Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Mi 10 Ultra

W tym roku Xiaomi obchodzi swoje 10. urodziny. Z tej okazji, w sierpniu pokazali nowego smartfona, który jest pokazem ich potęgi. To Mi 10 Ultra, który naprawdę pod pewnymi względami jest niesamowity. Mam jednak wrażenie, że czegoś mu brakuje do bycia smartfonem Ultra. Nie zrozumcie mnie jednak źle, on wcale nie jest zły. A zresztą, przekonajcie się sami. Zapraszam na jego recenzję!

Specyfikacja Xiaomi Mi 10 Ultra

  • Wymiary i waga: 162.4 x 75.1 x 9.5 mm, 221.8 g;
  • Wyświetlacz: OLED, 6.67 cala, FullHD+, 19.5:9, 120 Hz, 800 nitów, HDR10+;
  • SoC: Snapdragon 865 z grafiką Adreno 650;
  • RAM: 8/12/16 GB;
  • Pamięć wewnętrzna: 128/256/512 GB (bez możliwości rozszerzenia poprzez kartę pamięci microSD);
  • Aparat główny:
    • 48 Mpix (f/1.9);
    • 48 Mpix (f/4.1, teleobiektyw peryskopowy, 5x zoom optyczny, 120x zoom hybrydowy);;
    • 20 Mpix (f/2.2, aparat szerokokątny);
    • 12 Mpix (f/2.0, teleobiektyw, 2x zoom optyczny);
  • Aparat przedni: 20 Mpix (f/2.3);
  • Bateria: 4500 mAh wraz z obsługą szybkiego ładowania 120 W, ładowania bezprzewodowego 50 W oraz bezprzewodowego zwrotnego 10 W;
  • Oprogramowanie: Android 10 z nakładką MIUI 12 (xiaomi.eu);
  • Łączność: Wi‑Fi 6, Bluetooth 5.1, NFC, USB typu C;
  • Dodatkowe: czytnik linii papilarnych w ekranie, głośniki stereo
  • Cena: 717€ (3300 zł) w tradingshenzhen

Słów kilka o pudełku

Normalnie bym nie robił tego, lecz w tym przypadku myślę, że ten kawałek kartonu zasługuje na swoje 5 minut. To nie jest klasyczne pudełko, oj nie. Ma zupełnie inne wymiary niż klasyczne opakowanie smartfona. Jest chudsze, ale szersze i dłuższe. Znacznie dłuższe. Ma też srebrny kolor, błyszczący, a na nim widzimy napis, który nam sugeruje, że jest to smartfon z okazji ich 10. urodzin. W środku jest też kartonik w tym samym kolorze z chińskimi krzaczkami, z których po przetłumaczenia wywnioskowałem, że Xiaomi chwali się tam, że to zaawansowany smartfon i w ogóle. No generalnie pokazują, że to produkt premium.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

To jest kawał smartfona!

Moje pierwsze wrażenie po wyjęciu Mi 10 Ultra z pudełka? Wielka, ciężka cegła. Ten smartfon ma prawie centymetr grubości, przekątna ekranu to 6.67 cala i waży nieco ponad 220 g! Ale wiecie co? Ja tego osobiście nie uznaję za wadę. Ja lubię takie smartfony, lubię czuć dobrze, co trzymam i takie odczucia zapewnia mi Mi 10 Ultra.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Jego plecki zostały wykonane ze szkła, ja otrzymałem wersję podstawową tego urządzenia, z czarnymi pleckami. Jest też model z przezroczystym tyłem. Wróćmy jednak do egzemplarza omawianego przeze mnie. Jest to klasyczny czarny, bez żadnych udziwnień i to ma swój urok. W dobie, gdzie tyły urządzeń mobilnych są kolorowe, mają różne gradienty i inne bajery, tutaj mamy klasykę, elegancję.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Na prawym boku urządzenia ulokowano przyciski zasilania oraz sterowania głośnością. Takie ustawienie odpowiada mi najbardziej, zwykłe, bez zbędnego rozdzielania na dwie strony tych przycisków.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Na dole znajdziemy USB typu C, mikrofon do rozmów, głośnik multimedialny oraz tackę na karty sim. Z kolei na górze ulokowano dodatkowy mikrofon oraz port podczerwieni, a także dziurkę, z której ulatuje dźwięk z głośnika do rozmów. Jest on ukryty pod ekranem, a nieco więcej powiemy sobie o nim później.

Ekran to naprawdę wysoka półka, choć uważam, że mogli dać coś więcej

Jak już wspomniałem, to spory ekran. Jego przekątna to 6.67 cala, a rozdzielczość to FullHD+, tylko FullHD+… Myślę, że skoro Xiaomi decyduje się na dopisek Ultra, to to powinien być smartfon Ultra pod każdym kątem. Niewątpliwie, rozdzielczość WQHD+ byłaby tutaj o wiele lepszym rozwiązaniem, tym bardziej, że to matryca OLED. Ja nie twierdzę, że jest źle tak, jak jest, ale mogło być lepiej. Tak samo odświeżanie, mamy tu do czynienia z ekranem 120 Hz. To bardzo dużo i faktycznie to czuć, wszystko jest o wiele płynniejsze, ale ich nowe flagowce, Mi 10T oraz Mi10T Pro mają ekrany z odświeżaniem 144 Hz. Nie mogę jednak powiedzieć złego słowa o odwzorowaniu barw czy też jasności maksymalnej. Otóż, znajdziemy tu obsługę palety barw DCI-P3. To zapewnia jeszcze lepsze kolory niż w przypadku sRGB.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Obraz jest niesamowicie żywy, kolory odpowiednio nasycone, wyglądają naturalnie, tak samo nie mogę narzekać na kontrast. Jasność maksymalna tej matrycy to 800 nitów, co jest dość dużą wartością jak na smartfon. Faktycznie, nawet w mocno oświetlonym pomieszczeniu, wszystkie treści są bardzo dobrze widoczne, ten ekran to prawdziwa “żyleta”. W nocy natomiast minimalna jasność jest również odpowiednia. Ekran nie świeci nam za mocno, dzięki czemu nie męczymy naszego wzroku. Ponadto, nie zabrakło tutaj trybu czytania, który idealnie się nadaje dla nocnych marków, bowiem redukuje ilość niebieskiego światła. Wisienką na torcie jest obsługa HDR10+, co w całokształcie czyni ten ekran naprawdę bardzo, bardzo dobrym. Oglądanie filmów, granie czy nawet przeglądanie Facebooka na nim to czysta przyjemność. Niemniej, naprawdę uważam, że jak na Ultraflagowca, mogło być ciutkę lepiej. W lewym górnym rogu znajdziemy aparat w niewielkiej dziurce, za co leci plusik, bowiem nie ma tu zbyt dużego nadmiaru wolnej przestrzeni oraz nie widziałem przebarwień wokół niego.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Nie zabrakło także Always On Display wraz z możliwością włączenia efektów wizualnych w momencie, gdy otrzymamy powiadomienie. Wygląda to, moim zdaniem, bardzo ładnie.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

To naprawdę bardzo mocny smartfon, lecz mam jedno “ale”, a może nawet i dwa

Co tu dużo mówić, Snapdragon 865 wraz z 8 GB RAM-u zapewnia topową wydajność. W najmocniejszej konfiguracji możemy znaleźć nawet 16 GB pamięci operacyjnej, co czyni go jednym z najmocniejszych na papierze urządzeń. Dodatkowo, wszystkim zarządza, w moim przypadku, oprogramowanie xiaomi.eu. Jak wygląda to w praktyce? Nie doświadczyłem nawet najmniejszego przycięcia, wszystko otwierało się w mgnieniu oka, a aplikacje również były dobrze trzymane w pamięci. Nie zdarzyło mi się, by jakaś apka, np. Spotify, wyłączyła mi się w trakcie słuchania muzyki w tle. Odczuwam jednak pewien niedosyt. Skoro to taki Ultraflagowiec, to dlaczego nie ma tu Snapdragona 865+? Ja nie twierdzę, że działa źle, ale, mimo wszystko, przy smartfonie z dopiskiem Ultra oczekiwałbym czegoś więcej.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Mamy tu do czynienia z głośnikami stereo, z czego drugi głośnik, ten do rozmów ukryty pod ekranem, gra wyraźnie ciszej. O ile w samych rozmowach sprawuje się dobrze i nie narzekałem na jego działanie, o tyle jeśli chcemy np. pooglądać film/serial lub też po prostu posłuchać muzyki z wykorzystaniem tych głośników, to ich poziom głośności jest nierównomierny. No cóż, OPPO Reno4 Pro 5G radził sobie z tym lepiej, tam głośniki grały praktycznie na tym samym poziomie. A skoro już zahaczyłem o ten smartfon, to Mi 10 Ultra ma znacznie gorszy czytnik linii papilarnych ukryty pod ekranem w porównaniu do tego smartfonu OPPO. Czytnik w Mi 10 Ultra jest wolniejszy i to o wiele, a do tego zauważalnie mniej dokładny. Wiele razy miałem tak, że musiałem kilka razy przykładać palec do niego, by odczytał poprawnie moje linie papilarne. A mówiąc już o dotykaniu go, mamy tu bardzo przyjemne, wyraźnie odczuwalne wibracje. Są bardzo przyjemne i za to leci plusik.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Wiele osób też może zastanawiać się, co z zasięgiem LTE poza miastem. W końcu, nie ma tutaj LTE B20, czyli obsługi pasma 800 MHz, które wykorzystywane są w obszarach mniej zaludnionych. Specjalnie przejechałem się poza miasto i faktycznie, momentami, tam gdzie normalnie miałbym LTE, miałem 3G tylko. Jednakże, były to naprawdę bardzo słabo zaludnione miejsca, na obrzeżach miast, w miasteczkach czy większych wsiach nie było dużego problemu. Podsumowując, faktycznie, można to odczuć, ale rzadko. Na koniec dorzucam Wam jeszcze zrzuty ekranowe z wyników w Geekbench oraz Androbench.

Bateria jest tu całkiem niezła, a do tego to ładowanie, ahhh…

Mamy tu do czynienia z baterią o pojemności 4500 mAh. To przekłada się na ok. 5 godzin czasu włączonego ekranu na jednym ładowaniu w trybie mieszanym. To zadowalający wynik, przynajmniej według mnie. Myślę, że to w zupełności wystarczy na cały dzień normalnej pracy na smartfonie.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Ponadto, w zestawie dołączona jest ładowarka o mocy 120 W. Stu dwudziestu watów. STU DWUDZIESTU. S T U D W U D Z I E S T U. Czegoś takiego nie znajdziemy nigdzie indziej. Do pełna naładujemy go w zaledwie 23 minut i osobiście to potwierdzam, ze stoperem w ręce mierzyłem czas ładowania od 10% do 100%. Dodatkowo, Mi 10 Ultra obsługuje 50 W ładowanie bezprzewodowe, a także bezprzewodowe ładowanie zwrotne o mocy 10 W. Pod tym względem, to jest Ultraflagowiec, jak najbardziej.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Aparat to kolejny element popisowy Xiaomi w tym smartfonie

No i dochodzimy do kolejnego, ciekawego tematu, a mianowicie możliwości fotograficznych tego urządzenia. Mamy tu do czynienia z czterema aparatami na pleckach.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Główna matryca ma rozdzielczość 48 Mpix i wspiera ją optyczna stabilizacja obrazu. Radzi on sobie bardzo dobrze, zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Zdjęcia są naprawdę świetne, cechują się bardzo dużą rozpiętością tonalną, mają bardzo dobrą ekspozycję i wysoką szczegółowość. Odwzorowanie kolorów jest naprawdę bardzo dobre, fotografie wyglądają naturalnie, nie są przesycone. Oczywiście, zdjęcia w normalnym trybie robione są w rozdzielczości 12 Mpix (Quad bayer), ale jest dostępny tryb 48 Mpix, a także 108 Mpix. Przyznam szczerze Wam, że nie do końca wiem, na jakiej zasadzie działa ten drugi. Nie mam pewności, ale może to opierać się zwyczajnie o interpolowanie.

Nocą również radzi sobie naprawdę nieźle. Zdjęcia są dość szczegółowe, nie ma zbyt mocnego efektu flary, nie ma za dużych prześwietleń, a tryb nocny sprawia, że fotki wychodzą trochę, ale jednak, lepiej. Jeszcze mniej prześwietleń, minimalnie jaśniej jest, no generalnie jest bardzo dobrze.

Aparat szerokokątny, o rozdzielczości 20 Mpix, jest tutaj naprawdę interesujący, a to za sprawą niesamowicie szerokiego kąta widzenia. Nie miałem chyba do czynienia z szerszym polem widzenia takiego aparatu w żadnym smartfonie. Tutaj również nie mogę się do niczego przyczepić w ciągu dnia, ale zauważyłem, że wszystko jest tutaj trochę bardziej nasycone. W nocy z kolei na pierwszy rzut oka jest całkiem ok, choć widać wyraźnie, że występują prześwietlenia i pojawiają się lekkie ziarna. Tryb nocny tutaj natomiast… No właśnie, psuje wszystko, bo za żadne skarby nie mogłem wykonać wyraźnego zdjęcia z jego użyciem. Być może to wina oprogramowania xiaomi.eu, na którym smartfon ten jest testowany. A, i tak na marginesie, leci minus za rozmieszczenie aparatów. Oczko szerokokątny jest na samym dole tej wyspy, dokładnie w tym miejscu, gdzie jest móc palec. Za każdym razem musiałem pierw przetrzeć aparat, a potem upewnić się, że mój palec nie jest jeszcze widoczny gdzieś w kadrze.

Ten aparat jest także wykorzystywany do zdjęć macro, co bardzo chwalę. Dzięki temu, zdjęcia są bardzo wyraźnie i dość szczegółowe.

Xiaomi Mi 10 Ultra to pokaz możliwości tego producenta, ale nie nazwałbym go takim Ultra [RECENZJA]

Dochodzimy do najciekawszej funkcji, a mianowicie, teleobiektywów. Znajdziemy tutaj 12 Mpix teleobiektyw z 2-krotnym zoomem optycznym oraz 48 Mpix teleobiektyw peryskopowy z 5-krotnym zoomem optycznym oraz aż 120-krotnym hybrydowym!. Ten drugi raczej średnio nas interesuje, głównie wykorzystywany jest przy robieniu fotografii portretowych. Zauważyłem jednak, że w trybie nocnym przełączyć się nie możemy na ten ciekawszy teleobiektyw, a jedynie na ten 12 Mpix. Co potrafi ten 48 Mpix teleobiektyw? Zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy, radzi sobie całkiem dobrze. Bez problemu sfotografujemy oddalone od nas obiekty przy zachowaniu jako takiej szczegółowości, a kolory wyglądają naturalnie.

Jednakże, jeśli chcemy zobaczyć coś, co jest naprawdę bardzo daleko od nas, to 120-krotny hybrydowy zoom robi niesamowitą robotę. Byłem pod wielkim wrażeniem, na ile ostre jest to zdjęcie. Bez problemu zobaczymy wszystko z daleka z jego pomocą.

Jak z kolei radzi sobie przedni aparat? Tutaj niemiłe zaskoczenie – średnio. Zwyczajnie są mało szczegółowe, mało ostre, tryb HDR tutaj nie daje rady i widać mocne prześwietlenia. Tryb portretowy również nie należy do najlepszych.

Zdjęcia w pełnej rozdzielczości znajdziecie na Dysku Google.

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!