Spis treści
OnePlus 5 to telefon wyczekiwany przez wiele osób. Przed premierą pojawiło się na jego temat wiele plotek. Prawdopodobnie zbyt wiele. Wykreowały one telefon idealny, a OP5 do idealności niestety troszkę brakuje. Dlaczego? Tego dowiecie się czytając poniższą recenzję!
Telefon zamówiłem 27 czerwca, w dzień, w którym otwarta została „normalna” sprzedaż. Choć producent deklarował dostawę na 4 lipca, to smartfon dotarł do mnie już następnego dnia od zamówienia (28 czerwca). Zrobiło to na mnie wrażenie, muszę przyznać.
OnePlus 5
Telefon otrzymujemy w białym, minimalistycznym opakowaniu. Na górze producent umieścił małe logo oraz wytłoczył dużą liczbę pięć, oznaczającą model posiadanego smartfona. Na boku natomiast znalazł się napis „Dual Camera. Clearer Photos” (Podwójny aparat. Lepsze zdjęcia).
Dół opakowania, podobnie jak w poprzednim modelu, jest w kolorze czerwonym. Znalazł się na nim QR code z linkiem do strony OnePlus oraz naklejka z informacjami na temat naszego modelu.
Wewnątrz, poza samym telefonem, znajdziemy instrukcję obsługi (po angielsku), kluczyk do tacki na karty SIM, ładowarkę oraz kabel Dash Charge, a także kartka pocztowa ze zdjęciem wykonanym OnePlus 5 i podziękowaniami od CEO firmy.
Niestety, w odróżnieniu od czarnej wersji OnePlus 3T, tutaj producent nie dołączył do zestawu futerału. Jak na tegorocznego flagowca za ponad 2000 zł, zestaw ten do najbogatszych nie należy (brakuje mi jednak tego futerału, gdyż na stronie producenta najtańszy on nie jest, a słuchawki natomiast byłyby miłym dodatkiem).
WYGLĄD I JAKOŚĆ WYKONANIA
Ta kwestia nie należy do najprostszych. Wiele osób bardzo narzekało na wygląd tegorocznego flagowca OP z powodu „skopiowania” iPhone’a 7 Plus. Mnie osobiście to nie przeszkadza.
Telefon wykonany jest z ogromną starannością i z wysokiej jakości materiałów. Z przodu znajdziemy 5.5-calowy wyświetlacz Optic AMOLED o rozdzielczości FullHD, chroniony szkłem Gorilla Glass 5 zaokrąglonym na krawędziach 2.5D. Niestety jego jasność pozostawia trochę do życzenia – w pełnym słońcu korzystanie jest mocno utrudnione. W górnej części przedniego panelu znajdziemy głośnik do rozmów, aparat 16MP, czujnik światła/zbliżeniowy oraz kolorową diodę powiadomień.
Na dole producent umieścił dotykowy przycisk Home, pełniący jednocześnie funkcję skanera linii papilarnych. Muszę przyznać, że odblokowuje on telefon błyskawicznie i bez problemu współpracuje także z aplikacjami wykorzystującymi blokowanie odciskiem palca. Po jego prawej i lewej stronie znajdują się podświetlane (kropeczki) przyciski wstecz oraz menu.
Na krawędziach znajdziemy taki sam zestaw przycisków i złącz jak w OnePlus 3T. Z lewej strony mamy przyciski głośności oraz przełącznik trybów pracy telefonu (Głośny, Cichy, Nie przeszkadzać). Ten element jest rewelacyjny i od kiedy testowałem OnePlus 3T brakuje mi go w innych telefonach.
Na prawej krawędzi mamy przycisk zasilania i tackę na dwie karty NanoSIM. Wiele osób narzekało na brak slotu hybrydowego, lecz według mnie 128 GB pamięci wewnętrznej wystarczy w zupełności – mam około 3000 piosenek ze Spotify, całkiem sporo zdjęć i aplikacji, a pamięci wewnętrznej wciąż zostało ponad 70 GB.
Na górnej krawędzi nie umieszczono niczego. Na dolnej natomiast mamy złącze USB-C, gniazdo audio 3.5 mm (jack), mikrofon do rozmów oraz pojedynczy głośnik.
No i nadszedł czas na tył OnePlus 5. To właśnie ten element został skopiowany od iPhone i zrobili to dobrze. Plecki wersji czarnej wykonane są czarnego, anodyzowanego aluminium. Na ich środku znajdziemy logo OnePlus, a w górnej ich części producent umieścił podwójny aparat oraz podwójną diodę doświetlającą LED. Z tyłu znajduje się także dodatkowy mikrofon, mający redukować ilość szumów podczas rozmów.
SPECYFIKACJA ONEPLUS 5
- Wymiary i waga: 154,2 x 74,1 x 7,25 mm, 153 g
- Wyświetlacz: 5.5 cala, Optic AMOLED, FullHD (401 PPI), Gorilla Glass 5
- Procesor: Snapdragon 835 (2.45 GHz) z grafiką Adreno 540
- Pamięć RAM: 6 / 8 GB LPDDR4X
- Pamięć wewnętrzna: 64 / 128 GB UFS 2.1 (2 szyny)
- Łączność: Obsługa wszystkich częstotliwości LTE, Bluetooth 5.0, NFC, aptX & aptX HD, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, GPS, GLONASS,
- Aparat główny: podwójny aparat – 16 MP, czujnik Sony IMX 398, EIS, światło f/1.7; 20 MP, czujnik Sony IMX 350, światło f/2.6
- Aparat przedni: 16 MP, czujnik Sony IMX 371, EIS, światło f/2.0
- Bateria: 3300 mAh, szybkie ładowanie Dash Charge
- Dodatkowe: skaner linii papilarnych, USB-C
CODZIENNE UŻYTKOWANIE
Jak na flagowy telefon o najmocniejszej specyfikacji na rynku, działa on błyskawicznie. Dzięki (prawie) czystemu Androidowi telefon pracuje bardzo dobrze i radzi sobie ze wszystkimi zadaniami codziennego użytkowania. Nie natrafiłem na aplikację lub grę, która zawiesiłaby ten telefon.
Najmocniejszy procesor na rynku i 8 GB pamięci RAM, w połączeniu z OxygenOS opartym o Androida 7.1.1 sprawiają, że telefon jest bardzo płynny. Muszę jednak przyznać, że brakuje mi tutaj pewnych małych, choć wygodnych rzeczy, znanych z nakładek pozostałych chińskich producentów.
Brakuje mi m.in. widżetu pogody, który byłby ładnie dopasowany do launchera, a także sposobu na „ubijanie” aplikacji – jakiegoś wygodnego panelu sterowania tym wszystkim. Jednak elementem, który zawsze podobał mi się w OxygenOS był dodatkowy ekran o nazwie „Shelf”, na którym znajdują się specjalnie przygotowane widgety.
Jednak nie wszystko jest takie różowe. OnePlus 5 wciąż boryka się z problemami wieku dziecięcego. Chociaż ja nie doświadczyłem u siebie problemów z tzw. „jelly screen” – trzęsącym się obrazem podczas przewijania obrazu, to mnie dotknęły problemy z WiFi. Jeśli to jest kwestia oprogramowanie, to liczę na szybką poprawę. Jeśli jednak jest to kwestia sprzętowa, to 1+5 ma najsłabszą antenę internetu bezprzewodowego jaką kiedykolwiek widziałem – choć system wskazuje mocny sygnał, internet działa bardzo słabo lub wcale.
Mam jednak nadzieję, że problem ten zostanie szybko rozwiązany, gdyż to jedyna zauważona przeze mnie bolączka tego modelu. Pozostałe kwestie łączności są perfekcyjne – telefon łapie FIXa GPS bardzo szybko (nawet w pomieszczeniach), a zasięg (sieć Plus) jest taki, jak w innych modelach.
Dla osób lubiących cyferki i benchmarki wrzucam mój wynik w AnTuTu, który, jak można się było domyślić, do najniższych nie należy. Według rankingu AnTuTu, OnePlus 5 aktualnie znajduje się na 1 miejscu pod względem wydajności.
Niestety jeśli chodzi o kwestie multimediów to jest trochę gorzej. OnePlus 5 ma pojedynczy głośnik zewnętrzny, który wystarczy do słuchania muzyki, lecz nie będzie to dźwięk najwyższych lotów. Brakuje trochę dodatkowego głośnika do dźwięku stereo. Jeśli natomiast chodzi o muzykę w słuchawkach, to nie mam się do czego przyczepić. Na słuchawkach Bluetooth z wyższej półki także nie powinno być problemu, dzięki wsparciu dla aptX i aptX HD.
BATERIA
Producent wyposażył swojego tegorocznego flagowca w akumulator o niedużej pojemności 3300 mAh. Przy „normalnym” korzystaniu z telefonu jego pojemność wystarczy jednak na cały dzień bez ładowarki. Jednak przy intensywnym użytkowaniu pod koniec dnia (czasem i wcześniej) odczuwalny jest brak tej energii i trzeba telefon doładować. Niestety producent nie ma w ofercie aktualnie power banków obsługujących szybkie ładowanie Dash Charge, ale taki z QC też sobie poradzi (choć trochę wolniej). Dash Charge pozwala bowiem na doładowanie 40% baterii w około 20 minut (od 15% do 55% naładowania).
APARAT
A na koniec to, co budziło od początku dużo kontrowersji. Aparat w OnePlus 5 powstał przy współpracy z DxO, firmy tworzącej benchmark DxO Mark, który ocenia jakość wykonywanych zdjęć. Według niego OP5 zdobył 87 punktów – tyle samo co Huawei P10, Galaxy S6 Edge lub Xperia XZ.
Telefon ten wyposażony jest w podwójny aparat z obiektywami 16 MP (czujnik Sony IMX 398, EIS, f/1.7) i 20 MP (czujnik Sony IMX 350, f/2.6). Jak na telefon za ponad 2000 zł, brakuje mi w nim optycznej stabilizacji obrazu, co możecie zauważyć na nagranych filmikach. Muszę jednak przyznać, że pomimo tych braków, OnePlus 5 robi bardzo dobre zdjęcia. Nawet te w nocy wychodzą przyzwoicie, choć szumy są widoczne.
Oryginalne zdjęcia, a także dwa filmiki (pokazujące jak boli brak OIS) znajdują się na Dysku Google.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!