Spis treści
Technologia pędzi przed siebie. Wygląd smartfonów, który jeszcze kilka lat temu był obecny jedynie w filmach science fiction stał się rzeczywistością. Technologiczny wyścig zbrojeń objął także swoim zasięgiem mobilne środki transportu. Calamus One to rower elektryczny, który łączy rozwiązania z droższych samochodów i smartfonów w jednym produkcie.
Nowa kategoria rowerów
Wywodzący się z Berlina producent – Calamus – już na początku kampanii wyraźnie zaznacza, że produkt, który stworzył, nie jest kolejnym rowerem elektrycznym jakich wiele na rynku. Zastosowana technologia jest na tyle zaawansowana, że Calamus One ma tworzyć nową kategorię rowerów elektrycznych, którą producent określił jako “Ultrabike”. Czym się ona wyróżnia?
Po pierwsze, bardzo silny nacisk położono na design roweru. Całe okablowanie okryto w ramie pojazdu, co sprawia, że z zewnątrz nie różni się on zanadto od normalnego jednośladu. Po drugie – charakteryzuje się on dużym zasięgiem, wynoszącym aż 80 km na pojedynczym ładowaniu. Ponadto baterię można szybko wymienić, obsługuje ona także szybkie ładowanie. Dla użytkownika przeznaczono komputer pokładowy oparty na Androidzie.
Technologia z drogich samochodów w rowerze
Czy Wasz samochód jest wyposażony w czujnik martwego pola? Jest to szczególnie przydatne rozwiązanie, wspomagające kierowcę podczas zmiany pasa ruchu. Nierzadko czujnik ten jest dostępny w konfiguratorze jako dodatkowa opcja, za którą często trzeba niemało zapłacić. Calamus One ma takie czujniki w standardzie. Wykorzystują one ultradźwięki i ostrzegają wibracją kierownicy przed potencjalnym zagrożeniem.
Jeśli często zabieracie z rowerem uchwyt na smartfon, mam dla Was dobre wieści. Calamus One ma wbudowany GPS oraz nawigację Google’a w swój komputer pokładowy. 5-calowy ekran, którym steruje się funkcjami komputera jest dotykowy. Tuż pod nim znajduje się czytnik linii papilarnych.
Zabezpieczony przed kradzieżą
Calamus One jest wyposażony w szereg zabezpieczeń chroniących go przed nieuprawionym dostępem. Oprócz czytnika linii papilarnych ma on na pokładzie modem GSM, który wraz z modułem GPS dostarcza bardzo dokładnych danych na temat aktualnej lokalizacji roweru.
Użytkownik zostanie ponadto natychmiast powiadomiony, gdy rower w sposób niezamierzony zmieni swoją pozycję. Rower ma także inteligentny zamek, który można uzbroić z poziomu smartfona. Odblokuje się automatycznie, gdy wykryje użytkownika w pobliżu bądź zweryfikuje on swoją tożsamość przy użyciu czytnika linii papilarnych.
Innym, potencjalnym zagrożeniem dla roweru jest kradzież jego części. Przed tym użytkownik roweru Calamus One również jest zabezpieczony. Śruby łączące poszczególne komponenty mają niestandardowy gwint, co w większości przypadków uniemożliwi łupieżcy rozszabrować nasze drogocenne części.
Dodatkowo, na wzór samochodów, prezentowany rower ma również alarm. Podczas próby przeniesienia jednośladu początkowo tylko ostrzega rabusia czerwonym światłem, nakłaniając go łagodnie do zmiany planów. Gdy jednak szabrownik nie zmieni swoich zamiarów, uruchamia się bardzo głośna syrena, która z pewnością odstraszy niedoszłego, nowego właściciela pojazdu.
Calamus One nie jest tani
Jeśli przeczytaliście z uwagą cały artykuł, domyślacie się z pewnością, że prezentowany rower na pewno do tanich nie należy. Dostępne są trzy wersje jednośladu, które różnią się głównie mocą zastosowanego silnika oraz pojemnością akumulatora. Najtańszy model, wyposażony w 250-watowy silnik oraz akumulator pozwalający przejechać 80 km kosztuje niemal 2000 dolarów (ok. 7750 zł).
Niemniej uważam jednak, że ilość zastosowanych rozwiązań technologicznych usprawiedliwia taką a nie inną cenę roweru. Do wyboru są dostępne trzy kolory – szary, czarny oraz biały. Pierwsze dostawy Calamusa One odbędą się w lutym 2020.
A co Wy sądzicie o Calamus One? Zrobił na Was wrażenie? Dajcie znać w komentarzach!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!