Spotify znów w ogniu krytyki! Co poszło nie tak?

Spotify znów w ogniu krytyki! Co poszło nie tak?
fot. Thibault Penin (źródło: Unsplash)

Spotify ponownie znalazło się w ogniu krytyki. Tym razem powodem są utwory muzyczne, które trafiły na platformę w sposób budzący poważne zastrzeżenia etyczne i prawne. Chodzi o nagrania przypisywane zmarłym artystom, które w rzeczywistości zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Problem ten unaocznia, jak bardzo technologia wyprzedziła obowiązujące procedury weryfikacyjne największych serwisów streamingowych.

Spotify zalane utworami tworzonymi przez AI

Rozwój narzędzi generatywnych, takich jak Suno czy Udio, sprawił, że tworzenie muzyki przez AI stało się banalnie proste. Jedno polecenie tekstowe wystarczy, by w kilka minut powstał „nowy” utwór i to często łudząco podobny do istniejących dzieł lub wręcz przypisywany konkretnym artystom. Choć Spotify oficjalnie dopuszcza obecność muzyki stworzonej przez AI na swojej platformie, podkreśla, że nie mogą one łamać praw autorskich ani wprowadzać słuchaczy w błąd. Tyle z teorii, bo praktyka pokazuje, że systemy weryfikacyjne serwisu nie radzą sobie z wyzwaniem.

Dowodem jest niedawna publikacja nowego utworu Blaze’a Foley’a, czyli artysty country zamordowanego w 1989 roku. Choć piosenka „Together” trafiła na oficjalny profil muzyka, była fałszywa. Okładka nie przedstawiała zmarłego, a styl i brzmienie odbiegały od znanych fanom nagrań. Po interwencji dziennikarzy i właściciela praw, Craiga McDonalda z Lost Art Media, utwór został usunięty. Jak się jednak okazało, nie był jedyny.

Kolejne przypadki fałszywych „powrotów” zmarłych artystów

Za publikacją utworu odpowiadała firma SoundOn, działająca pod szyldem TikToka, która umożliwia szybkie wrzucanie muzyki do Spotify i innych platform. Co więcej, w metadanych pojawiła się nazwa Syntax Error, czyli podmiotu, który opublikował także rzekomy nowy utwór Guya Clarka, zmarłego w 2016 roku. Fałszerstwa były na tyle profesjonalne, że początkowo nie wzbudzały podejrzeń, a Spotify nie zareagowało automatycznie. Wszystkie nieautoryzowane kompozycje zniknęły dopiero po medialnym nagłośnieniu sprawy.

Spotify znów w ogniu krytyki! Co poszło nie tak?
źródło: 404media

Nie był to jednak pierwszy przypadek wpadki serwisu. Niedawno na platformie pojawiła się również grupa Velvet Sundown – zespół stworzony całkowicie przez AI. Ich „hit” Dust on the Wind czerpał inspirację z legendarnego utworu Kansas i zdobył ponad milion odtworzeń. Takie przypadki pokazują, że muzyczna „nekromancja” może stać się dochodowym procederem.

Spotify nie nadąża za zmianami. Konkurencja już działa

Mimo zapewnień Daniela Eka, CEO Spotify, że AI nie stanowi zagrożenia, dopóki nie imituje prawdziwych osób, platforma najwyraźniej nie potrafi skutecznie odróżniać treści generowanych sztucznie od autentycznych. Problem nie dotyczy jednak wyłącznie jednej firmy, ponieważ Apple Music czy YouTube również zmagają się z podobnymi wyzwaniami. Różnica polega na tym, że niektóre platformy zaczynają działać. Deezer opracował algorytmy potrafiące rozpoznać, czy utwór został wygenerowany przez AI i jasno go oznaczyć. Spotify takich narzędzi jeszcze nie wprowadziło.

Branża muzyczna oczekuje reakcji. Sophie Jones z British Phonographic Industry otwarcie oskarża firmy technologiczne o trenowanie modeli AI na chronionych dziełach bez autoryzacji czy zapłaty. Jak twierdzi, potrzebna jest natychmiastowa regulacja oraz transparentne oznaczenia dla utworów wygenerowanych przez sztuczną inteligencję.

Nie tylko technologia, ale i etyka

Spotify musi zmierzyć się nie tylko z problemem technologicznym, ale i moralnym. Publikowanie utworów „nowych” zmarłych artystów bez zgody ich spadkobierców to nie tylko naruszenie regulaminu, a świadome granie na emocjach fanów i potencjalne czerpanie zysków z fałszywych treści. W świecie, w którym AI potrafi imitować głos, styl i osobowość twórcy, granice między prawdą a fikcją stają się coraz bardziej zatarte.

Czy Spotify zdecyduje się na wprowadzenie realnych zabezpieczeń? A może będzie dalej dryfować w kierunku algorytmicznego chaosu, licząc, że rynek sam wszystko ureguluje? Jedno jest pewne, bez poważnych zmian zaufanie do platformy będzie systematycznie spadać.

Źródło: 404media

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!