Spis treści
Chiński producent oprócz flagowego Mate 30 Pro bez Usług Google Play pokazał w tym roku także dwa średniaki, które znalazły się w rękach naszej redakcji. Są to Huawei P40 lite i Huawei P40 lite E, z czego właśnie ten drugi jest przedmiotem tej recenzji. Jesteście ciekawi jak sprawdziła się uboższa wersja średniaka z serii P? Zapraszam na recenzję.
Specyfikacja Huawei P40 lite E
• wymiary i waga: 159,8 x 76,1 x 8,1 mm 176 gramów
• ekran: IPS LCD, 6,39 cala, HD+, 19,5:9
• procesor: HiSilicon Kirin 710F z grafiką Mali-G51 MP4 (12 nm)
• przednia kamera: 8 Mpix, f/2.0
• tylna kamera: 48 Mpix, f/1,8 (główny), 8 Mpix, f/2,4 (szerokokątny), 2 Mpix, f/2,4 (wykrywanie głębii)
• pamięci: 4 / 64 GB
• bateria: 4000 mAh
• oprogramowanie: Android 9 z nakładką EMUI 9.1.1 bez Usług Google
• kolory: czarny, niebieski
• inne: jack, czytnik linii papilarnych
• cena: 699 złotych (przecena z 999 złotych) w x-kom.pl
Pomysł był dobry, ale wykonanie kiepskie
Myślę, że według założenia projektantów Huawei P40 Lite E nie miał być kolejnym nudnym z wyglądu średniakiem. Z pozoru tył wygląda właśnie niepozornie, ale jeśli spojrzymy pod odpowiednim kątem, to zobaczymy, że światło ulega tam rozszczepieniu i tworzy się tęcza. Trzeba jednak przyznać, że efekt ten jest zazwyczaj mało widoczny, kiedy urządzenie po prostu leży w ciągu dnia na biurku czy stole, chyba, że położymy je przy biurowej lampce. Tęczowej poświaty nie tworzy jednak cały tył telefonu, a w zależności od tego jak spojrzymy ramka wokół mniejszego prostokąta lub właśnie ten prostokąt. Muszę przyznać, że efekt jest naprawdę ładny, ale szkoda, że dość rzadko widoczny.
Na tyle smartfona Huawei znalazł się wystający potrójny aparat z podpisem 48 MP TRIPLE CAMERA, który sprawia, że telefon chybocze się, kiedy położymy go na stole. Znajduje się tam też logo producenta oraz czytnik linii papilarnych. Widać, że Huawei nie zastosował tutaj materiałów najlepszej jakości, ponieważ w tym niedługim czasie użytkowania udało mi się zebrać sporo rys, mimo że telefon raczej nie był eksploatowany w ekstremalnych warunkach. Również spora lekkość, a przynajmniej takie odczucia związane z korzystaniem dają wrażenie, że smartfon jest po prostu nie najwyższej klasy. Co ciekawe, tylna klapka jest tak spasowana, że po włączeniu latarki i zakryciu jej palcem dookoła gdzieniegdzie prześwituje światło.
Ekran jest płaski, ale tylny panel nie przechodzi płynnie w zaokrągloną krawędź boczną. Nie przeszkadza to jednak w miarę pewnym chwycie urządzenia, jednak czuć, że nie ma tutaj tego wyprofilowania. Na krawędziach zostały ulokowane porty: microUSB w 2020 roku, a także jack 3,5 mm. Z prawej strony znalazły się przyciski, a z lewej slot na karty SIM i kartę microSD.
Na ekranie znajduje się folia ochronna, a w telefonie nic się nie ugina ani nie skrzypi. Dużą wadą jest jednak to, że strasznie zbiera odciski palców i wymaga czyszczenia dosłownie co sekundę.
Na testy dostaliśmy jedynie sam telefon, bez opakowania i akcesoriów. Według materiałów promocyjnych w pudełku powinna być także ładowarka 10 W. Szkoda, że producent nie pomyślał o etui.
Wyświetlacz z dziurką
Myślę, że Huawei nie ma się tutaj czym pochwalić, ponieważ w P40 lite E znalazł się ekran o rozdzielczości jedynie HD+ (1560 x 720 px). W urządzeniu za tysiąc złotych jest to już raczej nie do zaakceptowania. Sprawniejsze oko wychwyci, że nie jest to matryca o wyższym zagęszczeniu pikseli, a jedynie około 269 ppi.
Kolory są na nienajgorszym poziomie, tak samo jasność maksymalna. Uważam jednak, że ta minimalna powinna być mniejsza, ponieważ razi w oczy. W ustawieniach systemu znalazła się opcja regulacji temperatury kolorów czy ukrycia wycięcia. No właśnie, ekran P40 Lite E posiada otwór na kamerę selfie w lewym górnym rogu. Nie ma notcha, ale za to pasek powiadomień jest trochę wyższym. Nie można jednak narzekać za dużo, ponieważ ramki wokół tego wyświetlacza wydają się być mniejsze niż w konkurencyjnym Redmi.
O ile Kirina 710F mogę przełknąć, o tyle braku Usług Google jakoś nie trawię
Specyfikacja P40 Lite E modelu jest u tego chińskiego producenta już standardem wśród średniaków. Sam telefon w komputerze jest rozpoznawany jako Huawei Y7p… Kirina 710 miałem okazję testować już w Mate’cie 20 lite pod koniec 2018 roku, a później w Huawei’u P Smart Pro pod koniec 2019 roku. Mocniejszy Kirin 820 trafił do Huawei’a P40 lite, więc nie było tutaj innego rozwiązania niż 710F. Sprawdza się ono jednak dość dobrze, wiadomo, nie jest to wydajność flagowca, jednak widać, że urządzenie działa dość sprawnie. Myślę, że sporą zasługą w tym jest brak Usług Google Play, które jednak obciążają telefon.
Jest jednak druga strona tego medalu, ponieważ nie wszystkie aplikacje chcą współpracować z tym telefonem. Przede wszystkim baza AppGallery jest bardzo skąpa i instalując musimy posiłkować się innymi sklepami, np. APKPure. Ponadto większość aplikacji od Google nie chce współpracować, nie zalogujemy się do Zdjęć czy nie zsynchronizujemy kontaktów z kontem Google. Oczywiście ich możliwości da się w jakiś sposób zastąpić, ale z pewnością zajmie to trochę czasu wysiłku, aby odpowiedni skonfigurować ich odpowiedniki. Wśród aplikacji, które również nie chciały, a przynajmniej informowały o tym, że nie będą działać znalazły się też Signal i Snapchat oraz apteka DOZ, która notabene znajduje się w AppGallery od Huawei. Na Huawei P40 Lite nie zainstalujemy także (prosto) Gwinta, który niedawno został wydany na Androida, ponieważ oprócz apk wymagane są też dane gry. Warto również wciąć po uwagę, że chiński producent nie ma w swojej bazie aplikacji bankowych, a pobranie ich z internetu wiąże się z ryzykiem. Smartfon jednak nie posiada NFC, więc i tak nie zapłacilibyście nim zbliżeniowo.
Wydajność w benchmarkach
Takie wyniki osiąga Huawei P40 lite E w popularnych testach benchmarkowych:
Bateria nie zawiedzie
Huawei P40 lite został wyposażony w spory akumulator o pojemności 4000 mAh, który nie ma trudnego wyzwania. W połączeniu z ekranem HD+ dzień pracy nie stanowi problemu. Niestety uzupełnianie energii odbywa się w standardowym tempie przez kabel micro USB. Myślę, że w tej półce cenowej przydałoby się już nowe gniazdo USB typu C. Na początku 2018 roku brak nowoczesnego portu był ostro krytykowany w Redmi Note 5… jak widać Chińczycy wciąż umieszczają go w średniej i niskiej półce cenowej.
Telefon osiąga około 7-8 godzin włączonego ekranu przy używaniu w cyklu mieszanym. Myślę, że w trybie oszczędzania baterii można osiągnąć nawet półtora czy dwa dni pracy, jeśli nie będziemy tak intensywnie używać smartfonu.
Potrójny aparat (jak w Galaxy A7)
Aparat Huawei’a P40 lite skojarzył mi się z Samsungiem A7, który jako jeden z pierwszych miał w tej półce cenowej aż trzy oczka. Jest tutaj bardzo podobna konfiguracja, ponieważ także mamy moduł szerokokątny.
Zdjęcia robione w dzień wychodzą poprawnie, odwzorowane kolory są dość dobre, jednak wiadomo, że nie uchwycimy wszystkich szczegółów. Aparat szerokokątny wydaje się mieć bardzo duże zniekształcenie obrazu, ale po zrobieniu zdjęcia algorytmy dość skutecznie je “prostują”. Jakość zdjęć jak można się spodziewać spada wraz z ilością dostępnego światła.
Jeśli chodzi o wideo, to telefon pozwala na wybór opcji filmowania w 1080p przy 60 klatkach na sekundę, ale o telefon sugeruje wybór trybu 720p i 30 kl./s. W aplikacji znajdziemy także tryb Pro, tryb HDR oraz możliwość robienia ruchomych zdjęć.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!