The Frame od 2017 roku udowadnia, że użytkownicy chcą czegoś więcej niż czarnej tafli po wyłączeniu telewizora. Z czasem do gry dołączyli też TCL Nxtframe oraz Hisense Canvas TV. LG Gallery T wpisuje się w ten sam segment oferując montaż typu flush-mount, dzięki któremu ekran przylega do ściany niemal jak obraz oraz wymienne, magnetyczne ramki pozwalające dopasować wygląd telewizora do wystroju wnętrza.
MiniLED zamiast OLED-a i świadome kompromisy
W przeciwieństwie do flagowych modeli OLED, LG Gallery T nie celuje w absolutną czołówkę pod względem parametrów obrazu. Producent zdecydował się na panel LCD z podświetleniem MiniLED, rozdzielczość 4K i częstotliwość odświeżania 60 Hz, a za przetwarzanie obrazu i dźwięku odpowiada procesor Alpha 7 AI. To wyraźny sygnał, że nie jest to telewizor zaprojektowany z myślą o entuzjastach kina domowego czy graczach oczekujących najwyższej płynności.
Mocnym punktem ma być natomiast specjalna, matowa powłoka ekranu, która redukuje refleksy i odbicia światła. W praktyce ma to pozwolić na komfortowe oglądanie zarówno dzieł sztuki, jak i zwykłych treści, niezależnie od pory dnia czy oświetlenia w pomieszczeniu. LG zapowiada również dynamiczne dopasowywanie jasności i kolorów do warunków otoczenia, co ma pomóc w wierniejszym odwzorowaniu faktury i charakteru prezentowanych obrazów. Telewizor ma trafić na rynek w wersjach 55 i 65 cali, a szczegółowa specyfikacja podobnie jak cena i dostępność w Polsce pozostaje na razie tajemnicą.
Gallery Mode i sztuka pod kuratelą LG
Jednym z kluczowych elementów koncepcji LG Gallery T jest Gallery Mode opracowany we współpracy z kuratorami muzealnymi. Tryb ten ma sprawić, że wyświetlane obrazy nie będą wyglądały jak zwykły wygaszacz ekranu, lecz jak faktyczna ekspozycja. Ustawienia obrazu są tu optymalizowane w czasie rzeczywistym, tak aby zachować odpowiednią kolorystykę i kontrast, bez efektu przepalenia czy nadmiernej „cyfrowości”.

Uzupełnieniem jest platforma LG Gallery+ oferująca dostęp do biblioteki liczącej ponad 4500 dzieł sztuki – od klasycznych obrazów przez fotografie, aż po kadry filmowe i grafiki inspirowane grami wideo. Część treści dostępna będzie bezpłatnie, natomiast pełna oferta wymaga subskrypcji wycenianej na około 5 euro lub 5 dolarów miesięcznie. Baza ma być regularnie aktualizowana, a użytkownicy mogą również wyświetlać własne zdjęcia, synchronizowane choćby z Google Photos lub tworzyć grafiki z pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.
Nie tylko sztuka – LG rozwija też Gaming Portal
Pomimo, że LG Gallery T nie jest pozycjonowany jako sprzęt stricte gamingowy, to telewizor będzie współpracował z usługą LG Gaming Portal. To platforma umożliwiająca granie w chmurze bez potrzeby podłączania konsoli czy komputera. W katalogu znajduje się już ponad 4600 tytułów, a lista gier jest sukcesywnie rozszerzana m.in. o produkcje takie jak Just Dance Now, Asphalt Legends Unite czy różnego rodzaju gry quizowe i rodzinne. Warto jednak zaznaczyć, że część nowości nie jest jeszcze dostępna w Polsce, a brak informacji o wyższych częstotliwościach odświeżania sugeruje, że LG Gallery T pozostanie raczej sprzętem do okazjonalnej rozrywki niż wymagającego grania.
Duży potencjał, ale też kilka znaków zapytania
LG Gallery T zapowiada się jako ciekawa alternatywa dla Samsunga The Frame, jednak na ostateczną ocenę trzeba jeszcze poczekać. Wciąż nie znamy ceny, dokładnej daty premiery ani pełnych możliwości technicznych. Pojawia się też pytanie, czy użytkownicy zaakceptują fakt, że część funkcji znanych z wcześniejszych modeli LG trafia dziś za paywall w ramach Gallery+. Pewnym jest jednak, że segment tego typu telewizorów przestaje być niszą, a LG Gallery T pokazuje, że LG traktuje ten kierunek bardzo poważnie. Styczniowe targi CES 2026 powinny przynieść odpowiedzi na najważniejsze pytania.
Źródło: LG
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!