Motorola kontynuuje swoją tradycję tworzenia smartfonów z ogromnymi bateriami, czego efektem jest model Moto G67 Power, mający być idealnym wyborem dla tych, którzy wolą zapomnieć o ładowarce na dłużej niż jeden dzień. Producent zapewnia, że to sprzęt stworzony z myślą o długiej pracy, solidności i przyzwoitych możliwościach multimedialnych. Choć pod względem mocy obliczeniowej nie jest to flagowiec, to nowa Motorola Moto G67 Power ma kilka mocnych kart w rękawie.
Duża bateria, nowoczesne materiały i znany procesor
Moto G67 Power to kolejny przedstawiciel serii, która od lat stawia na wytrzymałość. Sercem urządzenia jest akumulator węglowo-krzemowy o pojemności 7000 mAh, co stanowi spory krok naprzód względem poprzednika. Dzięki nowym materiałom zastosowanym w elektrodach udało się zmieścić większe ogniwo w niemal tych samych wymiarach obudowy.

Według danych producenta, Moto G67 Power ma działać nawet do 58 godzin bez konieczności ładowania. Jest to wynik, który w praktyce powinien pozwolić na co najmniej dwa pełne dni użytkowania. Zastosowane ogniwo wspierane jest przez ładowanie przewodowe o mocy 30 W, ale przy tej pojemności trudno to nazwać „szybkim” ładowaniem. Jest to raczej rozsądny kompromis między tempem a żywotnością baterii.
W kwestii wydajności Motorola postawiła na sprawdzony układ Snapdragon 7s Gen 2. Choć nie jest to najnowszy procesor Qualcomma, to oferuje wystarczającą moc do codziennej pracy, mediów społecznościowych czy rozrywki. Do wyboru są dwie konfiguracje pamięci: 8/128 GB lub 8/256 GB. Warto mieć na uwadze, że użytkownicy szukający topowej wydajności mogą czuć pewien niedosyt.
Ekran, aparaty i odporność
Ekran Motoroli Moto G67 Power to 6,7-calowy panel LCD o rozdzielczości Full HD+ (2400×1080) z odświeżaniem 120 Hz. Wyświetlacz chroniony jest także szkłem Corning Gorilla Glass 7i, które powinno poradzić sobie z drobnymi zarysowaniami i upadkami.

Pod względem fotograficznym Motorola stawia na sprawdzone rozwiązania. Z tyłu znajduje się 50-megapikselowy aparat główny Sony LYT-600 z przysłoną f/1.8, wspierany przez 8-megapikselowy obiektyw ultraszerokokątny. Z przodu zaś znalazła się 32-megapikselowa kamerka do selfie, umożliwiająca nagrywanie wideo w jakości 4K. To zestaw, który nie zawiedzie w codziennym fotografowaniu, choć nie aspiruje do poziomu flagowców.
Moto G67 Power nie zapomina też o funkcjonalności, co oznacza, że na pokładzie znalazły się głośniki stereo, złącze słuchawkowe 3,5 mm, czytnik linii papilarnych, a także moduły Wi-Fi 5, Bluetooth 5.1 i 5G. Obudowa spełnia normy IP64, co oznacza odporność na kurz i lekkie zachlapania, a dodatkowo producent chwali się zgodnością ze standardem MIL-STD-810H, który sugeruje zwiększoą wytrzymałość na uszkodzenia mechaniczne.
Android 15 z ograniczonym wsparciem i znajome kolory Pantone
Moto G67 Power debiutuje z systemem Android 15 w niemal czystej wersji z delikatnymi modyfikacjami Motoroli. Niestety, aktualizacje nie będą długoterminowe, ponieważ producent już teraz zapowiedział jedynie jedną dużą aktualizację systemu (do Androida 16) oraz trzy lata poprawek bezpieczeństwa. To przyzwoity, ale nie imponujący wynik w porównaniu z konkurencją.

Smartfon trafi do sprzedaży w Indiach 5 listopada 2025 roku i dostępny będzie w trzech wariantach kolorystycznych przygotowanych we współpracy z Pantone: Parachute Purple, Blue Curacao i Cilantro. Każdy z nich ma mieć nieco inną fakturę obudowy. Na ten moment nie wiadomo, czy Motorola Moto G67 Power trafi do Europy, a w tym do Polski, ponieważ producent nie ujawnił jeszcze żadnych planów dotyczących globalnej premiery.
Motorola Moto G67 Power to typowy przedstawiciel serii Power, który został stworzony z myślą o długiej pracy i niezawodności, a nie o rekordach wydajności. Choć procesor nie należy do najnowszych, a ładowanie 30 W nie robi już dziś wrażenia, to połączenie ogromnej baterii, dużego ekranu i solidnego wykonania może sprawić, że model ten znajdzie swoich zwolenników. To smartfon dla tych, którzy cenią spokój i nie chcą martwić się poziomem baterii w połowie dnia.
Źródło: Notebookcheck
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!