Nowa seria OPPO Reno 15 coraz częściej pojawia się w przeciekach i wygląda na to, że producent szykuje naprawdę mocny zestaw smartfonów. Najwięcej emocji budzi OPPO Reno 15 Pro Max, czyli najmocniejszy wariant w rodzinie. Z jednej strony robi wrażenie specyfikacją, a z drugiej już teraz wzbudza kontrowersje, zanim w ogóle trafi na rynek. Dlaczego? Najnowsze dane wskazują, że smartfon pozostanie ekskluzywny dla Chin.
OPPO zmienia strategię: seria Reno na wzór Apple i Xiaomi
W ostatnich latach OPPO stara się agresywnie konkurować z największymi graczami rynku mobilnego i stąd m.in. coraz bardziej „flagowe” podejście nawet w średniej półce. Seria Reno 15 ma nawiązywać do Apple nie tylko designem, ale i nazewnictwem, ponieważ obok standardowego Reno 15 zobaczymy Reno 15 Pro oraz wspomniany Reno 15 Pro Max. Tym krokiem producent wyraźnie podkreśla hierarchię w ofercie i celuje w użytkowników oczekujących czegoś więcej niż typowy „średniak”
Ekran klasy premium, solidna konstrukcja i mocna specyfikacja
Reno 15 Pro Max ma otrzymać płaski wyświetlacz LTPO OLED o przekątnej 6,78 cala oraz rozdzielczości 1.5K z odświeżaniem 120 Hz. Wyróżnikiem będą ekstremalnie cienkie, symetryczne ramki, czyli rozwiązanie dotąd zarezerwowane głównie dla droższych flagowców. Co więcej, w przeciekach pojawia się wzmianka o metalowej ramie, która ma zwiększyć odporność konstrukcji na uszkodzenia. To ciekawy krok, patrząc na fakt, że większość producentów w tym segmencie nadal stosuje tworzywa sztuczne.

Największym atutem telefonu będzie jego zaplecze fotograficzne. OPPO nie zamierza eksperymentować i postawi na sprawdzone sensory:
- Główny aparat 200 Mpx Samsung ISOCELL HP5, ten sam znany z serii Find X9 Pro (tam używany jako peryskop),
- 50 Mpx Samsung JN5 jako obiektyw ultraszerokokątny,
- 50 Mpx teleobiektyw peryskopowy z dużym przybliżeniem optycznym.
Wygląda na to, że OPPO zamiast gonić za benchmarkami, chce przyciągnąć mobilnych fotografów. I choć aparat zapowiada się świetnie, realne możliwości będziemy mogli ocenić dopiero po premierze.
W czasach, gdy większość smartfonów nadal oferuje ogniwa w okolicach 5000 mAh, OPPO planuje pójść krok dalej. Reno 15 Pro Max ma być wyposażony w baterię o pojemności 6500 mAh, co w połączeniu z bardziej energooszczędnym ekranem LTPO może oznaczać nawet dwa dni pracy na jednym ładowaniu. Urządzenie ma wspierać ładowanie bezprzewodowe, choć wciąż nie wiemy, czy producent zdecyduje się na szybkie ładowanie w stylu 80-100 W.
Sercem urządzenia będzie MediaTek Dimensity 9400, czyli topowy chipset z najnowszej generacji. Choć część użytkowników wciąż nie ufa MediaTekowi, układ oferuje wydajność zbliżoną do Snapdragona 8 Gen 3, a przy tym mniejsze zużycie energii. Jednak leaksterzy podkreślają, że to nie wydajność będzie najważniejsza, ponieważ OPPO w tym modelu chce postawić przede wszystkim na foto i kulturę pracy.
Największe rozczarowanie? Dostępność
Jak wynika z wielu źródeł branżowych, OPPO Reno 15 Pro Max ma być dostępny tylko w Chinach. Globalnie pojawią się jedynie Reno 15 i Reno 15 Pro, ale z nieco słabszą specyfikacją. Jeśli plotki się potwierdzą, będzie to kolejny świetny sprzęt mobilny, który ominie Europę – podobnie jak wiele modeli od vivo czy Xiaomi. Szkoda, bo tego typu smartfony mogłyby realnie namieszać w średniej i wyższej półce cenowej.
Według raportów z Chin, seria zadebiutuje pod koniec 2025 lub na początku 2026 roku na rynku chińskim. Globalna premiera, jeśli w ogóle się odbędzie dla innych modeli powinna nastąpić najwcześniej wiosną 2026 roku.
Źródło: Playfuldroid
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!