Najwięksi gracze branży technologicznej znaleźli się pod lupą europejskich regulatorów. Apple, Google, Microsoft, a także Booking.com muszą odpowiedzieć przed Komisją Europejską na pytania dotyczące tego, w jaki sposób chronią użytkowników przed internetowymi oszustwami. Sprawa dotyczy nie tylko fałszywych aplikacji i wyników wyszukiwania, ale również coraz groźniejszych kampanii przestępczych wykorzystujących sztuczną inteligencję.
Bruksela oczekuje szczegółowych odpowiedzi
Komisja Europejska powołując się na przepisy Aktu o usługach cyfrowych (DSA) wysłała formalne żądania informacji do czterech firm. Chce wiedzieć, w jaki sposób Apple i Google kontrolują swoje sklepy z aplikacjami, czy usuwają fałszywe aplikacje finansowe i jak zapobiegają pojawianiu się kolejnych. W przypadku Microsoftu i Google szczególne znaczenie ma natomiast jakość wyników wyszukiwania, a mianowicie chodzi o to, by użytkownicy nie trafiali na złośliwe strony podszywające się pod instytucje bankowe czy inwestycyjne.
Booking Holdings musi z kolei wyjaśnić, jak identyfikuje i usuwa fałszywe oferty noclegów, które w ostatnich miesiącach stały się częstym źródłem strat finansowych turystów. Unijni urzędnicy przypominają, że mowa o problemie wartym miliardy euro rocznie. Tylko w 2024 roku straty związane z oszustwami finansowymi w internecie w Europie przekroczyły 4 mld euro, a w samym lutym 2025 CERT Polska odnotował ponad 6 tysięcy podejrzanych domen z fałszywymi inwestycjami.
W tle pozostaje jeszcze jeden istotny aspekt – rozwój sztucznej inteligencji. Narzędzia generatywne, takie jak deepfake’i czy automatyczne kampanie phishingowe, ułatwiają przestępcom działanie na niespotykaną wcześniej skalę. Dlatego Bruksela chce, aby najwięksi gracze IT nie ograniczali się wyłącznie do reagowania, lecz aktywnie zapobiegali takim incydentom.
Możliwe sankcje i napięcia polityczne
Obecne działania Komisji Europejskiej nie są jeszcze formalnym dochodzeniem, ale w razie stwierdzenia nieprawidłowości może się ono rozpocząć. Jeśli okaże się, że firmy nie spełniają wymogów DSA, kary mogą sięgnąć nawet 6 proc. globalnych rocznych obrotów, co dla gigantów pokroju Apple czy Google oznacza to miliardy dolarów.
Nie brakuje też szerszego kontekstu politycznego. Administracja prezydenta Donalda Trumpa otwarcie krytykuje regulacje Unii Europejskiej, oskarżając ją o dyskryminację amerykańskich firm technologicznych. Pojawiły się nawet groźby wprowadzenia ceł odwetowych. Z drugiej strony Bruksela podkreśla, że nie chodzi o wojnę handlową, lecz o ochronę konsumentów przed realnym zagrożeniem.
Dyskusyjne jest jednak to, czy UE nie przesadza z rygorami. Krytycy zwracają uwagę, że coraz bardziej restrykcyjne regulacje mogą ograniczać dostępność nowych usług opartych na AI w Europie. Już dziś widać, że pełne wersje niektórych produktów, takie jak Google Gemini czy Apple Intelligence są na Starym Kontynencie okrojone w porównaniu z USA.
Unia Europejska stawia na bezpieczeństwo użytkowników
Choć trudno odmówić sensu działaniom mającym na celu walkę z oszustwami, to nie brakuje pytań o skutki uboczne. Z jednej strony kontrola gigantów IT może sprawić, że użytkownicy w Europie będą lepiej chronieni przed fałszywymi aplikacjami, reklamami scamów czy niebezpiecznymi stronami. Z drugiej, bardziej agresywne regulacje mogą osłabić pozycję amerykańskich firm na europejskim rynku, co może prowadzić do napięć transatlantyckich i ograniczenia oferty dla konsumentów.
Pewne jest jedno, Bruksela nie zamierza odpuszczać i zapowiada, że w najbliższych tygodniach rozważy kolejne kroki wobec dużych platform internetowych. O tym, czy Unia Europejska rzeczywiście zapewni obywatelom skuteczniejszą ochronę, zadecyduje nie tylko stanowczość Komisji, ale także gotowość Apple, Google, Microsoftu i Booking do współpracy.
Źródło: The Verge
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!