Spis treści
Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz usłyszałem o firmie Ticwatch i ich projekcie na Kickstarterze, to podszedłem do tematu trochę sceptycznie. Pomyślałem, że skończy się to typowo – firma zbierze kasę i projekt nie wypali albo będzie kijowy. Jednak, gdy pod koniec października napisali w sprawie recenzji, to byłem pod sporym wrażeniem, że projekt istnieje nadal, a nawet wchodzi do sprzedaży i zgodziłem się bez wahania. Teraz skończyło się embargo, więc czas opisać swoje wrażenia z użytkowania zegarka Ticwatch Express!
Zegarek na testy udostępnił mi włoski dystrybutor Ticwatch Italia!
OPAKOWANIE NIE JEST STANDARDOWE
W ciągu ostatnich kilku lat miałem styczność z kilkoma smartwatchami. I tym, co łączyło je wszystkie, bez znaczenia czy był to droższy sprzęt z Android Wear, czy coś taniego z Chin na systemie „krzak”, było opakowanie. Małe, kwadratowe, kartonowe i proste. No wyjątkiem był zegarek od Sony, bo opakowanie było plastikowe… No ale nie o to chodzi. Ticwatch Express otrzymujemy w ładnie wyglądającym, rzucającym się w oczy, metalowym pudełeczku.
Jest ono niemałe, więc po wyjęciu zegarka może służyć nawet jako pudełko na ciastka, cukier lub kawę. Jak kto woli 🙂
Wewnątrz opakowania nie znajdziemy za wiele – mamy tam zegarek oraz kabelek do ładowania (z magnetyczną końcówką). Nic więcej. A skoro już jestem przy kabelku, to tutaj mam małe zastrzeżenie – jeśli go zgubimy, to jesteśmy w… kropce. W momencie pisania tej recenzji nie widziałem, żeby producent oferował do kupienia sam kabelek lub też stację dokującą, która może go zastąpić. Ma się to zmienić w przyszłości, więc na chwilę obecną warto na niego uważać.
WYGLĄD I JAKOŚĆ WYKONANIA TICWATCH EXPRESS
Zegarek wykonany jest naprawdę starannie. Dostałem wersję czarną (dostępne są jeszcze biała oraz limonkowa). Koperta ma średnicę 44 mm i grubość 13,55 mm (trochę grubo). Wykonana jest z wysokiej jakości plastiku, a paski, które otrzymujemy w podstawowym zestawie są sylikonowe i wygodne. Oczywiście nie ma najmniejszego problemu ze zmianą paska na inny, np. skórzany (metalowej bransolety nie widziałem jeszcze w ofercie). Natomiast szczytem elegancji to on nie jest i do garnituru raczej się nie nadaje…
Z góry mamy OLED o przekątnej 1,44 cala i rozdzielczości 400 x 400 px (287 PPI). Od spodu koperty natomiast znajdziemy pulsometr, złącze do ładowania zegarka oraz informację o certyfikacie CE, a także wodoszczelności IP67. Nie jest on więc odporny na zanurzenia, lecz wyłącznie na zachlapania / krótką styczność z wodą. Muszę jednak przyznać, że całość leży wygodnie na ręce, choć na początku musiałem się przyzwyczaić do rozmiaru (przeskok z Amazfit BIP). Bardzo przyjemnym rozwiązaniem jest umieszczenie przycisku nawigacyjnego po lewej stronie, dzięki czemu nie zdarzyło mi się jeszcze przypadkowe wciśnięcie go podczas odginania dłoni (w innych zegarkach zdarzało się).
SPECYFIKACJA
- Wymiary i waga: koperta o średnicy 44 mm i grubości 13,5 mm, 41,5 g
- Wyświetlacz: OLED o przekątnej 1,44 cala i rozdzielczości 400 x 400 px (287 PPI), szkło odporne na zarysowania
- Procesor: Mediatek MT2601 (2x 1,2 GHz)
- Pamięć: 512 MB pamięci RAM i 4 GB pamięci wbudowanej
- Łączność: Bluetooth 4.1, BLE, WiFi 802.11 b/g/n, GPS, A-GPS, GLONASS, BEIDOU
- Bateria: 300 mAh
- Oprogramowanie: Android Wear 2.0
- Dodatkowe: wibracja, wbudowany głośnik, wbudowany mikrofon, żyroskop, akcelerometr, czujnik zbliżeniowy, e-kompas, pulsometr
TICWATCH EXPRESS NA CO DZIEŃ JEST NAPRAWDĘ SUPER
Muszę przyznać, że zawsze zastanawiałem się, czy smartwatche rzeczywiście mają rację bytu. Oczywiście, nie chodzi tu o funkcję wskazywania godziny czy wyświetlania powiadomień, ale całej „reszty” bajerów, którymi bardzo jarają się gadżeciarze. I muszę przyznać, że wciąż się zastanawiam…
Zegarek pracuje pod kontrolą Android Wear 2.0, więc mamy dostęp do Sklepu Play, a co za tym idzie – do całkiem sporej (choć wciąż niewielkiej) liczby aplikacji oraz gier. Tylko o ile wszystkie chce się wypróbować pierwszego, ewentualnie drugiego dnia posiadania zegarka. Potem przychodzi trzeci dzień i już ten szał zabawy mija, a zegarek staje się tylko zegarkiem, który (o ile mamy na to pomysł) może nam naprawdę uprościć życie.
Jak wspominałem wcześniej, Ticwatch Express pracuje pod kontrolą systemu Android Wear 2.0. Oznacza to, że mamy dostęp do aplikacji ze Sklepu Play oraz rozszerzeń aplikacji komórkowych (doinstalowywanych na zegarek). Najwięcej możliwości mamy w kwestii wyboru tarczy zegarka – 80/90% wszystkich aplikacji, które dostępne są w sklepie, to właśnie tarcze. Na start natomiast mamy kilka preinstalowanych tarcz, które mi wystarczają w zupełności.
Poza samymi tarczami mamy możliwość odbierać i wykonywać połączenia z zegarka (pamiętacie Power Rangers? ), dzięki wbudowanym mikrofonowi i głośnikowi, który nie jest najgłośniejszy, ani najwyższych lotów. Nie polecam jednak tego robić w miejscach publicznych o ile nie chcecie wkurzać innych i mieć chociaż trochę prywatności. Dodatkowo mamy podgląd naszego kalendarza (naprawdę wygodna sprawa w kwestii powiadomień), muzyki w Spotify (możemy sterować tym co leci na telefonie / komputerze). Możemy także sprawdzić na mapie Google w zegarku gdzie aktualnie jesteśmy, a w trakcie zakupów, bez konieczności wyciągania telefonu, sprawdzać, co jeszcze powinniśmy wrzucić do koszyka (np. dzięki aplikacji Keep lub Listonic). Same aplikacje działają płynnie i nie napotkałem raczej problemów. Czasem lubią sobie chwilę dłużej pomyśleć, ale zwykle nie trwa to dłużej niż 1-2 sekundy. Zauważyłem natomiast problem z aplikacją Messenger, której nie mogę odpalić z menu, ale klikając na wiadomość z powiadomień bez problemu mogę z niej korzystać (Facebug).
Poza opisanymi wyżej funkcjami mamy jeszcze możliwość sprawdzania naszego pulsu oraz pomiaru aktywności (krokomierz). Niestety producent nie zdecydował się na wyposażenie zegarka w moduł NFC, który umożliwiłby nam płatności zbliżeniowe (dlaczego Ticwatch, dlaczego?!). Strasznie mnie to dziwi, bo za taką funkcję byłbym w stanie dopłacić te 10-20€ więcej, gdyż nadal cena byłaby zdecydowanie niższa od konkurencyjnych urządzeń.
ZASILANIE TICWATCH EXPRESS
Niestety, żeby nie było do końca tak różowo, to muszę wspomnieć o baterii. Producent w swoich materiałach deklaruje, że bateria o pojemności 300 mAh zapewni 1,5 – 2 dni pracy na jednym ładowaniu. Chciałbym, żeby ktoś pokazał mi, jak osiągnąć taki wynik… Gdy zegarek był ciągle połączony z telefonem przez Bluetooth i sporo czasu dodatkowo połączony z WiFi, przy odbytej 1 rozmowie przez zegarek oraz sprawdzaniu godziny i powiadomień, od rana (7:05) do późnego wieczora (23:30) zeszło mi 86% baterii. Nie wiem w jaki sposób mógłbym osiągnąć wynik na poziomie 1,5 dnia, jednak nie przejmuję się tym za bardzo. Jeśli bowiem mamy przy sobie kabel do ładowania, to szybko możemy uzupełnić braki energii – od 10 do 100% smartwatch ładuje się w około 30-40 minut, co jest naprawdę niezłym wynikiem.
JAK KUPIĆ ZEGAREK?
Od jutra, 20 listopada, zegarki Ticwatch będą oficjalnie dostępne w sprzedaży. Zamówić go można ze strony włoskiego dystrybutora – wysyłka towaru następuje przeważnie w ciągu 24 godzin od zamówienia i leci do nas kurierem GLS. Nie obowiązują nas żadne dodatkowe opłaty celne, gdyż wszystkie ceny posiadają wliczony podatek VAT. Co więcej, dostajemy 24 miesiące gwarancji realizowanej we Włoszech. Cena wersji którą testowałem (Express) to 155,9€ (z VAT i wysyłką do Polski). Wersja Sport natomiast to koszt 195,9€ (z VAT i wysyłką do Polski).
Wystarczy przejść na stronę dystrybutora, wybrać interesujący nas zegarek i dodać do koszyka. Następnie wypełnić dane adresowe i zapłacić przez PayPal, by po kilku dniach otrzymać swój nowy zegarek.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!