Ostatnie dwa lata są naprawdę niezłe dla rynku smartfonów. Producenci odeszli na dobre od stosowania ultra-cienkich konstrukcji, które wyróżniały się designem, ale traciły bardzo na czasie pracy. W niepamięć odeszła Moto Z czy Huawei P6, które były nastawione głównie na szokowanie cienkością. Branża mobilna osiągnęła konsensus – użytkownikom nie zależy na kosmicznym wyglądzie urządzeń, tylko na jak najdłuższym ich działaniu.
Pozytywny trend w 2020
Jeżeli w ogóle można powiedzieć coś pozytywnego o roku 2020, to właśnie będzie to umieszczanie pojemnych ogniw w smartfonach z różnych półek cenowych. Pojawiły się budżetowce z baterią przekraczającą 4000 mAh, a we flagowcach jest to już pewien standard. Okazuje się, że najcieńszym smartfonem zaprezentowanym w 2020 roku jest… iPhone SE (2020), który technicznie rzecz biorąc wywodzi się od iPhone’a 8 z 2017 roku. Kolejno na miejscach plasują się wszystkie zaprezentowane w tym roku iPhone’y 12 z grubością na poziomie 7,4 mm.
Innowacji nie zabrakło też w dziedzinie szybkiego ładowania. Obecnie nawet tańsze urządzenia są wyposażane w szybką ładowarkę w zestawie, która pozwala napełnić ogniwo w kilkadziesiąt minut. Współczesne smartfony stały się dzięki temu po prostu lepsze, uwalniając użytkownika z obaw o czas pracy jak i o czas ładowania. Podobnych innowacji nie zabraknie w 2021, o czym przekonamy się już w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Qualcomm bierze sprawy w swoje ręce
Nie wiem czy macie podobne odczucie co ja, ale przez pewien okres czasu Quick Charge od Qualcomma zostało nieco zapomniane i przyćmione przez rozwiązania konkurencji. Oppo ze swoim VOOC 4.0, SuperCharge od Huawei’a – jakby nie patrzeć, zaprezentowane w 2017 roku Quick Charge 4.0 przestało już w jakimkolwiek stopniu być rewolucyjne czy świeże. Amerykańska firma uznała, że pora zmienić obecną sytuację i pokazać reszcie miejsce w szeregu. Stąd wprowadzi ona Quick Charge 5, który zadebiutuje wraz ze Snapdragonem 875.
Raporty wskazują, że w pierwszym kwartale 2021 roku światło dzienne ujrzy pięć smartfonów, które będą operować na nowym chipsecie Qualcomma. Będą one siłą rzeczy w stanie obsługiwać 100-watowe ładowanie, jednak nie wiadomo czy wszyscy producenci się na nie zdecydują. Np. Samsung Galaxy S21 Ultra prawdopodobnie zostanie przy autorskim 45-watowym, szybkim ładowaniu. Podobnie sprawa ma się przy temacie OnePlusa czy Xiaomi, którzy od kilku lat rozwijają własne rozwiązania (o czym świadczy Mi 10 Ultra, który ma ładowanie 120W).
A co Wy sądzicie o szybkim ładowaniu? Uważacie je za bezpieczne dla baterii?
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!