Parlament Europejski właśnie “wynalazł” lekarstwo na uszkodzoną elektronikę. Posłowie niemalże jednogłośnie przyjęli ustawę pod tytułem prawo do naprawy. Nowe przepisy diametralnie zrewolucjonizują rynek napraw pogwarancyjnych. Zmiany będą naprawdę duże i każda z nich ma ułatwić konsumentom samodzielną naprawę elektroniki.
Prawo do naprawy będzie obowiązkiem informacyjnym!
Pierwszym i najważniejszym aspektem ustawy jest hasło “obowiązek”. Wszyscy producenci elektroniki muszą liczyć się z faktem, że będą musieli mocno zmienić swój serwis pogwarancyjny. Można powiedzieć, że zmiany będą zaczynać się od etapu produkcji. Od teraz urządzenia będą mają być robione w taki sposób, aby po prostu były łatwe w naprawie. Nowa dyrektywa dotknie głównie obszar gospodarstwa domowego, ale w komunikacie na stronie Parlamentu Europejskiego pojawiła się wzmianka także o smartfonach (obstawiam, że zaliczą się do tego również tablety). Z chwilą wprowadzenia nowych regulacji lokalnie do danego kraju producenci będą musieli oferować szybkie i korzystne cenowo usługi napraw. Mało tego – każdy klient ma być także w należyty sposób informowany o prawie do naprawy. Przepisy mają dodatkowo obejmować inną elektronikę (będzie to stopniowo rozszerzane). Dla większości producentów zaskoczeniem może być opcja wynajmowania sprzętu na czas naprawy (niektóre firmy już stosują takie rozwiązania) oraz opcje “zakupu” odnowionego produktu w przypadku możliwości naprawy sprzętu. Założeniem dyrektywy jest rozpropagowanie wykonania napraw zamiast wymiany produktu. Miałyby w tym celu powstać specjalne platformy umożliwiające wyszukanie odpowiedniego partnera serwisowego. Rynek obsługi pogwarancyjnej na pewno zyska na tym, ponieważ wiele firm będzie mogło rozwijać skrzydła, poszukać nowych możliwości rozwoju lub zaoferować nowe usługi, które nie powinny być drogie. Niezwykle ważne będzie dzielenie się informacjami o lokalnych serwisach i miejscach, gdzie można wykonać szybko naprawę. Pamiętajmy, że założenie dyrektywy może mieć inne odzwierciedlenie w konkretnym kraju.
Prawo do naprawy – mniejsze koszty?
Według nowej dyrektywy koszty napraw miałyby spaść i być dostępne dla konsumentów. Może to mieć znaczenie przy drogich elementach np. matrycach lub płytach głównych. W myśl przepisów producenci będą musieli oferować po rozsądnych cenach części zamienne i narzędzia do naprawy. Nie będzie im wolno stosować klauzul umownych, sprzętu lub technik oprogramowania, które utrudnią naprawę produktów. Urzędnicy postarali się, aby już na etapie produkcji urządzenie było projektowane z myślą o konsumentach oraz możliwych naprawach pogwarancyjnych. Producent nie będzie mógł również odmówić naprawy towaru wyłącznie z powodów ekonomicznych albo dlatego, że produkt wcześniej naprawiał ktoś inny nawet przy użyciu części używanych. Na chwilę zatrzymam się na tym etapie, ponieważ jakiś czas temu Apple ogłosiło zmiany w swoim segmencie serwisowym. Chodziło między innymi o wykorzystanie używanych części. Czyżby Apple wiedział wcześniej o działaniach z nowych przepisów? Jest to bardzo możliwe, ponieważ dyrektywa była konsultowana z różnymi producentami. Widać amerykański koncern postanowił wybiec przed szereg jako pierwszy informując o zmianach w swoim “kurniku” serwisowym.
Wróćmy jednak do dyrektywy. Ciekawą informacją jest fakt, że w propagowanie tańszych napraw będzie musiała zaangażować się też lokalna władza. Jak to możliwe? Ceny napraw muszą stać się przystępniejsze, więc każde państwo członkowskie będzie miało obowiązek wprowadzić przynajmniej jeden środek, który będzie propagować tańsze naprawy. Nie ma tu jasnego określenia, jakie to działanie, ale mogą to być np. bony na naprawę lub fundusze naprawcze. Dodatkiem do zwiększania świadomości konsumentów powinny też być kampanie informacyjne na temat napraw, kursy przeprowadzania napraw lub lokalne wsparcie punktów napraw założonych np. przez lokalną społeczność. Z dniem oficjalnej publikacji dyrektywy w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej kraje członkowskie będą miały 24 miesiące, aby przenieść jej przepisy do swojego prawa krajowego.
Źródło: Parlament Europejski
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!