Spis treści
Animal Crossing to seria, która górowała już za czasów Nintendo DS. Nie będę was oszukiwać, że jak typowa baba, swojego Switcha kupiłam właśnie dla tego tytułu. No nie mogłam się powstrzymać, początki pandemii, a ja myślałam jedynie o tym, by uciec na wyspy. No i uciekłam – przedstawiam wam recenzje kobiecym okiem najnowszej wersji Animal Crossing.
Co to w ogóle jest?
Otóż kochani, to nic innego jak gra, która pochłonie dziesiątki waszych godzin. Ogólnikowo opisując grę na wstępie, wylatujecie na własną, dziką wyspę. Po pierwszym uruchomieniu, znajdujemy się na lotnisku, gdzie dwa malutkie szopy – Timmy and Tommy – zadają wam serie ważnych pytań, na podstawie których bookują wam lot na wymarzoną wsypę. Nie brakuje oczywiście najważniejszego pytania, co zabrałbyś ze sobą, gdybyś wylądował na opuszczonej wyspie? No czy one nie są przesłodkie?
Dobra, ale co dalej?
Lądujemy! Przed nami rozpościera się widok na NASZĄ wyspę! Na prywatnym lotnisku czeka na Tom Nook – zarządca wyspy, który będzie ściągał z Ciebie podatki, taki trochę zus – nie lubimy się. Oprócz dużego szopa w rajskiej koszuli, czekać będzie również dwóch pierwszych mieszkańców, zupełna loteria, lokatorów w Animal Crossing mamy ponad 397. W moim przypadku był to pingwinek Flo i kogut Goose (tak, kogut który nazywa się gęś). W tym etapie rozgrywki dowiadujemy się również, jaki rodzaj owoców na niej znajdziemy, oraz nadamy jej własną nazwę.
Mieszkańcy wyspy – od wyboru do koloru
Tak jak wspomniałam wyżej, lokatorów w Animal Crossing jest ponad 397. Każda z postaci ma własny charakter. Mówię tutaj całkiem poważnie, każdy lubi inną herbatę, jeden ucieszy się z nowych kwiatków, a drugi będzie z nich bardzo niezadowolony. Rodzaje osobowości kategoryzujemy płciowo, a więc:
Typy męskich osobowości:
- Cranky (nerwowy)
- Jock (zapalony sportowiec)
- Lazy (leniwy)
- Smug (próżny)
Typy żeńskich osobowości:
- Normal (normalna)
- Peppy (żywiołowa)
- Sisterly (przyjacielska)
- Snooty (snobistyczna)
Oprócz poszczególnego typu osobowości, każda postać z osobna ma własne upodobania. Jeden lubi śpiewać, drugi gotować. Zwierzątka lubią i nie lubią również siebie nawzajem. Jedni się dogadają, a drudzy będą toczyć walkę o ławkę. Naszym kluczowym zadaniem, jest stworzenie dla nich jak najlepszego środowiska do życia, dla każdego, coś innego! Ważne jest również zacieśnianie z nimi relacji, rozmowy, prezenty – pamiętajmy, złe zarządzanie wyspą, może spowodować wyprowadzkę ulubionego mieszkańca.
Okej, wprowadzam się i co dalej?
Wyspa rozwija się w swoim tępie. Zaczynamy od spania w namiocie, zbierania podstawowych surowców i eksploracji wyspy, no, typowy surwiwal, z jedną różnicą. W Animal Crossing czas leci tak, jak w rzeczywistości. Więc, konkretne ryby czy owady złapiesz w konkretnych porach roku, a sklepy na wyspie zamkną się równo o 22:00 bo obsługa wraca do swoich domów. I tak, żeby złapać wszystkie rodzaje istot na wyspie, musisz grać cały rok, to nie jest rozgrywka na szybko, to czas na kompletne wyluzowanie. Gra nie ma również konkretnego zakończenia, sam wyznaczasz sobie cel, który chcesz osiągnąć i po którym odkładasz grę na półkę.
Krok po kroku i jazda do przodu.
Jak napisałam wcześniej, zaczynamy od namiotu. Po odpowiednim czasie gry, uzbieranych materiałach i daniu w łapę szopowi który mówi Ci, jak masz żyć, stawiamy pierwszy dom. Tu już zaczyna się przygoda. Zbieramy tak zwane DIY na różne meble, dodatki czy kolory ścian. Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Cały dom oraz wyspę upiększamy o coraz to nowsze zabudowania, miejsca w których nasi mieszkańcy będą mogli spędzać czas. Pomysłów jest mnóstwo – pole piknikowe, restauracja, kino, lodziarnia i wiele więcej, a to wszystko tworzysz sam, krok po kroku, nie ma gotowców i nie ma drogi na skróty. Poważnie, uzbieranie wszystkich DIY, które uzyskać możesz ze sklepu, którego asortyment zmienia się codziennie, latających baloników, które musisz zestrzelić czy od mieszkańców w prezencie, zajęło mi dwa tygodnie. A wszystko tylko po to, by stworzyć pole piknikowe.
Zbieractwo – to co niedźwiadki kochają najbardziej.
Co to byłby za surwiwal, bez zbieractwa. Rąbanie ogromnej ilości desek, by wybudować dom, szukanie złota i żłopanie kamienia są na porządku dziennym. Do wszystkiego dochodzimy sami. Nie zbierzesz odpowiedniej ilości żelaza – nie wybudujesz sklepu dla jeża. Proste? Nie do końca. Nie wszystkie materiały znajdziemy na naszej wyspie. Tutaj pojawia się temat lotniska. Podróże na inne wyspy kosztują, a my, nie jesteśmy zbyt bogaci przez podatki Toma Nooka. W grze występują dwa rodzaje walut. Mile – takie lepsze pieniążki, które zdobywamy za mikro questy w grze oraz za daily logowanie się. Dzwonki – normalna waluta gry, zdobywamy ją sprzedając owady, ryby oraz meble których mamy nadmiar. Jedna mila warta jest 10 dzwonków. Bilet lotniczy na inną wsypę kosztuje 2000 Mil, a co a tym idzie aż 20000 dzwonków. Dla przykładu, jedną złowioną popularną rybę sprzedamy za 100/120 dzwonków. Powodzenia!
Questy, queściki i inne achievementy.
W grze nie brakuje oczywiście daily zadań, nie ma totalnej samowolki, mimo, że głównie na tym wszystko polega. Są to zazwyczaj drobnostki, które pomagają zachować nam równowagę na wyspie. Złowienie 10 ryb, czy sprzedanie kilku kawałków drewna. Oprócz tego, znajdziemy takie zadania jak rozmowy z mieszkańcami, szukanie zgubionych pamiętników lub wykopywanie skamielin dla muzeum. Za wszystko dostajemy oczywiście odpowiednie wynagrodzenie. Zwierzątka zamieszkałe na naszej wyspie, często dzielą się z nami nowymi newsami na temat innych mieszkańców, oraz pokazują nam emocje, których chcą nas nauczyć. Wyobraźcie sobie, że podbiega do was napakowany kurczak, zaczyna płakać i zachęca, żebyście nauczyli płakać się razem z nim – dosyć zabawne.
Gra ze znajomymi.
Tak kochani, w Animal Crossing dostępny jest multiplayer. Na swoją wyspę, za pośrednictwem platformy Nintendo, możecie zapraszać znajomych z całego świata. Ułatwia to handel między wyspami. Znajomy przybywa do was i w podzięce przywozi sadzonkę gruszki, ponieważ on je na wyspie posiada, a ty już nie bardzo. W nagrodę kradnie Ci z drzewa trzy jabłka i sadzi je u siebie – proste! Oprócz tego, możecie wymieniać się różnymi DIY, rodzajami kwiatków czy najzwyczajniej w świecie, możecie przekazać sobie inne rodzaje ryb, ponieważ on ma wsypę w Australii a ty w Europie. Uważam, że to bardzo urozmaica rozgrywkę, poza tym, kto nie chciałby rozkopać wyspy swojemu znienawidzonemu koledze, no kto?
Cena, koszty i dlaczego warto?
Animal Crossing to zdecydowanie jeden z moich ulubionych tytułów, gra zupełnie inna od wszystkich, płynąca własnym tępem i dająca kompletną odskocznie od rzeczywistości. Przyjemność z grania w ten tytuł jednak ma swoje koszta. Jak wiemy, Nintendo Switch kupuje się głównie po to, by grać w konkretne gry, w które nie pogracie na innej konsoli. Takie jak Zelda, Super Mario Odyssea czy właśnie Animal Crossing New Horizons. Dlatego właśnie cena tego cuda nie schodzi poniżej 200zł. Ale naprawdę warto!
Graliście już w Animal Crossing New Horizons? A może w starszą wersje gry? Zapraszam do dzielenia się opinią w komentarzach.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!