Spis treści
OnePlus 5T trafił do mnie 2 tygodnie temu i myślę, że mogę się podzielić swoimi odczuciami na jego temat. Telefon ten pojawił się niecałe 5 miesięcy po premierze modelu OP5 i wprowadził on przede wszystkim zmiany wizualne. Zmiany, których w tym roku nie powinniśmy w ogóle zobaczyć, bo taki powinien być OnePlus 5!
Opakowanie OnePlus 5T
OnePlus 5T otrzymujemy w standardowym, białym pudełku z czerwonym wnętrzem. W zestawie poza samym telefonem dostajemy instrukcję szybkiego startu, ładowarkę wraz z kablem Dash Charge, kluczyk na tackę SIM oraz sylikonowy case na telefon. Jest to chyba drugi raz, kiedy producent dorzuca pokrowiec do swojego telefonu – wcześniej pojawił się przy OnePlus 3T Midnight Black.
Oczywiście, jeśli ktoś chce, to na stronie producenta ma do wyboru sporo dodatkowych futerałów, wykonanych z różnych materiałów i w przeróżnych stylach. Myślę jednak, że dla niewymagającego użytkownika otrzymany sylikonowy case będzie wystarczający.
Zapomniałbym dodać, że na starcie mamy na ekranie przyklejoną folię ochronną, która w zasadzie bez problemu wystarczy na pierwszych kilka miesięcy używania telefonu.
Wygląd i jakość wykonania
Na wstępie muszę zaznaczyć, że pomimo zapowiedzi bezramkowości, OnePlus 5T do braku ramek daleko. Jednak muszę przyznać, że OnePlus osiągnął naprawdę niezły efekt, zwiększając wyświetlacz o lekko ponad 0,5 cala, jednocześnie nie zmieniając zbytnio rozmiarów całego telefonu. Dzięki temu ekran OnePlus 5T zajmuje 80,5% przedniego panelu. Niestety, szkoda, że producent nie zdecydował się na taki ekran już w OP5.
Tak więc z przodu znajdziemy wyświetlacz Full Optic AMOLED o przekątnej 6,01 cala, proporcjach 18:9 i rozdzielczości FullHD+. Jak to zwykle bywa w przypadku tego typu ekranów, mamy możliwość uruchomienia trybu Ambient Display, który wyświetli najważniejsze informacje bez całkowitego wybudzania telefonu. Wiele osób pytało też, czy można wzbudzić ten tryb przez machanie ręką nad telefonem, więc odpowiadam – nie można. Sam wyświetlacz jest bardzo dobry – kolory są dobrze odwzorowane, nie jest żółto (jak niektórzy się spodziewali), a minimalna i maksymalna jasność są odpowiednie do korzystania w dzień i w nocy. Nad ekranem znalazł się głośnik do rozmów, kolorowa dioda powiadomień oraz pojedynczy (kto by pomyślał, że trzeba będzie dodawać to słowo do przednich kamer) aparat 16 Mpix. I koniec. Z przodu telefonu nie ma już nic więcej, gdyż skaner linii papilarnych został przeniesiony na plecki, a przyciski zmieniono na ekranowe.
Krawędzie nie zmieniły się w zasadzie względem innych modeli OnePlus. Na lewej mamy przyciski głośności oraz suwak zmiany trybu powiadomień, który w zasadzie jest naprawdę super sprawą, a jego jedynym minusem jest brak możliwości na większe zmiany domyślnych ustawień. Z prawej strony znalazła się tacka na karty SIM (DualSIM, standby) oraz przycisk power, a na dole złącze USB-C (2.0), gniazdo jack 3.5 mm, pojedynczy głośnik i mikrofon.
Największa zmiana czeka nas w sumie na pleckach – tutaj przeniesiono skaner linii papilarnych, który działa naprawdę błyskawicznie i jest aktywny wyłącznie wtedy, gdy nic nie zasłania czujnika zbliżeniowego. Tył OnePlus 5T wykonany jest z wysokiej jakości, anodyzowanego aluminium. W górnej części znalazł się podwójny aparat, który strasznie wystaje ponad powierzchnię telefonu – z 2 milimetry co najmniej (ja rozumiem, że fajnie stylizować się na iPhone, ale gdyby ten aparat schowali, to ludzie by nie narzekali…). Poza tym mamy tutaj dwutonową diodę doświetlającą oraz dodatkowy mikrofon do redukcji szumów podczas rozmów.
Specyfikacja OnePlus 5T
- Wymiary i waga: 156,1 x 75 x 7,3 mm, 162 g
- Wyświetlacz: Optic AMOLED, 6,01 cala o rozdzielczości FullHD+ (2160 x 1080 px), 401 PPI, Gorilla Glass 5
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 835 o taktowaniu 2.45 GHz z grafiką Adreno 540
- Pamięć RAM: 6 / 8 GB LPDDR4X
- Pamięć wewnętrzna: 64 / 128 GB UFS 2.1
- Aparat główny: Sony IMX 398, 16 Mpix, światło f/1.7 oraz Sony IMX 376K, 20 Mpix, światło f/1.7, elektroniczna stabilizacja obrazu, dwutonowa dioda LED
- Aparat przedni: Sony IMX 371, 16 Mpix, światło f/2.0
- Bateria: 3300 mAh z obsługą szybkiego ładowania DashCharge (5V 4A)
- Łączność: Obsługa wszystkich sieci (w tym LTE B20), NFC, Bluetooth 5.0, aptX oraz aptX HD, GPS, GLONASS, BeiDou, Galileo, WiFi 802.11 a/b/g/n/ac Dual Channel, MIMO 2×2
- Oprogramowanie: Android 7.1.1 z nakładką Oxygen OS (pod koniec grudnia / na początku stycznia ma być aktualizacja do Androida Oreo)
- Dodatkowe: USB-C 2.0, złącze audio 3.5 mm, skaner linii papilarnych, odblokowanie ekranu twarzą
Codzienne użytkowanie
Do czasu otrzymania OnePlus 5T moim „daily” telefonem był Xiaomi Mi Mix 2, który także należy do rodziny bezramkowców. OnePlus 5T ma więcej pamięci RAM, lecz nie mogę powiedzieć, by różnica między 6 i 8 GB była aż tak odczuwalna. Jak się zapewne domyślacie, żadnych „ścinek” nie doświadczyłem. Telefon działa płynnie, tak jak działać powinien. W trakcie tych 2 tygodni producent uraczył mnie dwoma aktualizacjami (głównie poprawki jakichś błędów), co jest naprawdę niezłym wynikiem.
W porównaniu do OnePlus 5 nie napotkałem tutaj problemów z łącznością WiFi lub ekranem. Widać, że ta kwestia mocno zabolała firmę i teraz postanowili mocno dopracować telefon, bo jest świetnie i ciężko mi się do czegoś przyczepić. Bateria w OnePlus 5T bez większych problemów wystarczy na cały dzień pracy. Dla osób, które ciekawi SoT, to przy standardowym użytkowaniu (fejs, Clash Royale co jakiś czas, Messenger, wifi/dane mobilne, whatsapp, kilka telefonów w ciągu dnia) średni czas na włączonym ekranie wynosił ~6 godzin. Jest to wynik naprawdę niezły i jestem pod wrażeniem, szczególnie, że bateria ogromna nie jest. Łączność także bez problemów – tam, gdzie zwykle miałem 4G na innych urządzeniach, tutaj także bez większych problemów. GPS bardzo szybko łapał kontakt z satelitami i nie gubił połączenia w czasie nawigacji.
No i wyniki z kilku benchmarków dla miłośników cyferek:
Poza tym nie uraczymy tu żadnych różnic względem poprzednich modeli OnePlus. Oxygen OS nie uległ zmianom, wszystko działa i wygląda jak wcześniej. Bardzo nie podoba mi się „marketingowa” zagrywka OnePlus, zmuszająca ludzi do szybkiej wymiany sprzętu, gdyż piątka bez większych problemów mogłaby wyglądać i oferować wszystko to, co oferuje OnePlus 5T. Na szczęście jest jeden element, którego wdrożenie udało się chińczykom…
Odblokowanie twarzą daje radę!
Tak, jestem zaskoczony, ale to prawda. OnePlus 5T został wyposażony w naprawdę niezły algorytm do odblokowania telefonu na podstawie naszych rys. Próby „oszukania” go niestety nie powiodły się w żadnej formie:
- zdjęcie na telefonie
- zdjęcie na komputerze
- próba odblokowania przez inną osobę
- odblokowanie w czapce, szaliku i okularach przeciwsłonecznych (twarz zasłonięta)
- zdjęcie losowej osoby
- tato
- brat
Natomiast muszę przyznać, że gdy byłem w samej czapce i okularach (bez szalika) to telefon już radził sobie z rozpoznaniem, że to ja. Niestety, gdy oświetlenie jest znikome (lub jest naprawdę ciemno) to nie uda nam się odblokować telefonu – wtedy pozostaje nam wyłącznie PIN (kod blokady) lub skaner linii papilarnych (który możemy mieć równocześnie z odblokowaniem twarzą).
Aparat OnePlus 5T to krok do przodu
Muszę przyznać, że OnePlus 5 robił zdjęcia dobre. I właśnie przez to na firmę spłynęła fala krytyki – reklamowali swój aparat, jako sprzęt z najwyższej półki, a gdy przyszło co do czego, to szału nie było. Teraz sytuacja ma się inaczej i aparat w OnePlus 5T jest naprawdę świetny. Z tyłu znajdziemy podwójny aparat 16 + 20 Mpix ze światłem f/1.7 i elektroniczną stabilizacją obrazu, a z przodu 16 Mpix ze światłem f/2.0. Zdjęcia wykonywane w dzień wychodzą rewelacyjnie, a zdjęcia wykonywane w nocy naprawdę zaskakują jakością. W końcu można powiedzieć, że na rynku pojawił się telefon, który podczas premiery kosztuje ~2300 zł i robi świetne zdjęcia. Ale co ja będę Wam opowiadał, zobaczcie sami:
Zdjęcia te (i kilka innych) znajdziecie na Dysku Google w oryginalnych rozmiarach.