Recenzja Huawei Mate 20 Lite – eleganckiego średniaka od Chińczyków

huawei mate 20 lite

Całkiem niedawno na rynku zadebiutowały, i pokazały pazur, Huawei Mate 20 i Mate 20 Pro, a sporo wcześniej oficjalnie zaprezentowano ich słabszego brata – Huawei Mate 20 Lite, z którego miałem przyjemność korzystać. Przekonajmy się, jak sprawuje się następca bardzo popularnego Mate 10 Lite.

Specyfikacja

  • Wymiary i waga: 158.3 x 75.3 x 7.6 mm, 172 g
  • Wyświetlacz: LPTS LCD, 6.3 cala, rozdzielczość FullHD+ (2340 x 1080, 19,5:9)
  • Procesor: HiSilicon Kirin 710,  4 x 2.2 GHz Cortex-A73 & 4 x 1.7 GHz Cortex-A53, z grafiką Mali-G51 MP4, 12 nm
  • RAM: 4/6 GB
  • Pamięć wewnętrzna: 32 / 64 GB (możliwość dołożenia karty microSD)
  • Aparat główny: 20 Mpx + 2 Mpx przysłona f/1.8, wspiera autofocus (PDAF i focus kontrastu), AI
  • Aparat przedni: 24 Mpx + 2 Mpx  przysłona F/2.0, AI
  • Bateria: 3 750 mAh, szybka ładowarka 9 V / 2 A
  • Oprogramowanie: Android 8.1 Oreo z nakładką EMUI
  • Łączność: 802.11a/b/g/n/ac, 2,4 GHz i 5 GHz, Bluetooth 4.2, BLE,  aptX HD, USB 2.0 typu C, 3,5 mm wyjście jack
  • Dodatkowe: skaner linii papilarnych, Face ID, NFC

Opakowanie i zestaw Huawei Mate 20 Lite

Na pierwszy rzut oka widzimy, że opakowanie nie jest zupełnie standardowe, jak na produkty Huawei. Tym razem mamy do czynienia z czarnym kolorem pudełka, a po otwarciu, według mnie, czuć charakterystyczny zapach kojarzący mi się z P8 Lite, którego dawno temu miałem przyjemność otwierać. Z powodu rozmiarów, telefon został umieszczony poziomo, a pod nim znalazła się gruba instrukcja, karta gwarancyjna, folia na ekran, kluczyk do tacki na kartę SIM w dodatkowym kartoniku, ładowarka oraz douszne słuchawki. Wszystko wygląda elegancko i sprawia lekkie wrażenie sprzętu z wysokiej półki.
mate 20 lite zestawSmartfon jest zabezpieczony folią z tyłu. W sklepowym egzemplarzu znajdzie się też futerał, bo przecież szklany tył jest dość śliski i podatny na uszkodzenia.

Wykonanie i wygląd Huawei Mate 20 Lite

Pierwsze wrażenie podobno liczy się najbardziej. Myślę, że Mate 20 Lite robi je bardzo dobre – kilkoro moich znajomych zwróciło uwagę na to, że mam inny telefon, i mi też osobiście bardzo się podobał. Zarówno ekran jak i plecki zostały wykonane ze szkła. Przód to ogromny 6,3-calowy ekran z wcięciem. Otaczają go wąskie ramki boczne i mała bródka. Producent zdecydował się na użycie notcha, w którym umieścił dwie kamery przednie, głośnik do rozmów z wbudowaną diodą powiadomień i czujniki. Jak na telefon, który ma być średniakiem (lite), nie mam mu nic do zarzucenia – jest świetnie.

huawei mate 20 lite ekran

Jak już wspomniałem, tył jest także szklany. Pośrodku umieszczono dwa lekko wystające aparaty i zagłębiony czytnik linii papilarnych oraz małą informację na temat specyfikacji kamery. Wszystkie te elementy zostały zamknięte w ramce, której wypełnieniem jest prążkowany wzór, dzięki czemu w tym miejscu nie pojawiają się refleksy światła. Na dole znajduje się jeszcze błyszczący napis Huawei oraz mało widoczne standardowe informacje o produkcji. Jedyną wadą jest większa podatność na stłuczenia oraz palcowanie się. Niebieski wariant kolorystyczny wygląda naprawdę elegancko i wyróżnia się z tłumu.

mate 20 lite efekt lustra

Przód i tył zostały tak samo zaokrąglone, przez co telefon wygodnie trzyma się w dłoni. Podobnie producent zaokrąglił kanty telefonu, ekranu i obramowania aparatów. Jeśli chodzi o krawędzie to na dole znalazł się głośnik, port USB typu C oraz złącze mini-jack. Wszystkie elementy są dobrze spasowane i wyglądają na materiały wysokiej jakości. Na dłuższą metę zalecałbym jednak założenie etui lub folii ochronnej, ponieważ udało mi się złapać malutką ryskę na tyle oraz odprysk na krawędzi smartfonu.

mate 20 lite zabrudzony tył
trudno zachować idealny wygląd plecków

Ekran

Producentowi udało się zmieścić ekran aż o 0,4 cala większy niż w poprzedniku dzięki zastosowaniu proporcji 19,5:9. Należy pamiętać, że wciąż mamy do czynienia z aż 6,3-calowym wyświetlaczem, który może być trudno obsługiwać osobom z małymi dłońmi. Jeśli chodzi o jasność, minimalną oraz maksymalną, to jak najbardziej wypadł pozytywnie. Dobrze prezentują się też kolory, które możemy dostosować w ustawieniach. Do wyboru jest również mniejsza rozdzielczość (której nie polecam, chyba, że zależy Wam mocno na oszczędzaniu baterii) oraz rozdzielczość inteligenta – smartfon sam wybiera kiedy przełączyć z FullHD na HD.

mate 20 lite notch
Mate 20 lite posiada ekran z wcięciem u góry. Można je zamaskować, chociaż na ekranie LCD nie będzie to wyglądać idealnie. Jeśli chodzi o kwestię belki powiadomień to znajdzie się tam jeszcze miejsce na kilka ikonek. Niestety, wadą jest zachowanie niektórych aplikacji, np. PUBG, kiedy notch nie jest ukryty wyświetla się pełnoekranowo i ucina kawałek przycisku. Jeśli mamy włączoną opcję maskowania wcięcia, to wszystko działa dobrze. Także zaokrąglone rogi czasem zasłaniały strzępki zawartości.

Działanie

Muszę przyznać, że z początku Mate 20 lite zaskoczył mnie… negatywnie. Spokojnie przeszedłem przez cały proces konfiguracyjny, zaczynam używać telefonu, a tu przy wysuwaniu klawiatury animacja okazała się nie być płynna. Przy dalszym używaniu też udało mi się kilka razy przyłapać telefon na tym, że nie działa idealnie. Nie takich doświadczeń oczekuje się po telefonie za ponad półtora tysiąca. Nie zrozumcie mnie jednak źle, telefon ogółem działa dobrze, szybko ładuje aplikacje i jest wydajny. Tego można było oczekiwać właśnie po Kirinie 710. Z tego co zauważyłem, telefon nie trzyma specjalnie długo aplikacji w RAM-ie. Drugim zaskoczeniem, była ogromna ilość przeróżnych aplikacji i opcji – system jest po prostu przeładowany. Lubię dużo możliwości i funkcji, ale tutaj wydało mi się, że są one chaotyczne i jest ich nadmiar. Już na początku “wywaliłem” niepotrzebne aplikacje i gry tzw. bloatware. Polecam też przełączyć styl ekranu głównego na klasyczny i tym sposobem ukryć zbędne ikonki w szufladzie.

Jeśli chodzi o EMIU to jest całkiem spójne i zawiera kilka przydatnych opcji. Ciekawe są np. gesty knykciami uruchamiające aplikacje, robiące zrzut ekranu lub dzielące ekran, czy zaawansowane ustawienia muzyczne. Podoba mi się to, że Huawei przygotował dwa tryby oszczędzania energii. Wielkim minusem jest jednak dla mnie to, że przy tak ogromnym ekranie nie ma jeszcze obsługi za pomocą gestów. Mam nadzieję, że producent doda to w aktualizacji, ale ja podczas używania nie dostałem żadnego update’a. Mamy tutaj nową metodę odblokowywania – twarzą. Jest ona skuteczna, smartfon stara się nas doświetlić ekranem, ale zdecydowanie szybszy będzie czytnik linii papilarnych, który działa błyskawicznie.

Benchmarki i gry

Jeśli chodzi o wydajność w grach, to podczas testu zaprzyjaźniłem się z PUBG Mobile. Z tego co znalazłem w internecie, jest to jedna z kilku aplikacji, które wspierają tryb GPU Turbo od Huawei. Aplikacja zaproponowała uruchomienie się na średnich ustawieniach – myślę, że jest to odpowiedni wybór między jakością grafiki, a wydajnością. Wydaje mi się, że rozgrywka była całkiem przyjemna. Plusem jest to, że telefon automatycznie wykrywa, że gramy i nie pokazuje nam powiadomień. Niestety, zaobserwowałem, że urządzenie szybko się nagrzewa  w prawym górnym rogu podczas grania czy np. intensywnego korzystania z aparatu. Myślę, że należy dodać, iż dźwięk na głośniku i słuchawkach jest przyjemny.

Bateria

Bateria w Huawei Mate 20 lite zaskakuje pozytywnie. Ogniwo o pojemności 3750 mAh bez problemu zapewni jeden dzień pracy, a możliwe, że zostanie jeszcze spory zapas energii na następny dzień. Czas włączonego ekranu jaki udało mi się uzyskać oscyluje w okolicach 7-8 godzin.

Świetnym rozwiązaniem jest zastosowanie szybkiej ładowarki. Dzięki temu bardzo szybko podładujemy akumulator Mate’a, np. przed wyjściem do szkoły.

Aparat

mate 20 lite aparaty

Mate 20 lite posiada w sumie cztery aparaty  – po dwa z przodu i z tyłu. Te umieszczone na froncie odpowiadają m.in za odblokowywanie twarzy lub… 3D Qmoji. Huawei potrafi rozpoznać nasze wyrazy twarzy i przełożyć to na ruchy animowanych postaci. Dodatkowo, za pomocą sztucznej inteligencji, jest w stanie zmienić tło czy dodać sztuczne oświetlenie. Wymienione funkcje nie działają jeszcze perfekcyjnie, ale być może zadowolą przeciętnych użytkowników. Poza tym, selfie wyglądają ładnie, jakość zdjęć poprawia HDR Pro, a telefon dobrze rozmywa tło. Jeśli lubimy takie efekt to możemy poprawić swoją cerę lub ocieplić otoczenie (AI).

Tylny aparat też spisuje się porządnie. Producent ponownie chwali się funkcjami sztucznej inteligencji. Na samym początku chciałbym wyjaśnić zasadę jej działania – AI można włączyć w standardowym trybie fotografowania i polecam to zrobić. Jeśli efekt sztucznej inteligencji nie będzie się Wam podobał, to po prostu wyłączycie go w galerii. Według mnie bywa z tym różnie, czasem AI nienaturalnie podbijało kolory, a czasem zdjęcia wyglądały ciekawie.

Oprócz tego, mamy do wyboru w ustawieniach więcej trybów, zdecydowanie można się tutaj pogubić. Dostępny jest jeszcze HDR, tryb nocny, tryb zmiennej przysłony oraz portretowy.

Jeśli chodzi o wideo, nie jest już tak kolorowo. Niestety nie znalazłem tutaj trybu 4K. Mamy do wyboru jedynie FullHD 60 kl./s (bez stabilizacji), FullHD 30 kl./s z elektroniczną stabilizacją obrazu oraz tryb 1920 x 920. Jakość wideo jest przeciętna, zobaczcie sami:

Urocze są za to pingwiny, które potrafi wygenerować Huawei, ponieważ ma zaimplementowany ARCore:

Dodatkowo, aparat oferuje dwa tryby slow motion – 120 kl./s oraz 480 kl./s. Moim zdaniem nagrania wyglądają słabo, ponieważ telefon nie może złapać ostrości i rozdzielczość jest niska. Po drugie pojawiają się artefakty, co zobaczycie na poniższym filmiku:

Więcej zdjęć znajdziecie na dysku Google – link.

Recenzja wideo

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!