Spis treści
- Tak, zakochałem się w nim. I nie zamierzam tego ukrywać!
- Jakość wykonania stoi na najwyższym poziomie. Wyświetlacz też niczego sobie!
- Wydajność jest w pełni wystarczająca do konsumpcji mediów
- System to dobrze znany i ceniony Windows 10
- Za dodatki trzeba sporo zapłacić. Ale chyba… warto to zrobić
- Dla kogo jest Microsoft Surface Go 2?
Musicie przyznać, że współczesna elektronika jest tworzona trochę bez polotu. Te same utarte schematy, te same rozwiązania, podobny wygląd. Obecne smartfony, laptopy, smartwatche – to już kiedyś wszystko było. I nie ekscytuje jak kiedyś. Istnieje jednak gama urządzeń, która za każdym razem wzbudza we mnie emocje. Paradoksalnie, emocje te powstają w kontakcie ze sprzętem, którego pierwotny design ukazał się już dobre kilka lat temu. Ale mimo to on nadal zaskakuje, nadal zachwyca. Microsoft Surface Go 2 jest dla mnie właśnie tym bodźcem, który zawsze wywołuje gęsią skórkę oraz uśmiech na ustach. A oto jego recenzja, do której Was serdecznie zapraszam.
Tak, zakochałem się w nim. I nie zamierzam tego ukrywać!
Gdy tylko przystępny (w teorii – o tym później) Surface Go 2 pojawił się podczas prezentacji od razu wiedziałem – chcę go przetestować. Miałem okazję testować w ubiegłym roku Surface’a Pro 7, który zostawił w mojej pamięci bardzo pozytywne wrażenie. Jednak był on poza moim zasięgiem cenowym. Zainteresowała mnie wówczas pierwsza generacja przystępnej cenowo hybrydy Microsoftu – Surface Go – jednak grube ramki wokół ekranu wystarczająco mnie od niej odstraszyły. W Redmond najpewniej usłyszeli moje błagania, gdyż druga generacja jest tego “smaczku” stylistycznego pozbawiona. W końcu!
Wyjmując Surface’a Go 2 z pudełka, od razu można poczuć, że jest to produkt wykonany z najwyższą starannością o najdrobniejsze szczegóły. Nie ma znaczenia, czy wybierzesz najtańszy, czy najdroższy wariant. Każdy z nich stwarza pozór urządzenia, które zostało zaprojektowane z pasją i niejako… miłością. Przy tym jest ono solidne jak czołg, choć nie jest przesadnie grube – mierzy ono tylko 8,3 mm. Przy wadze 553 g, Surface jest wygodny do trzymania również w formie tabletu. Nawet wraz z opcjonalnymi dodatkami – takimi jak rysik oraz klawiatura – taki zestaw można bez problemu trzymać dłużej w ręce. Surface Go 2 występuje tylko w jednej wersji kolorystycznej – platynowej.
Jakość wykonania stoi na najwyższym poziomie. Wyświetlacz też niczego sobie!
Tył obudowy pokrywa stop magnezu, który – poza odchylaną podstawką – jest wykonany z jednego kawałka metalu. Stwarza to wrażenie ponadprzeciętnej solidności. Nie ma tu mowy o jakimkolwiek skrzypieniu, czy uginaniu się pod naciskiem. Poza połyskującym logo Microsoftu, na tyle znajdziemy również plastikową wstawkę u góry, na której znajduje się aparat główny. Poniżej obecna jest wcześniej już wspomniana odchylana podstawka, która stanowi charakterystyczny dodatek dla produktów tej linii. Pod nią znajduje się z kolei slot na karty microSD. Na górnej krawędzi obecne są przyciski do zmiany głośności oraz zasilania, na prawym boku mamy port USB-C, mini jack 3,5 mm oraz autorskie, magnetyczne złącze, opracowane przez Microsoft. W mojej konkretnej wersji, na lewej krawędzi znajduje się również gniazdo na kartę nanoSIM. Nie ma tutaj pełnowymiarowego złącza USB-A, więc najlepiej wyposażyć się od razu w stosowną przejściówkę. Front to z kolei rozlewająca się od krawędzi do krawędzi tafla szkła, którą zakłócają jedynie dwa otwory po przeciwległych stronach ekranu. Skrywają one głośniki stereo. W górnej części znajduje się kamerka przednia wraz z czujnikami Windows Hello.
Wyświetlacz jest naprawdę niezły. Ma 10,5 cala i jest to ekran typu IPS LCD. Rozdzielczość 1920 x 1280 px zapewnia w pełni wystarczającą jakość obrazu. Jego jasność jest zupełnie wystarczająca. Nawet na zewnątrz nie ma dramatu, choć błyszcząca powłoka szkła pokrywającego ekran (Gorilla Glass 3) skutecznie próbuje te wrażenia zakłócić. Osobiście nie miałem większego problemu, aby w słońcu czytać e-booka czy edytować tekst w Wordzie. Ale traktujcie to jednak jako ostateczność – ekran znacznie lepiej prezentuje się w pomieszczeniu. Na mój gust mógłby być on delikatnie ciemniejszy w ciemności – sięgnięcie po tablet po wybudzeniu się w środku nocy celem włączenia czegoś na Netflixie zawsze kończyło się intensywnym mrużeniem oczu.
Jeśli chodzi o odwzorowanie barw – kolory i kąty widzenia stoją na wysokim poziomie. Ekran jest oczywiście dotykowy i do tej jego cechy nie mam żadnych zastrzeżeń. Niezależnie od sposobu obsługi – czy palcem czy rysikiem – Surface Go 2 bezbłędnie rejestruje to, co chcemy na nim zrobić. Pamiętajcie, że z racji zastosowanego wyświetlacza, wszystkie treści wyświetlane są w proporcji 3:2. Oznacza to łatwiejszą pracę na dwóch aplikacjach dzielących ekran, gorzej wpływa to natomiast na choćby oglądanie filmów, które siłą rzeczy mają większe pasy u góry i dołu niż ma to miejsce przy urządzeniach o klasycznych proporcjach 16:9. Coś za coś.
Wcześniej wspomniałem, że testowałem już kiedyś Surface’a Pro 7. Pozostały mi po nim bardzo dobre wspomnienia, jednak do tej beczki z okienkowym miodem wpadła również łyżka dziegciu. Dziegciem tym okazały się być ramki wokół wyświetlacza. Dla mnie były zbyt szerokie, przez co tablet wydawał mi się nieco archaiczny, jakby pochodził sprzed kilku lat. Z kolei Surface Go 2 oferuje ramki o wiele cieńsze i jest to bardzo dobra zmiana. Nie są to rzecz jasna rozmiary ramek w iPadzie Pro, ale według mnie – to idealny rozmiar ramki dla tego tabletu. Bez problemu mieści się na nim kciuk i podnosząc Surface’a, nigdy nie spotkałem się z wywołaniem przypadkowego dotknięcia ekranu.
Wydajność jest w pełni wystarczająca do konsumpcji mediów
Zwykle laptopa czy tableta używam do lekkich czynności, takich jak przeglądanie Facebooka, stron internetowych, oglądania Netflixa czy YouTube’a. Przez chwilkę zastanawiałem się, jaki obrać kierunek recenzji – katowanie sprzętu i testowanie maksymalnej wydajności, jak to robią niektórzy recenzenci czy może swobodne użytkowanie jak na co dzień? Postanowiłem wybrać drugą opcję, gdyż Surface Go 2 nie jest stworzony do obróbki filmów w 4K ani do grania w najnowsze tytuły. Do tego celu przeznaczona jest całkowicie inna kategoria urządzeń, do której testowany tablet zdecydowanie nie należy. Miałem nadzieję, że do testów uda mi się otrzymać tablet w podstawowej konfiguracji, który w sklepach widnieje za 1999 zł. Wiem bowiem doskonale, że właśnie ten model będzie obiektem zainteresowania osób, które chcą się w taki sprzęt wyposażyć. Tak się jednak nie stało i dostałem najbardziej wydajny wariant – z modułem LTE na pokładzie.
Zastosowany w tej konfiguracji procesor to Intel Core m3 ósmej generacji, który jest połączony z 8 GB pamięci RAM i kartą graficzną Intel UHD Graphics 615. Pozostałe wersje otrzymały układ Intel Pentium Gold 4425Y. Używając Surface’a standardowo do wyżej wymienionych celów – nie udało mi się go w żaden sposób zawiesić. Liczba otwartych kart nie wpływa na wydajność urządzenia, choć te starsze muszą się czasami odświeżyć. Poza tym nie mam do jego działania żadnych zastrzeżeń. Przyczepić się mogę z kolei do jednej rzeczy – w przypadku bardziej wymagających zadań, tył tabletu potrafił się dość nieprzyjemnie nagrzać w okolicy loga Microsoftu i aparatu.
Z racji chłodzenia pasywnego, a więc bez żadnych wentylatorów w obudowie, ciepło ma niekiedy problem z rozproszeniem się. Ale w zwyczajnym użytkowaniu tablet pozostaje tylko lekko ciepły i nie wpływa to w ogóle na komfort użytkowania. W moim egzemplarzu zastosowany został dysk SSD o pojemności 128 GB. Gorzej wyposażone wersje zostały wyposażone w dysk eMMC o pojemności 64 GB. I tutaj mam dobrą wiadomość – urządzenie pozwala na rozszerzenie dostępnej fabrycznie pamięci dzięki kartom microSD. Można zatem w prosty sposób zyskać dodatkowe gigabajty przestrzeni, nie wydając dodatkowych pieniędzy na wyższą wersję pamięciową.
System to dobrze znany i ceniony Windows 10
Trudno coś napisać o samym Windowsie 10. Używa go zapewne zdecydowana większość użytkowników naszego portalu (pozdrawiam fanów Linuxa czy Mac OS), więc opisywanie jego wyglądu i funkcji byłoby mniej więcej czymś na wzór tłumaczenia zasady działania młotka. Każdy go w życiu miał w ręce i wie, do czego on służy. Windowsa można używać zarówno w normalnej formie, jak i w trybie tabletu – wówczas interfejs nieco zmienia się, aby łatwiej było obsługiwać go dotykiem. Oryginalnie jest on ograniczony wyłącznie do instalacji programów ze sklepu Microsoft Store, jednak to ograniczenie można łatwo ominąć jednym kliknięciem w ustawieniach. Z ciekawszych dodatków – na pokładzie znajdują się czujniki Windows Hello. Po zeskanowaniu twarzy, tablet dość dobrze radzi sobie z jej rozpoznawaniem i odblokowywaniem systemu – również w nocy. Aparaty są dwa – jeden z rozdzielczością 8 Mpix na tyle, drugi na froncie z rozdzielczością 5 Mpix. I choć przykładowych zdjęć robionych tabletem tutaj nie uświadczycie, mogę Was zapewnić, że robią one dobre zdjęcia. A frontowa kamerka zapewnia ostry jak żyleta obraz podczas wideorozmów.
Moja konfiguracja tabletu umożliwia ponadto łączenie się z internetem przy użyciu łączności komórkowej. Działa to w identyczny sposób jak w telefonie komórkowym. Miałem jednak problem z połączeniem się na jednej z kart, ale być może była to wina samego operatora. Niemniej jednak taki dodatek znacznie ułatwia korzystanie z urządzenia, gdyż można zapomnieć o ciągłym uruchamianiu hotspota, gdy jesteśmy poza domem i siecią Wi-Fi. Warto także nadmienić o baterii – trzyma od 6 do 8 godzin na pojedynczym ładowaniu (wykorzystując Wi-Fi), w zależności od wykonywanych czynności. Te 8 godzin udało mi się osiągnąć oglądając ciągle seriale na Netflixie. Producent gwarantuje na stronie 10 godzin użytkowania tabletu, jednak nie jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusza, który pozwoliłby osiągnąć taki rezultat.
Za dodatki trzeba sporo zapłacić. Ale chyba… warto to zrobić
I właśnie w tym miejscu z Surface’em Go 2 zaczynają się problemy. Sam tablet w podstawowej wersji jest rzeczywiście przystępny cenowo, nie przekraczający magicznej bariery dwóch tysięcy złotych. Ale w rzeczywistości, tabletu nikt sam nie kupi. Niemal obowiązkowym akcesorium jest klawiatura, która umożliwia przekształcenie tabletu w laptop. Opcjonalnie można także pokusić się o rysik. I gdy niczego nie świadoma osoba przejdzie do konfiguratora, prawdopodobnie z wrażenia opadnie jej szczęka. Klawiatura to bowiem wydatek rzędu 449 zł (wersja z Alcantarą kosztuje 150 zł więcej), a rysik to kolejne 499 zł. Są to ceny z oficjalnego sklepu Microsoftu. I tutaj właśnie gdzieś ta magia tego urządzenia zaczyna zanikać, bo to tak, jakby sprzedawać butelki wody bez zakrętki (za którą policzycie sobie niemało), lub oferować smartfona obsługującego szybkie ładowanie bez szybkiej ładowarki w zestawie. Tym sposobem, cena zestawu rośnie o kolejny tysiąc złotych – a przypomnijmy, że wciąż mamy do czynienia z najtańszą i najmniej wydajną konfiguracją samego tabletu.
Testowana przeze mnie szara klawiatura została pokryta miękką w dotyku Alcantarą. Przypina się ona magnetycznie do dolnej krawędzi tabletu przy użyciu zestawu pinów. Nie ma możliwości, by odpadła od niego inaczej niż poprzez celowe działanie. Kolorystycznie pasuje ona idealnie do szarości Surface’a Go 2. Wyglądają, jakby tworzyli zgrany duet, który nie tylko dobrze współpracuje, ale także przyciąga oko. Z racji rozmiarów tabletu, klawisze zostały nieco ściśnięte i pomniejszone. Początkowo w ogóle nie mogłem się przyzwyczaić do jej układu, jednak z czasem coraz bardziej dochodziłem do wprawy. Skok klawisza jest bardzo przyjemny – jest on wyczuwalny i zostawia przyjemne wrażenie podczas pisania dłuższych tekstów. Klawiatura jest także podświetlana – do wyboru są trzy poziomy regulacji jasności, które obsługuje się klawiszem funkcyjnym u góry klawiatury. Nie zabrakło klawisza funkcyjnego Fn, który podobnie jak Caps Lock ma w rogu niewielką diodę, sygnalizującą jego uruchomienie.
Odchylana w bardzo dużym zakresie podstawka tylnej obudowy sprawia, że z podłączoną klawiaturą mamy odczucie pracy na laptopie. Klawiatura Type Cover służy także jako ochrona dla ekranu, gdy decydujemy się schować tablet do plecaka. Można także korzystać z trybu tabletu z podłączoną klawiaturą – wówczas jej zawinięcie na tył Surface’a zdezaktywuje jej funkcje, eliminując zarazem możliwość omyłkowej ingerencji w wyświetlaną treść. Rysik, zwany też Piórem Surface, jest dokładnie tym, czego można oczekiwać. Świetnie notuje się za jego pomocą odręczny tekst czy używa do rysowania. Opóźnienie dotyku rysika względem wyświetlanej treści jest bardzo niewielkie i w ogóle mi ono nie przeszkadzało.
Dwukrotne przyciśnięcie górnego przycisku rysika wyzwoli aplikację do notowania, z kolei niżej umieszczony przycisk na ściance Pióra Surface służy jako prawy przycisk myszy. Górną częścią rysika, niczym gumką w ołówku, można wymazywać stworzoną przez nas treść. Rysik przywiera magnetycznie do lewej krawędzi Surface’a i spoczywa tam bardzo pewnie. Niewielką ciekawostką jest rodzaj baterii zasilających rysik – jest to bateria AAAA. Ostatnim akcesorium znajdującym się w moim zestawie jest mysz Surface Mobile Mouse. Łączy się ona z tabletem przy użyciu Bluetootha. Niski profil i szara kolorystyka sprawia, że – podobnie jak klawiatura – wraz z całością prezentuje się ona obłędnie.
Dla kogo jest Microsoft Surface Go 2?
Na stronie Microsoftu recenzowane urządzenie jest opisywane jako idealne dla uczniów i studentów. I zgadzam się z takim przekazem, gdyż niewielkie rozmiary, dobry czas pracy oraz zadowalająca wydajność sprawiają, że dla tej grupy osób będzie to sprzęt idealny. Dwa tygodnie spędzone z Surface’em Go 2 upewniły mnie w przekonaniu, że takie urządzenia są potrzebne na rynku, że mają one sens i jest na nie zapotrzebowanie. Choć finalna cena zakupionego sprzętu raczej na pewno nie zamknie się w kwocie nieprzekraczającej dwóch tysięcy złotych, to jednak wygoda, mobilność i dodatkowe funkcje, jakie oferują opcjonalne dodatki sprawiają, że dla części osób ich zakup będzie czystą formalnością. Mogę polecić zakup Surface’a Go 2 każdemu, kto szuka połączenia funkcji tabletu i laptopa – testowane urządzenie świetnie spełni się w obu tych rolach.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!