Spis treści
OnePlus ponownie przygotował specjalną edycję swojego flagowca, do projektowania której zaprosił specjalistów z firmy McLaren. Różnice sprawiły, że ten wariant przykuł moją uwagę na tyle, że postanowiłem go zakupić jako swój nowy “daily phone”. Teraz, po kilku miesiącach użytkowania OnePlus 7T Pro McLaren Edition mogę podzielić się swoją opinią na jego temat!
Specyfikacja OnePlus 7T Pro McLaren Edition
- Wymiary i waga: 162.6 × 75.9 × 8.8 mm, 206 g
- Wyświetlacz: Fluid AMOLED o przekątnej 6,67 cala, rozdzielczości 3120 x 1440 pikseli, proporcjach 19,5:9, odświeżanie 90 Hz oraz 402 PPI
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 855 Plus z grafiką Adreno 640
- RAM: 12 GB LPDDR4X
- Pamięć wewnętrzna: 256 GB UFS 3.0 2-LANE
- Aparat przedni: Sony IMX471 16 Mpix o świetle f/2.0 z wsparciem elektronicznej stabilizacji obrazu, peryskopowy mechanizm
- Potrójny aparat tylny:
- Sony IMX586 48 Mpix o świetle f/1.6 z optyczną oraz elektroniczną stabilizacją obrazu,
- teleobiektyw 8 Mpix o świetle f/2.4 zapewniający 3-krotny zoom optyczny z optyczną stabilizacją obrazu,
- obiektyw ultraszerokokątny 16 Mpix o świetle f/2.2 i kącie widzenia 117 stopni z trybem makro.
- Łączność: 4G LTE, Bluetooth 5.0, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, USB-C 3.1, NFC, GPS Dual Band, Glonass, Beidou, Galileo,
- Dodatkowe: czytnik linii papilarnych zintegrowany z wyświetlaczem, głośniki stereo
- Bateria: 4085 mAh z szybkim ładowaniem Warp Charge 30T o mocy 30W (5V/6A)
- Cena w momencie publikacji: 3599 zł w sklepie x-kom
Zestaw OnePlus 7T Pro McLaren Edition
Zwykle nie opisuję zestawu i opakowania, w jakim przychodzą telefonu. Ze względu jednak na to, że jest to edycja specjalna, a opakowanie od tego modelu różni się od wersji standardowej, to postanowiłem poświęcić mu kilka dodatkowych zdań w tej recenzji.
Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest duże, pomarańczowe opakowanie z logo OnePlus i firmy McLaren. Wewnątrz znajduje się napis Never Settle, czyli slogan marki oraz… kolejne, właściwe już pudełko.
Opakowanie wewnętrzne wykonane jest z wysokiej jakości tektury, stylizowanej na włókno węglowe (zarówno z wyglądu jak i faktury). Na górnej części znalazły się logotypy OnePlus i McLarena, a na boku znalazła się nazwa modelu. Dolna część i wnętrze tego opakowania jest w kolorze pomarańczowym, a tym, co mnie najbardziej zaskoczyło było umiejscowienie futerału. Producent umieścił go w dolnej części opakowania, które miało osobne otwarcie…
W pudełku, poza samym smartfonem znajdziemy futerał, szybką ładowarkę WarpCharge 30T oraz pomarańczowy przewód USB-C. Poza tym jest papierologia – instrukcja obsługi i podziękowanie za zakup od prezesa firmy OnePlus.
Wygląd i jakość wykonania
OnePlus 7T Pro McLaren Edition z frontu nie odbiega od OnePlus 7 Pro oraz OP7T Pro. Mamy duży, 6,67-calowy wyświetlacz Fluid AMOLED z odświeżaniem 90 Hz (co widać tak naprawdę dopiero wtedy, jak obok mamy telefon 60 Hz) i wysokiej rozdzielczości. Ekran zakrzywiony jest na krawędziach, a producent niestety nie zadbał za bardzo o to, żeby nie pojawiały się przypadkowe kliknięcia podczas używania smartfona jedną ręką. Oczywiście szybko idzie się nauczyć obsługi tak, żeby to się nie działo, ale jednak…
Jasność wyświetlacza jest naprawdę dobra. W słoneczny (choć zimowy) dzień wszystko jest bardzo czytelne, a w nocy nic nie razi i bardzo wygodnie obsługuje się smartfona. Nie uraczycie tutaj jednak diody powiadomień. Zamiast tego OnePlus wyposażył swojego flagowca w krawędziowe światła, które błyskają po pojawieniu się powiadomienia przy zablokowanym ekranie. Niestety, robią to tylko raz, a nie systematycznie. Dużym minusem jest natomiast brak prawdziwego AoD. Producent nie jest w stanie zaprogramować tego tak, by nie było ono bateriożerne, więc godzina i ikony powiadomień pojawiają się na zablokowanym ekranie wyłącznie wtedy, gdy weźmiemy telefon do ręki. Boli fakt, że nie potrafią sobie z tym poradzić już od 2 lub 3 lat…
Na krawędziach mamy standardowy zestaw – przyciski głośności na lewej krawędzi, przycisk zasilania i przełącznik trybów na prawej (w kolorze pomarańczowym, a nie czerwonym jak w standardowej wersji), złącze USB-C i głośnik na dolnej oraz wysuwany aparat na górnej. Dużym plusem są tutaj głośniki stereo, z czego główny znajduje się na dolnej krawędzi, a pomocniczy (słabszy) na złączeniu górnej krawędzi z wyświetlaczem. Oglądanie filmów na Netflixie jest naprawdę dużą przyjemnością (o ile mamy możliwość oglądać na głośnikach). Jeśli natomiast chodzi o dźwięk na słuchawkach, to nie mam uwag – nie jestem audiofilem, więc dla mnie jest przyzwoicie. Zaznaczyć natomiast muszę, że OnePlus 7T Pro McLaren Edition nie ma złącza jack 3.5 mm, ani przejściówki z USB-C w zestawie (słuchawek zresztą też nie ma).
Najwięcej różnic względem OP7T Pro widać natomiast z tyłu. Błyszczące szkło zastąpiło matowe wykończenie, pod którym umieszczono stylowy wzór nawiązujący do kierownicy w samochodach McLaren (nie wiem, nie widziałem). W górnej, centralnej części obudowy znalazł się potrójny aparat z pomarańczowym akcentem dookoła i logiem OnePlus poniżej. Natomiast w dolnej części producent umieścił logo McLaren, by nikt nie zapominał o tym, jaka to wersja telefonu.
Niestety, zdecydowanie bardziej jestem za wariantem z matowym szkłem (choć wzór obudowy tutaj mi się bardzo podoba). Niestety błyszcząca obudowa bardzo łatwo się palcuje i niestety rzuca się to w oczy (jak w zasadzie cały telefon ze swoim nietypowym wykonaniem i pomarańczowymi akcentami).
Niestety przez to, że cały telefon wykonany jest ze szkła większość może mieć obawy o noszenie go bez futerału. Co z kolei sprawia, że całe misterne wykonanie obudowy jest praktycznie niewidoczne i ciężko się nim chwalić. Na szczęście producent pomyślał także o tym i przygotował naprawdę interesujący futerał (a w zasadzie najciekawszy jaki dotąd widziałem).
Jego środkowa część ma wykończenie z Alcantary, a krawędzie wykonane są z włókna węglowego, dzięki czemu futerał również prezentuje się naprawdę nieźle (nie wiem nawet, czy nie lepiej niż sam telefon… Założenie go jednak wiąże się z tym, że grubość urządzenia odczuwalnie się zwiększa.
Codzienność z OnePlus 7T Pro
OnePlus 7T Pro w wersji McLaren pracuje pod kontrolą Androida 10 z nakładką OxygenOS 10, która nie ma tak znaczącego wpływu na aspekty wizualne oprogramowania, jak chociażby MIUI lub OneUI. Niestety producent kuleje jeśli chodzi o poprawki zabezpieczeń i w momencie pisania tego tekstu (końcówka stycznia), wciąż na telefonie zainstalowane są listopadowe, podczas gdy wiele konkurencyjnych urządzeń dostało już styczniowe. Dziwne, naprawdę dziwne…
Oczywiście nie ma to większego (o ile w ogóle) wpływu na użytkowanie smartfona, który sprawdza się bardzo dobrze. Nie ma najmniejszych problemów z kompatybilnością dowolnej aplikacji, którą chciałem sobie zainstalować, nie wspominając już o płynności działania, o czym w zasadzie powiem w kolejnej części wpisu. Nie napotkałem także na żadne problemy jeśli chodzi o łączność – zarówno jeśli chodzi o WiFi i dane mobilne, jak i łączność z satelitami GPS. Wszystko działa bardzo dobrze i nie mam większych zastrzeżeń do samego telefonu.
Chwilę natomiast zajęło mi przyzwyczajenie się do dziwactw, które wprowadziło Google, a które sprawiły, że nakładki w smartfonach Xiaomi i Huawei trochę mnie odpychały. Mowa tutaj oczywiście o zaawansowanym zarządzaniu zasilaniem i prywatnością, które teraz wymaga trochę więcej uwagi, niż do tej pory, by aplikacje działały bez problemu w tle (a przynajmniej te, które powinny). Z tego powodu po lekkich kombinacjach udało się sprawić, że Yanosik lub udostępnianie lokalizacji w Mapach Google działały tak, jak tego oczekiwałem.
Dodatkowym nawykiem, który musiałem sobie wyrobić, jest ręczne zmienianie trybu głośności. Przez wyposażenie OnePlus 7T Pro McLaren Edition w fizyczny przełącznik (tak jak jest w innych smartfonach tego producenta), nie ma tutaj mowy o automatyzacji wyciszania lub przechodzenia w tryb “Nie przeszkadzać”. To wszystko robimy przesuwając pomarańczowy suwak na odpowiednią pozycję i jest to zaskakująco wygodne (już wiem czemu użytkownicy iPhone’ów tak lubią to rozwiązanie).
Bateria i wydajność
W kwestii wydajności oczywiście nie ma mowy o tym, by smartfon sobie nie radził. 12 GB RAMu, najmocniejszy procesor na rynku oraz odpowiednio zoptymalizowany system sprawiają, że wszystko działa płynnie. Utrzymywanie aplikacji w tle nie stanowi problemu, podobnie jak granie w wymagające gry – nic się nie grzeje, nic się nie zacina ani nie wariuje. Co więcej, 256GB pamięci wewnętrznej pozwala na pobranie naprawdę dużej liczby piosenek ze Spotify, zapisania ulubionych filmów na Netflixie i zrobienie masy zdjęć, bez konieczności zastanawiania się nad tym, czy zaraz nie braknie pamięci.
Oczywiście dla miłośników cyferek nie mogłem pominąć wykonania testów w najpopularniejszych benchmarkach. I tak poniżej znajdziecie wyniki z AnTuTu, Geekbench oraz AndroBench. W tym pierwszym OnePlus 7T Pro McLaren Edition osiągnął wynik 478131 punktów i plasuje się na wysokiej pozycji wśród wszystkich urządzeń z Androidem na rynku. Jeśli chodzi o wyniki pozostałych – oceńcie sami.
AnTuTu Geekbench AndroBench
Niestety jeśli chodzi o baterię, to mogłoby być trochę lepiej. Telefon nie powinien mieć trudności z wytrzymaniem od rana do wieczora, jednak o całonocnej imprezie można już zapomnieć. Średni czas na włączonym ekranie jaki udało mi się osiągać przy normalnym użytkowaniu (bez większego ciśnięcia w gry lub wymagające appki) wyniósł około 4,5 godziny. Liczyłem na więcej, ale cóż… nie można mieć wszystkiego.
Aparat
OnePlus 7T Pro McLaren Edition dostał, podobnie jak poprzednik, potrójny aparat główny oraz wysuwaną kamerę do selfie. Ta druga robi naprawdę niezłe zdjęcia, choć nie powiem, bym wykorzystywał ją za często. Oczywiście mowa tutaj o zdjęciach w dzień, bo te w nocy zostawiają sporo do życzenia, choć i tak są zaskakująco wyraźne. Bardzo jednak podoba mi się rozwiązanie z peryskopową kamerą, gdyż nie mam większych obaw odnośnie jej awaryjności (ze względu na naprawdę rzadkie użytkowanie), a dzięki temu mam więcej ekranu dla siebie – zdecydowanie lepsza opcja niż wcięcia lub dziury w ekranie.
Natomiast jeśli chodzi o aparat tylni, to jestem naprawdę zadowolony. Oczywiście jest gorzej niż w przypadku flagowców Huawei, ale nie jest tak źle, jak niektórzy mogliby sądzić. Tutaj różnicą względem OnePlus 7 Pro jest dodanie trybu makro (co ciekawe same aparaty się nie zmieniły) oraz lepszy, laserowy focus. I muszę przyznać, że zarówno tryb makro, jak i zdjęcia nocne wychodzą zaskakująco dobrze. Co więcej, nie ma tutaj “sztucznej inteligencji”, która podbijałaby kolory lub udziwniała zdjęcia, dzięki czemu podobają mi się one znacznie bardziej, niż czasem oferuje to konkurencja.
Naprawdę dobrze wychodzą zdjęcia w nocy – zarówno w trybie automatycznym, jak i nocnym nie ma dużej ilości szumów, a obraz jest dobrze widoczny. Dobrze działa także zoom optyczny, choć w porównaniu do konkurencji mu daleko (3x vs 5x). Jak jednak wychodzą – oceńcie sami, a oryginalne fotki znajdziecie na naszym Dysku Google.
Czy warto kupić OnePlus 7T Pro McLaren Edition? Podsumowanie!
No i najważniejsze pytanie – czy warto? Odpowiedź nie jest taka oczywista. Jeśli chcecie smartfona, którego nie będzie miał każdy napotkany na ulicy, a przy tym oczekujecie dużej wydajności swojego urządzenia przez najbliższych kilka lat, to ten model na pewno spełni Wasze oczekiwania. Jeśli natomiast aspekty wizualne nie są dla Was na pierwszym miejscu, szałowy futerał nie robi na Was wrażenia, a 12 GB RAMu jest Wam naprawdę zbędne, to myślę, że lepszym wyborem może okazać się tutaj standardowa wersja OnePlus 7T Pro lub nawet OnePlus 7T, jeśli zależy Wam na “normalnym” aparacie do selfie.
Czy kupiłbym go jeszcze raz? Zapewne tak, gdyż liczę na to, iż w momencie sprzedaży jego wartość nie spadnie zbyt drastycznie i telefon po kilku miesiącach użytkowania wciąż będzie kosztował niewiele mniej niż to, co za niego zapłaciłem.
Zamów OnePlus 7T Pro McLaren Edition w sklepie x-kom
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!