Kilka ostatnich dni to czas ogromnego wzrostu popularności komunikatorów takich jak Signal oraz Telegram, a to wszystko kosztem WhatsAppa. Nowe badania przeprowadzone przez Apple dają nam kolejny powód do tego abyśmy zmienili swój komunikator internetowy.
Kilka dni temu WhatsApp zaczął do swoich użytkowników rozsyłać powiadomienia informujące o nowej polityce prywatności. Niestety, jeśli użytkownik nie zaakceptuje nowego regulaminu, to będzie musiał pożegnać się ze swoim kontem. Z tego też powodu ludzie zaczęli szukać alternatyw. Dane wyciągnięte ze AppStore (sklep z aplikacjami na urządzeniach z iOS) dają nam kolejny powód na to aby jeszcze chętniej zmienić komunikator internetowy.
Warto przeczytać: Durow: Facebook ma cały dział badający czemu Telegram jest taki popularny
Nawet nie wiesz jak dużo informacji WhatsApp zbiera o swoich użytkownikach
Od jakiegoś czasu w AppStore istnieje wymóg, przez który twórcy podają jakie informacje o użytkownikach zbierają ich aplikacje. A więc jak to wygląda w przypadku WhatsApp? Twórcy przyznają się do takich elementów jak:
Tabela w przypadku Facebook Messengera jest jeszcze dłuższa!
Teraz listy te porównajmy z tymi bardziej prywatnymi komunikatorami. W przypadku Signala mamy tutaj tylko jedną pozycję.
Natomiast w przypadku Telegrama mamy o dwie pozycje więcej.
Czy Telegram nie jest taki dobry jak mówią?
Często w sieci możemy spotkać się z narzekaniem na Telegram. Porusza się 3 kwestie (oraz jedną “lukę” w zabezpieczeniach), a jest to:
- Brak domyślnego szyfrowania End-to-End we wszystkich czatach
- Twórca Telegrama jest Rosjaninem
- Telegram nie jest otwartoźródłowy
Warto sobie o tym nieco powiedzieć. Czemu wszystkie czaty nie są domyślnie szyfrowane End-to-End? To proste! Telegram (co zaznacza na niemalże każdym kroku) jest oparty o chmurę i do szyfrowania naszych wiadomości stosuje autorską kryptografię. Oparcie o chmurę daje nam wiele możliwości, chociażby wykorzystywanie Telegrama właśnie jako chmurę na pliki (możemy wysyłać pliki ważące nawet 2 GB), a także dostęp do komunikatora mamy z poziomu wielu urządzeń. Mało tego, zmieniając telefon nie tracimy swoich czatów. Co ważne, Telegram oferuje szyfrowanie End-to-End, ale jest ono opcjonalne. Specjalnie zaszyfrowany czat możemy uruchomić wybierając odpowiednią opcję w aplikacji mobilnej.
Drugi argument jest nieco dziwny i wręcz nieco obraźliwy. Fakt, Pawieł Durow pochodzi z Rosji, jednak to z automatu nie oznacza, że nie jest on uczciwym człowiekiem. Warto dodać, że Telegram przez pewien okres był zabroniony w Federacji Rosyjskiej, a sam Durow przeniósł Telegrama poza granice tego kraju. Twierdzenie, że wydarzenia te zostały ustawione, a sam Durow faktycznie współpracuje z rosyjskimi służbami lekko zahacza o teorie spiskowe, choć to tylko moje zdanie.
Ostatni punkt jest jak najbardziej trafny. Co prawda, twórca Telegrama chwali się, że jego aplikacje są otwartoźródłowe, jednak cały backend – to, co dzieje się poza aplikacją – nie jest już nam pokazane. Myślę, że jakby Telegram zdecydował się na otwarcie również i tego elementu, to zyskałby naprawdę wiele w oczach osób lubiących oprogramowanie Open Source.
Na sam koniec chcę pomówić o pewnej “luce” w zabezpieczeniach. Od kilku dni jest dosyć głośno w sieci o tym, że korzystając z funkcji Ludzie w pobliżu inni użytkownicy są w stanie wyśledzić nasz aktualny adres przebywania. Wystarczy uruchomić funkcję, wyznaczyć nas cel i, fizycznie poruszając się po Świecie, sprawdzić czy liczba dzielących nas metrów rośnie, czy maleje. Brzmi groźnie, więc czemu słowo luka umieściłem w cudzysłowie?
To proste – ta funkcja ma tak działać. Jej zadaniem jest właśnie świadome udostępnienie swojej lokalizacji aby porozmawiać z ludźmi w naszym otoczeniu. Co ważne, domyślnie funkcja ta jest wyłączona, a jej włączenie wymaga nie tylko wejścia w zakładkę Ludzie w pobliżu ale również kliknięcia w Uczyń mnie widocznym. Fakt, twórcy mogliby zmniejszyć częstotliwość odświeżania naszej lokalizacji (kiedy to funkcję mamy faktycznie włączoną), jednak czy wtedy działałaby ona zgodnie ze swoim przeznaczeniem? Liczę, że finalnie głos w tej sprawie zabierze sam Telegram.
Czy więc Telegram jest dobrym wyborem? Według mnie tak – jest. Póki co ciężko nam znaleźć dowody mówiące, że Telegram jest taki zły jak niektórzy go malują. Możemy więc stwierdzić, że obydwa rozwiązania (to jest Telegram i Signal) dają nam pewien komfort w temacie bezpieczeństwa, choć można się zgodzić, że Signal pod akurat tym kątem może być ciut lepszy, jednak sporym kosztem użyteczności. Z tego też powodu jeśli zdecydowałeś się na któryś z tych dwóch komunikatorów, to powinieneś być zadowolony.
Z jakiego komunikatora internetowego korzystasz? Daj znać w komentarzu!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!