Spis treści
Budżetowce – może wydawać się, że ta klasa smartfonów nie znaczy za wiele na rynku. Nic bardziej mylnego! Nie każdego stać na topowego, czy nawet średniej klasy smartfona, bądź po prostu niektórzy nie czują potrzeby posiadania takowego sprzętu. Mowa tu przede wszystkim o dzieciach lub osobach starszych, którzy to raczej nie są bardzo wymagającymi użytkownikami. W listopadzie 2016 roku Xiaomi wypuściło Redmi 4A, który w swojej półce cenowej (~350 zł z Chin) nie miał sobie równych. W październiku, rok temu, światło dzienne ujrzał Redmi 5A, który jest poprawioną wersją pod kątem wykonania (choć z minimalnie mniejszą baterią) poprzednika. Chwilę przed nim, konkurenta zaprezentowało Meizu. Zapraszam was na recenzję Meizu M6, bardzo ciekawego budżetowca.
Pudełko oraz akcesoria
Meizu M6 przychodzi w schludnym, znanym z wielu innych urządzeń, dwuczęściowym pudełku. Po ściągnięciu wiekeczka, oczom ukaże się smartfon, a pod nim wąskie, podłużne pudełeczko. W jego ściance umieszczono kluczyk do wyjmowania tacki na karty SIM, a w wśrodku znajdziemy wszystkie “papiery” telefonu. Muszę przyznać, że miałem delikatny problem z wyjęciem tego kluczyka. Pod nim jest jeszcze jedno opakowanie, w którym umieszczono przewód micro USB oraz ładowarkę sieciową 5V / 1.5A. Całkowicie standardowe wyposażenie, jak i pudełko, w tej półce cenowej.
Wykonanie, wygląd, ekran.
Z przodu znajdziemy ekran 720p o przekątnej 5.2″. Daje to zagęszczenie o wartości 282 pikseli na cal. Szkło, którym został pokryty, jest zakrzywione na brzegach w technologii 2.5D. Ekran ma całkiem dobre minimalne, jak i maksymalne podświetlenie, kąty widzenia są dobre, a wyświetlane kolory są poprawne i nie przesycone. Mimo, iż od ponad 1.5 roku nie korzystałem ze smartfona z rozdzielczością mniejszą niż 1080p, to nie dostrzegłem gigantycznej różnicy w jakości obrazu. Wszystko jest jak najbardziej czytelne, nie ma efektu “pikselozy”.
Nad wyświetlaczem znajduje się głośnik do rozmów, a na prawo od niego – aparat przedni. Na dole frontu urządzenia znajduje się przycisk mTouch. Czym jest mTouch? Opowiem o tym trochę więcej w dalszej części tekstu. Na górnej krawędzi bryły smartfona ulokowano port słuchawkowy Jack 3.5 mm, na przeciwnej krawędzi – mikrofon, micro USB oraz głośnik multimedialny. Na prawym boku urządzenia umiejscowiono przyciski głośności oraz power, natomiast na lewym boku znajdziemy tackę na karty SIM.
Osobiście nie pasuje mi ulokowanie złącza micro USB oraz portu słuchawkowego na dwóch osobnych krawędziach. Z tym telefonem często zdarzało mi się wychodzić z domu z powerbankiem, a w momencie gdy jednocześnie słuchałem muzyki oraz ładowałem smartfona, to jeden z przewodów był narażony na uszkodzenie. Dlaczego? Po prostu był mocno zgięty na dnie kieszeni. Przyznam, że tym oto sposobem, podczas testów, “uśmierciłem” fabryczny przewód od powerbanka Xiaomi.
Na testy otrzymałem Meizu M6 w niebieskiej wersji kolorystycznej. Przyznam, że wygląda świetnie i trafili w mój gust. Same plecki są wykonane z poliwęglanu, który bardzo dobrze imituje metal. Blisko górnej krawędzi ulokowano aparat wraz z diodą doświetlającą, a trochę pod nimi widzimy logo producenta. Obudowa odrobinę trzeszczy przy mocniejszym przyciśnięciu na środku obudowy, chociaż i tak jest lepiej, niż w przypadku Redmi 4A, jednakże w Redmi 5A nie ma to miejsca. Telefon, ważący 143 gramy i mający 8.3 mm grubości, pewnie leży w dłoni. Jak na tę klasę urządzeń mobilnych, jest całkiem nieźle.
Specyfikacja Meizu M6 “na sucho”
- Ekran IPS 5.2″ o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli
- Procesor Mediatek MT6750
- Grafika Mali-T860
- 2 GB RAMu
- 16 GB pamięci wewnętrznej
- 13 – megapikselowy aparat tylny o świetle f/2.2
- 8 – megapikselowy aparat przedni o świetle f/2.0
- Bateria o pojemności 3070 mAh
- Dodatkowo: dual SIM, micro USB, czytnik linii papilarnych
- Wymiary: 148.2 x 72.8 x 8.3 mm
- Waga: 143 gramy
Przycisk mTouch
Wspomniałem wcześniej o przycisku mTouch. To technologia stosowana w smartfonach Meizu. Pełni on rolę fizycznego przycisku home oraz czytnika linii papilarnych, który jest bardzo dokładny i szybki. Przyznam, że jest lepszy, aniżeli ten znany mi z S6 Edge, lecz nie jest szybszy od tego z Redmi Note 4, bądź Mi A1. Mimo wszystko, byłem pod wielkim wrażeniem, gdy pierwszy raz z niego skorzystałem. To nie koniec! W momencie, gdy wyłączymy przyciski ekranowe, po “tapnięciu” działa jak przycisk wstecz, po wciśnięciu – home, a gdy przejedziemy palcem od dolnej krawędzi ekranu w górę, naszym oczom ukaże się lista ostatnich aplikacji. Jest to bardzo przyjemna funkcja, która bardzo przypadła mi do gustu.
Oprogramowanie FlymeOS 6
Smartfon przyszedł do mnie z Androidem 7.0 wraz z autorską modyfikacją, FlymeOS, w wersji 6.2.0.4G. Z początku byłem sceptycznie do niej nastawiony. Bardzo brakowało mi chociażby opcji zmieniania siatki aplikacji. Z czasem utrwaliłem moją opinię o niej. FlymeOS kompletnie nie przypadł mi do gustu. Zauważyłem nawet, że brakuje tu osobnego suwaka do ustalenia poziomu głośności budzika. Tym oto sposobem, gdy wieczorem, zmęczony, odruchowo włączyłem budzik i wyciszyłem telefon, rano na próżno było czekać na jakikolwiek dźwięk. Jak się okazało, jego głośność można ustawić podczas ustawiania szczegółów alarmu. Dla mnie to lekkie nieporozumienie.
Osobiście o wiele bardziej spodobało mi się MIUI, dostępne na rywalu, Redmi 5A. Nie korzystam z niego na co dzień, lecz swojego czasu miałem smartfona z tym oprogramowaniem. Jest ono bardziej funkcjonalne, przejrzyste, dopracowane. Takie są przynajmniej moje odczucia.
Aparat
W Meizu M6 producent z tyłu umieścił aparat o rozdzielczości 13 Mpix ze światłem f/2.2, natomiast z przodu – 8 Mpix o świetle f/2.0. Nie posiadają one ani optycznej, ani elektronicznej stabilizacji obrazu. Zanim przejdziemy do omówienia samych zdjęć wykonywanych nimi, przedstawię pokrótce aplikację aparatu. Oprogramowanie jest bardzo proste w obsłudze. Na górnej belce widzimy 5 przycisków, kolejno od lewej: tryby, lampa błyskowa, HDR, filtry, ustawienia. Przesuwając palcem w lewo uruchomimy tryb upiększania zdjęć, a w prawo- nagrywanie wideo.
Zatrzymajmy się na chwile przy pierwszej opcji z górnej belki. Wśród trybów mamy tryb Pro (ręczny), a w nim mamy możliwość zmiany 7 opcji, kolejno od lewej: czas naświetlania (nawet do 10 sekund), ISO (od 100 do 1600), focus, kompensacja ekspozycji, nasycenie, kontrast, balans bieli (nie uchwycony na zrzucie ekranowym).
Jeśli chodzi o same zdjęcia, w ciągu dnia aparat tylny radzi sobie całkiem nieźle. Oczywiście, oceniam go biorąc pod uwagę niewielki koszt urządzenia. Zauważyłem natomiast jeden mankament, mianowicie łapanie ostrości. Często, podczas robienia zdjęć, Meizu M6 gubił ostrość, a manualnie ustawiałem punkt ostrości dobre 5 razy, nim udało się ją złapać prawidłowo. Pomijając ten problem, jest naprawdę w porządku. Przedni aparat jest całkiem niezły. Myślę, że dla okazjonalnych “selfiakowców” będzie jak najbardziej akceptowalny. Poniżej macie przykładowe fotki.
W nocy, nie będę ukrywał, jest tragicznie. Brak ostrości, szumy, niekiedy kolorowe piksele pojedyncze. No cóż, pamiętajmy o tym, że ten telefon to nie jest najwyższa półka, a wręcz przeciwnie. Nie możemy oczekiwać zbyt wiele.
Wszystkie te zdjęcia w lepszej jakości możecie zobaczyć TUTAJ.
Co do filmów, oba aparaty, mogą nagrywać w rozdzielczości FullHD. Nagrane materiały nie są wybitnej jakości. Są po prostu przeciętne, lecz ciągle pamiętajmy, z jakim typem urządzenia mamy do czynienia. Jak wspomniałem wcześniej, brak tu jakiejkolwiek stabilizacji obrazu, więc ciężko o płynne ujęcia. Autofocus, niby jest, lecz w praktyce są bardzo duże problemy z jego działaniem. Robiłem trzykrotnie test i nie udało się zmienić punktu ostrości na moją dłoń, którą podkładałem. Materiał z ukazanym problemem możecie zobaczyć poniżej.
Jeśli chodzi o porównanie do Redmi 5A, sama jakość zdjęć jest dosyć podobna, lecz w Xiaomi nie znajdziemy tak rozbudowanego trybu ręcznego. Przy nagrywaniu sporym plusem dla rywala od pomarańczowych będzie to, że smartfon nie ma problemu z focusem.
Wydajność
Sercem Meizu M6 jest układ MediaTek MT6750. Jest to 8 – rdzeniowa jednostka, 4x 1.5 GHz Cortex-A53 oraz 4x 1 GHz Cortex-A53. Wyposażony jest w układ graficzny Mali-T860. SoC wspomagany jest przez, w moim przypadku, 2 GB RAMu LPDDR3. Od ponad 3 lat nie korzystałem z układów tajwańskiego producenta. Niestety, nie jestem w stanie wypowiedzieć się zbyt dobrze o działaniu telefonu. Działa, tragedii też nie ma, ale jednak aplikacje nie są trzymane w RAMie, bo jest go za mało, a procesor jest dość wolny, prądożerny, nagrzewa się dosyć mocno. Bardzo irytowało mnie, gdy podczas słuchania muzyki ze Spotify, ten niespodziewanie się wyłączał i tak w kółko co mniej więcej 10 minut. Sam pulpit, po wciśnięciu przycisku home podczas korzystania z jakiejś aplikacji, ładował się dobre 6 sekund. U konkurenta od Xiaomi, ten proces jest o wiele szybszy.
Jeśli chodzi o “cyferki”, to w GeekBench 4 osiągnął on 625 punktów w teście pojedynczego rdzenia, natomiast w wielordzeniowym teście – 2447 punktów. W pierwszym teście osiągnął niewiele gorszy wynik od Redmi 5A, lecz w drugim osiągnął przewagę ponad 400 punktów. Smartfon bez problemu umożliwia płynną rozgrywkę w niewymagające gierki, np. Hill Climb Racing 2 czy też Fallout Shelter, chociaż z tą drugą miał momentami lekkie problemy, gra zacinała się na sekundę, może dwie. Poradził sobie całkiem nieźle także z Asphlat 8, zdarzały się jednak momentami spadki klatek, które psuły przyjemność z gry.
Bateria
Tutaj nie jest za ciekawie. Niby jest tu bateria o pojemności 3070 mAh, a odczuwam to tak, jakby to była połowa deklarowanej pojemności. Czas włączonego ekranu pod odpięciu od ładowarki wahał się od godziny i 15 minut do jakichś dwóch godzin w trybie mieszanym, w podobnych proporcjach czasu na LTE do czasu na WiFi, na samym WiFi dało radę wycisnąć momentami nawet dwie i pół godziny. W momencie, gdy ekran był wygaszony, to poziom naładowania baterii spadał niesamowicie szybko. Gdy poszedłem spać koło 24, odkładając Meizu M6 z 65% baterii, tak o 11 było to już 26%. W moim “daily smartfonie”, Mi A1, takie coś nie ma miejsca. Poziom naładowania spada maksymalnie o parę procent. Czas pracy na baterii to spory minus tego telefonu…
Tutaj spora przewaga dla R5A, gdyż ten potrafi w trybie mieszanym zrobić około czterech, a nawet czterech i pół godziny włączonego ekranu. No nie powiecie, że jest to mało, tym bardziej, że oba smartfony mają baterie o zbliżonej pojemności. Uważam, że to w głównej mierze zasługa zastosowania układu od Qualcomm, choć po części też przyczyniła się do tego lepsza optymalizacja samego oprogramowania MIUI.
Dźwięk
Tutaj przyznam, że trochę się zawiodłem. Gdy podłączyłem pierwszy raz słuchawki, suwak głośności ustawiłem na maksa no i odpaliłem moją playlistę na Spotify. Z początku myślałem, że jednak nie podgłośniłem go, potem, iż słuchawki źle zostały podpięte. Nic bardziej mylnego, telefon gra bardzo cicho. Jeśli chodzi o sam dźwięk, jest ciepły, przyjemny, niskie tony są lekko podkreślone. Redmi 5A gra trochę głośniej, lecz ma lekki nadmiar wysokich tonów.
Natomiast w kwestii głośnika multimedialnego, jest głośny, głośniejszy od tego z Xiaomi Mi A1, lecz brakuje mu całkowicie niskich tonów. Naprawdę, jakby ich w ogóle nie było. Za to wysokie tony są trochę przesadzone, przy maksymalnym poziomie głośności nawet piszczą. Jeśli chodzi o Redmi 5A, dźwięk na głośniku jest bardziej neutralny, jest przyjemny, nic nie charczy ani nie skrzeczy.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!