BMW zamierza sprzedawać miliony hybryd już w 2030 roku. Tylko czy to coś dobrego?

bmw i8

No cóż, postępująca elektryfikacja branży motoryzacyjnej jest nieunikniona. Nawet spalinowi giganci muszą zacząć transformować swoje gamy, w jeszcze gorszej sytuacji są mniejsze firmy. Dużą firmą bez wątpienia jest BMW i ostatnio pisałem o elektrycznych i hybrydowych autach tego producenta, które nadchodzą. Co dalej planuje przedsiębiorstwo z Bawarii?

BMW planuje sprzedawać więcej niż 7 milionów hybryd plug-in rocznie

Aktualnie sprzedaż tego typu samochodów od BMW i Mini wynosi zaledwie 6,8%. W przyszłym roku planowane jest podniesienie tego odsetka do 25%, by w końcu około połowa aut była BMW była hybrydami plug-in. Jest to wizja niedalekiej przyszłości, albowiem taki poziom ma zostać osiągnięty do 2030 roku. W tę deklarację jestem w stanie uwierzyć łatwiej, niż w tę o milionach aut elektrycznych w Polsce, ale tym razem nie mówmy o tym. Tylko czy jest to odpowiednia droga jeśli chodzi o dalszy rozwój motoryzacji? Czy w tym kierunku powinno iść BMW, a także inne firmy, by ratować środowisko i naszą cywilizację? Zastanówmy się nad tym.

toyota-prius-hybrid
Toyota Prius, fot. Toyota

Zobacz też: Ponad 1000 km elektrykiem na jednym ładowaniu? Hyundai udowadnia, że to możliwe!

Zdjęcie powyżej nie jest przypadkowe. Toyota dotychczas sprzedała ponad 15 milionów hybryd, nie tylko plug-in. Japońska marka jest pionierem tej technologii, jak i wielu innych, ale to temat na osobny wpis. Nie robili oni jednak tego z przymusu. Ta firma już pod koniec lat 90-tych pokazała światu Priusa, co było wówczas niemałym zaskoczeniem. Teraz idą do przodu, przecierając szlaki dla aut wodorowych. Auta elektryczne i hybrydowe są zatem na rynku już długo, skąd więc teraz te zainteresowanie nimi wśród producentów? Czemu mało kto dawniej podejmował rękawice, rzuconą przez m. in. Toyotę. Fakt, wywołane przeze mnie BMW eksperymentowało z modelem i8, czy też i3, ale nie były to flagowe modele w ich stajni. Oczywiście teraz rozchodzi się o zaostrzone normy emisji spalin, tak bardzo znienawidzone przez wielu entuzjastów motoryzacji.

Producenci nie zorientowali się nagle, że hybrydy są czymś dobrym…

Oni zostali niejako zmuszeni do produkowania ich. I teraz mechanizm jest prosty. W dużym skrócie: możesz wypuścić mocne auto, wcale nie tak oszczędne jakby mogło być, ważne żeby miało baterie. Niestety tak to wygląda, liczy się to co wyjdzie w nieco odrealnionych testach, w których przecież hybrydy plug-in wypadają bardzo dobrze. Co z tego, że później klient może zupełnie nie korzystać z napędu elektrycznego, przez co stanowi on po prostu zbędny balast. Ten klient kupuje BMW w 2029 roku, wybrał swoją nową piątkę w wersji plug-in. Nie dlatego, że chce być ekologiczny.

BMW serii 5
(Jeszcze) spalinowe BMW serii 5, fot. BMW

Tylko dlatego, że benzynowa odmiana BMW jest na papierze nieco słabsza i być może nawet droższa, przez opłaty związane z emisją spalin. A palić realnie mogą tyle samo. Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że nie tą drogą powinien iść rynek motoryzacyjny. Nie ma co zakłamywać rzeczywistości, albo prąd, albo alternatywne paliwa takie jak wodór. Samym mydleniem oczu hybrydami nie zdziała się zbyt wiele.

Chyba potrzebne są nieco drastyczniejsze kroki, nie popieram jednak całkowitego blokowania aut spalinowych. One też powinny mieć swoje miejsce. Co Wy sądzicie na ten temat?

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!