Green Cell AirJuice – recenzja polskiej ładowarki bezprzewodowej

Green Cell AirJuice - recenzja polskiej ładowarki bezprzewodowej

Ładowanie bezprzewodowe staje się coraz popularniejsze, a więc nic w tym dziwnego, że na rynku pojawia się coraz więcej ładowarek pozwalających na wykorzystywanie tej technologii. Swój produkt przygotowała również polska firma Green Cell – poznajcie AirJuice!

Zawartość opakowania

Produkt przychodzi do nas w ładnym opakowaniu wykonanym z grubego kartonu, które możemy otworzyć niczym książkę. W środku znajdziemy, oprócz samej ładowarki, przewód USB-C, instrukcję obsługi oraz naklejki. Całość sprawia wrażenie bezpiecznego zapakowania, a więc produkt nie powinien uszkodzić się w trakcie transportu.

Specyfikacja Green Cell AirJuice

  • Moc maksymalna: 15 W;
  • Input: 12V/1,5A, 9V/1,67A, 5V/2A;
  • Output: 15 W, 10 W, 7,5 W, 5 W;
  • Porty: USB-C;
  • Wymiary: 90 x 90 x 9 mm;
  • Waga: 135 g;
  • Informacje dodatkowe: dioda LED do sygnalizacji ładowania, FOD (foreign object detection), krawędzie antypoślizgowe.
  • Cena w dniu publikacji recenzji: 129 zł

Jakość wykonania i design

Pierwsze na co zwracamy uwagę to waga produktu – ładowarka jest dosyć ciężka, co daje nam poczucie solidności. I tak faktycznie jest. Na górze urządzenia znajdziemy tworzywo sztuczne bardzo dobrej jakości. Mało tego, wokół ścianki umiejscowiono gumę antypoślizgową, dzięki czemu telefon nie zsuwa się podczas ładowania. Muszę dodać, że również nóżki urządzenia są gumkami antypoślizgowymi. Na ramce, jak i spodzie znajdziemy metal, który nie tylko usztywnia konstrukcję, ale również wykonuje pracę pasywnego chłodzenia.

Dzięki wykorzystaniu niezwykle głębokiej czarnej barwy, wszelkie zarysowania są niemalże niewidoczne (choć i tak zarysowanie tejże ładowarki nie należy do najłatwiejszych czynności), a smaczku dodaje znajdujące się na środku powierzchni ładującej logo Green Cell, które odbija światło. Dzięki temu sprzęt jest niezwykle estetycznym urządzeniem, który urozmaica wygląd biurka. Niestety, sporym problemem – co zapewne zauważyliście na powyższych zdjęciach – jest nadmierne zbieranie przez ładowarkę przeróżnych zabrudzeń, których pozbycie jest nie lada wyzwaniem – samo przetarcie nie wystarczy i należy skorzystać z jakiegoś żelu czyszczącego.

Ładowanie

Skupmy się na najważniejszym elemencie ładowarki Green Cell, czyli na ładowaniu. Przyznaję, przebiega ono całkiem sprawnie. Po pierwsze, ładowarka nie nagrzewa się zbyt szybko, a nawet po dłuższym czasie ładowania nie osiąga ona zbyt wysokich temperatur, to znaczy robi się ciepła – fakt – ale nie gorąca. Po drugie, cewka daje całkiem spory margines błędu, dzięki czemu smartfon nie musi leżeć idealnie na powierzchni ładującej – możemy telefon położyć niezbyt równo, a ładowanie będzie przebiegało pomyślnie. Po trzecie, dioda informująca nie świeci się, kiedy ładowarka jest podłączona do prądu, ale nic nią nie ładujemy (wbrew pozorom to dla mnie bardzo ważna zaleta).

Ładowarka oferuje maksymalną moc 15 watów, co jest całkiem dobrą wartością. Co prawda, kilka smartfonów wykorzystuje szybsze standardy (chociażby Xiaomi Mi 9 pozwala na ładowanie aż 20 W), jednak nadal spora część urządzeń wykorzystuje jedynie 5 W lub 10 W (tak jak mój prywatny Xiaomi Mi Mix 2S).

Podsumowanie

Green Cell AirJuice to bardzo dobra ładowarka bezprzewodowa. Wyróżnia ją ogromna liczba zalet, chociażby solidne wykonanie, port USB-C, a także spora powierzchnia ładująca. Jedyne do czego mogę się przyczepić to delikatnie za wysoka cena (idealnie byłoby wycenić na około 100 zł), jednak niewykluczone, że w przyszłości zostanie nieco obniżona.

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!