Spis treści
Już wczoraj użytkownicy komputerów od Apple, mogli cieszyć się nową aktualizacją ich desktopowego systemu – MacOS – o nazwie Catalina! Zanim przejdziemy do suchych faktów, od których uśniecie w chwilę, pozwolicie, że sobie trochę pogadam. Nie bez powodu to właśnie ja przedstawiam Wam Catalinę. Muszę się przyznać, że z MacOSem przeżywałem burzliwy romans przez parę dobrych lat!
Moja nie taka krótka historia z MacOS
Ten burzliwy romans, o którym mówiłem wcześniej, wziął się z pewnego rozczarowania. Tym rozczarowaniem oczywiście był Windows Vista, w którym nic nie działało tak jak należy. Owszem, jak wszyscy pamiętamy, później wiele problemów zostało naprawionych, ale nie czekając długo rozbiłem skarbonkę, wysępiłem w rodzinie od kogo się dało jakieś pieniążki i kupiłem swojego pierwszego, używanego MacBooka. Wówczas, o ile mnie pamięć nie myli, pracowałem na systemie Leopard albo Snow Leopard. Było to już dekadę temu, więc uważam, że mam pełne prawo tego nie pamiętać.
Mac odmienił całe moje 10-letnie życie. Kiedyś miałem PC-ta na Windowsie, żeby grać w gierki i na nieśmiertelnym “XPeku” połykałem gierki raz za razem. Po zmianie Windowsa na MacOS’a zostałem graczem konsolowym. Kupiłem swoje pierwsze PlayStation 3, chwilę później PSP, a MacBook służył mi tylko do przeglądania internetu. Później, z każdą kolejną wersją systemu dorastałem i zacząłem zauważać po co w zasadzie kupujemy komputer z tym oprogramowaniem. W tym czasie również zmieniałem sprzęt kilka razy razy, oczywiście każdy kolejny był już z logiem nadgryzionego jabłka. Tutaj weszło mi coś takiego jak przyzwyczajenie i właśnie przez to ominęła mnie era Windowsa 7, 8 i 8.1 (choć tu akurat uważam, że dobrze) i wstępnej fazy Windows 10.
Warto przeczytać: Podsumowanie konferencji Apple! iPhone 11, iOS 13, Apple Watch 5, iPad i więcej…
Aktualnie moja przygoda z tym systemem się zakończyła. W lutym tego roku sprzedałem swojego iMaca 5K i jako student znów wróciłem do starego poczciwego PC-ta na Windowsie 10, żeby po powrocie z uczelni, znów tak jak kiedyś pograć w jakieś gierki. Wracając jednak do tematu…
…pomówmy o nowościach!
Proszę się nie denerwować, dałem tylko trochę upustu swojej kreatywności. Już Was nie zanudzam. Pogadajmy o nowościach, które wprowadza MacOS Catalina. Nie ma ich dużo, ale z drugiej strony po co rewolucjonizować formułę, która po prostu jest dobra i szlifowana od paru lat?
iTunes jest martwy!
Przede wszystkim możemy świętować pożegnanie z szatańskim iTunes i wzbogacenie systemu o nowe funkcje multimedialne. Oczywiście tylko w ramach usług Apple. Najpierw odwołam się do iTunes, bo z tego powodu wykonałem już parę obrotów po pokoju. Ja ów program (oczywiście, możecie się nie zgodzić) uważam za prawdziwe dzieło szatańskie. Częste problemy z stabilnością, problemy z wykrywaniem iPhone’a, mimo że wszystko było w porządku, a także inne, mniejsze błędy. Cieszy mnie to, że teraz synchronizacja między naszymi “jabłkowymi urządzeniami” będzie dostępna z poziomu Findera. Brawo Apple! W końcu ma to przysłowiowe ręce i nogi.
Usługi Apple? Zależy dla kogo
Odnośnie usług Apple i tych ich nowych aplikacji multimedialnych to będziemy mieć do czynienia oczywiście z Apple Music, Apple TV, Apple Podcasts, Apple Books, a także Apple Arcade. Wszystko super, wszystko pięknie, ale jest jedno poważne ale! Dla mnie osobiście wszystkie te usługi są bez sensu z perspektywy Polskiego konsumenta.
Apple Music? Przecież i tak każdy jest już w swojej rodzince na Spotify i tam też posłucha ciekawych podcastów. AppleTV? Mamy Netflixa, który ma pewnie o niebo ciekawsze treści, a przy tym nie jest znacznie droższy. Apple Books spoko, ale patrząc na ogół społeczeństwa, gdy zdarza mi się jeździć komunikacją miejską jakoś tego nie widzę.
Zobacz też: WWDC 2019 oczami antyfana Apple…
No i wisienka na torcie czyli Apple Arcade czyli usługa, która myślę, że umarła już po prezentacji. Wiemy, że urządzenia na MacOS nie są do grania. Apple Arcade nie będzie miało startu do innych tego rodzaju subskrypcji, które powoli zdobywają rynek PC’towy. No ale dość ględzenia o tym, jak to jest na Polskim rynku. Wszak Apple tworzy przede wszystkim na swój rynek – Amerykański.
I koniec nowości?
Nie można nie wspomnieć również o mniejszych usprawnieniach i dodatkach. Chociażby o inicjatywie Project Catalist, która ma umożliwić korzystanie z niektórych aplikacji pisanych pod iPhone’y i iPady na systemie desktopowym. Super, fajnie, mi ten pomysł naprawdę bardzo się podoba.
Oprócz tego coś tam się zmieniło w Siri, coś tam w aplikacji do obsługi maili, a także doszło trochę animacji i usprawnień graficznych.
Każdego roku odnoszę wrażenie, że Apple trochę zapomina o tym MacOS przez cały rok, aż tu nagle jakiś podrzędny pracownik 2-3 miesiące przed konferencją zwraca się do szefa: “Ej szefie, my to w zasadzie nic nie mamy na tą konferencję, jeśli chodzi o MacOSa”. Wtedy Tim zapewne myśli o tym, co da się zrobić na szybko i tak właśnie przygotowywany jest nowy system. Mi to nie przeszkadza, jak wcześniej pisałem, nie szukam rewolucji. Po prostu takie odnoszę wrażenie.
Kto dostał MacOS Catalina?
- iMac (od 2012 roku)
- iMac Pro (od 2017 roku)
- Mac mini (od 2012 roku)
- Mac Pro (od 2013 roku)
- 12-calowy MacBook (od 2015 roku)
- MacBook Air (od 2012 roku)
- MacBook Pro (od 2012 roku)
Lista samych urządzeń jest tak duża, że nie wypisywałem tutaj każdego po kolei. Jeśli macie urządzenie, które się łapię do aktualizacji to lećcie do AppStore i tam będziecie mogli zainstalować świeżutką Catalinę. Pamiętajcie tylko o zrobieniu kopii zapasowej! To tylko elektronika, wszystko ma prawo się wysypać.
Co ogólnie sądzicie o nowym MacOS? Korzystacie? Chcielibyście korzystać? Komentarze są wasze! Chętnie wdam się z wami w rozmowę na ten temat!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!