Spis treści
HTC to marka, która miała ogromny udział w początkach Androida, ale w ostatniej dekadzie zniknęła z pierwszego planu rynku mobilnego. Tajwański producent skupił się głównie na segmencie VR i goglach Vive, podczas gdy smartfony stały się jedynie dodatkiem do portfolio. Mimo to firma nie porzuca prób powrotu i na targach GITEX 2025 prezentuje nowe modele z serii Wildfire. I choć powrót budzi nostalgię, trudno oprzeć się wrażeniu, że HTC idzie pod prąd logice rynku.
HTC Wildfire – sentyment kontra technologia
Podczas targów GITEX 2025 w Dubaju zaprezentowano kilka nowych urządzeń HTC. Największą uwagę przyciągnął model z serii HTC Wildfire, który ma być budżetowym smartfonem dla graczy. Koncepcja brzmi interesująco, ponieważ telefon utrzymany jest w gamingowej stylistyce, z wyraźnymi akcentami na obudowie i agresywną geometrią designu. Na pierwszy rzut oka przypomina urządzenia pokroju nubii Neo3 czy starszych modeli Black Shark.

Szybko jednak entuzjazm stygnie, kiedy spojrzymy na to, co siedzi pod obudową. Smartfon napędzany jest procesorem Unisoc T765, czyli układem, który nawet w segmencie budżetowym nie uchodzi za szczególnie atrakcyjny. Mimo marketingu „gaming phone”, urządzenie poradzi sobie jedynie z mniej wymagającymi tytułami pokroju Subway Surfers czy prostych gier MOBA. O Diablo Immortal czy Call of Duty Mobile można zapomnieć. I to już na starcie mocno ogranicza grupę potencjalnych użytkowników.
Mocna bateria, przeciętne aparaty i wątpliwa wydajność
Trzeba jednak oddać HTC, że nie wszystko jest tu rozczarowaniem. Wildfire otrzymał baterię o pojemności 5600 mAh, co jest jednym z większych ogniw, jakie Tajwańczycy zastosowali w swoich smartfonach. W połączeniu z energooszczędnym procesorem daje to realną szansę na dwa dni pracy bez ładowarki. Wygląd również nie jest zły, a projekt obudowy prezentuje się świeżo i młodzieżowo, co może przyciągnąć użytkowników szukających tańszego, ale wizualnie atrakcyjnego telefonu.
Schody zaczynają się jednak przy aparatach. HTC Wildfire oferuje pojedynczy aparat główny 50 Mpx oraz 16 Mpx selfie bez autofokusa. To specyfikacja godna raczej modeli za około 600-700 złotych niż urządzenia, które próbuje udawać gamingowy sprzęt. Do social mediów wystarczy, ale o zdjęciach wieczornych czy vlogowaniu nie ma co marzyć.
Seria Wildfire to nie tylko gaming. Jest też model wzmocniony
Co ciekawe, na stoisku HTC pojawił się też drugi typ urządzenia, a mianowicie rugged phone przeznaczony do pracy w trudnych warunkach. To sprzęt zaprojektowany dla branż przemysłowych i budowlanych, oferujący grubą konstrukcję, gumowe bumpery i odporność na upadki. Szkoda tylko, że producent nie ujawnił dokładnych parametrów technicznych ani ceny. Akurat w tym segmencie HTC mogłoby mieć realną szansę na sukces, bo liczy się tu wytrzymałość i czas pracy na baterii, a nie benchmarki.

Powrót HTC na poważnie czy kolejna próba bez planu?
Nowe modele HTC Wildfire budzą ciekawość, ale też sporo pytań. Firma, która kiedyś konkurowała z Samsungiem i Sony na równi, dziś walczy o uwagę w segmencie najtańszych urządzeń. I choć na rynkach azjatyckich takie modele mogą znaleźć nabywców, trudno uwierzyć, że powrót Wildfire wniesie coś trwałego. Zwłaszcza, że HTC od lat nie oferuje smartfonów klasy premium i wygląda na to, że porzuciło ambicje walki w wyższych segmentach.
Czy nowe Wildfire trafią do Europy? Na ten moment trudno powiedzieć. Wszystko wskazuje na to, że producent celuje głównie w rynki wschodnie, czyli Tajlandię, Indie czy Bliski Wschód. Jeśli jednak HTC planuje powrót do gry, musi zaoferować zdecydowanie więcej niż tylko budżetowe ciekawostki z gamingowym napisem na obudowie.
HTC Wildfire wraca i to w kilku odsłonach. Mamy tani smartfon udający gamingowy sprzęt oraz wzmocniony model do pracy w terenie. Jest w tym trochę nostalgii, trochę chaosu i sporo pytań o sens całej strategii HTC. Pewne jest jednak, że firma wciąż walczy, choć nie do końca wiadomo o co.
Źródło: GSMArena
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!