Spis treści
Meizu Pro 7 to telefon, który swoją premierę miał około rok temu, dokładnie 26 lipca 2017 roku. Gdy wyszedł wywołał wśród wielu ludzi pozytywne wrażenie, wszystko za sprawą ciekawego konceptu dwóch ekranów oraz unikalnego designu. Cóż, trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka jest to urządzenie arcyciekawe, ale czy w codziennym użytkowaniu sprawdzi się równie dobrze?
Zobacz też recenzję większego wariantu – Meizu Pro 7 Plus!
Meizu pozytywnie zaskakuje nawet przed wyjęciem z pudełka…
Meizu bardzo postarało się z pudełkiem i to się ceni. Opakowanie wierzchnie jest plastikowe, składa się z dwóch części, połyskliwej i matowej, wszędzie obecne są napisy „Meizu Design” oraz nazwa telefonu. Trzeba przyznać, że prezentuje się dość nieźle. Gdy zdejmiemy „wieczko”, możemy wysunąć kartonowe pudełko w którym znajduje się telefon, ładowarka mCharge 3.0, a także kabel USB typ A -> USB typ C.
Oprócz tego papierologia oraz kluczyk do wysuwania tacki SIM, w kształcie logo Flyme. Nie zabrakło też plastikowego, przezroczystego futerału na telefon. Już samo opakowanie robi duże wrażenie, czy Meizu przyłożyło się również do telefonu?
WYKONANIE I WYGLĄD W MEIZU PRO 7 ZDECYDOWANIE NA WYSOKIM POZIOMIE!
Telefon po wysunięciu z kartoniku wprost mnie urzekł. Byłem pod naprawdę dużym wrażeniem. Wyróżnia się wśród urządzeń dostępnych na rynku. Został zaprojektowany bardzo dobrze, przez co przykuwa wzrok i jest po prostu ładny. Dostałem go w czerwonej wersji kolorystycznej – moim zdaniem najlepszej. Meizu Pro 7 został wykonany głównie ze szkła i metalu, plastikowe są jedynie paski antenowe.
Front Pro 7 to ekran o przekątnej 5,2 cala, kamerka do selfie, głośnik do rozmów, czujnik zbliżeniowy, czujnik światła oraz fizyczny przycisk mTouch, który jest wielozadaniowy. Oprócz niego nie ma żadnego innego, nawet dotykowego przycisku. Dotknięcie go odpowiada funkcji „wstecz”, wciśnięcie służy jako powrót do ekranu domowego, a menu wielozadaniowości rozwiązane zostało gestem ekranowym. Przycisk ten został zintegrowany ze skanerem linii papilarnych, który niestety nie jest aktywny – należy go przycisnąć i przytrzymać, by błyskawicznie odblokować ekran.
Na metalowych pleckach telefonu pierwsze skrzypce gra oczywiście drugi ekran, o przekątnej 2 cali, o którego funkcjonalności nieco później. Oprócz tego mamy dwa aparaty, które niestety odrobinę wystają ponad bryłę smartfona, i podwójną diodę doświetlającą. Plecki te są narażone na mocne rysowanie, a to za sprawą matowego wykończenia, więc dobrze, że producent dorzucił case. Meizu Pro 7 został wyposażony w złącza USB typu C oraz jack 3.5 mm, ma dwa mikrofony i jeden głośnik.
SPECYFIKACJA MEIZU PRO 7
- Wymiary i waga: 147,6 x 70,7 x 7,3 mm, 163 g
- Wyświetlacz: Super AMOLED o przekątnej 5,2 cala, FullHD (1080 x 1920 px), proporcje 16:9, 423 PPI
- Procesor: MediaTek Helio P25 (4 x 2.4 GHz Cortex-A53 + 4 x 1.6 GHz Cortex-A53) z grafiką Mali-T880MP2
- RAM: 4 GB
- Pamięć wewnętrzna: 64GB
- Aparat główny: 2 x 12 Mpix ze światłem f/2,0, podwójna dioda LED
- Aparat przedni: 16 Mpix ze światłem f/2.0
- Łączność: 4G LTE (w tym B20), Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, Bluetooth 4.2, GPS, A-GPS, GLONASS, BDS, USB-C, jack 3.5 mm
- Bateria: Li-Ion o pojemności 3000 mAh
- Oprogramowanie: Android 7.0 Nougat z nakładką FlymeOS 7.0
- Dodatkowe: drugi ekran na pleckach urządzenia (AMOLED, 2 cale, 200 x 536 px), skaner linii papilarnych pod ekranem, dwa mikrofony z ANC
WYDAJNOŚĆ W CODZIENNYM UŻYTKOWANIU
W sieci możecie znaleźć wiele komentarzy, w których ludzie narzekają na procesory od MediaTeka. Sam przez to podchodziłem sceptycznie do tego urządzenia, a konkretnie do jego wydajności. O Flyme OS również również dużo osób wypowiadało się negatywnie, jako o niedopracowanym systemie z wieloma błędami i niedokończonym tłumaczeniem, ale cień nadziei pokładałem w aktualizacji do Flyme OS 7, która przywitała mnie tuż po wyjęciu z pudełka. To był mój pierwszy, poważniejszy kontakt z telefonem tego producenta – dotychczas nie miałem przyjemności używać dłużej sprzętów tej firmy. Tak więc Meizu Pro 7 stał się moim „daily” na trzy tygodnie.
Początkowo, po aktualizacji i zainstalowaniu aplikacji, których używam najczęściej, byłem pozytywnie zaskoczony. Meizu Pro 7 pracował dość żwawo, aplikacje startowały całkiem szybko i nie było problemów z płynnością. Byłem dość zadowolony przez pierwsze kilka dni, ale swoją prawdziwą wydajność zaczął pokazywać dopiero po doinstalowaniu kilku dużych aplikacji, w tym gier. Nie spadła ona drastycznie, ale aplikacje zaczęły się czasem zawieszać i w konsekwencji wyłączać, co utrudniało mi chociażby pracę nad tekstami. Pro 7 słabo radzi sobie również z trzymaniem aplikacji w RAMie. Mimo że posiada go 4 GB, to miałem wrażenie, że radzi sobie z tym gorzej niż mój prywatny telefon, który tej pamięci ma o 1 GB mniej.
Gry chodziły dość płynnie, GTA San Andreas na najwyższych ustawieniach grafiki i renderowania potrafiło czasem lekko klatkować, ale po zjechaniu trochę z niektórymi suwakami było już dobrze. Z aplikacjami do obsługi social mediów smartfon ten daje radę bez problemu. Procesor się na szczęście nie nagrzewa, ani też nie pochłania dużych ilości energii (mity obalone). Cóż, spodziewałem się trochę więcej od telefonu, który kosztuje ok. 1350 zł w oficjalnych, polskich kanałach sprzedaży, ale tragicznie nie jest, poza tym losowym wyłączaniem się programów. Choć ten element to raczej niedoskonałość oprogramowania, co pewnie może zostać poprawione z czasem.
Poniżej wyniki w dwóch popularnych benchmarkach – AnTuTu oraz Geekbench. Jak widać w nich Meizu Pro 7 zbyt nie błyszczy.
BATERIA MEIZU PRO 7
Bateria wytrzymywała u mnie cały dzień. Telefon osiągał wyniki od 4 do 5 godzin czasu włączonego ekranu przy korzystaniu zarówno z WiFi i sieci komórkowej. Korzystając wyłącznie z WiFi było trochę lepiej i dobijałem do 6 godzin czasu włączonego ekranu, ale nie zawsze się to udawało. Jest to całkiem przyjemny wynik, jak na niezbyt wielką pojemność baterii – 3000 mAh. Telefon obsługuje technologię mCharge 3.0, która dość szybko naładować baterię. W około 15 minut telefon ładuje się od zera do 25%, do pełna zajmuje mu to półtorej godziny.
OPROGRAMOWANIE – FLYME OS 7
Korzystając z Flyme OS miałem wrażenie, że system ten jest porzucony przez twórców. Niby przywitała mnie aktualizacja do nowszej wersji nakładki od razu po włączeniu urządzenia. Oprogramowanie wydaje się być ładne i całkiem płynne, ale irytują w nim drobne błędy oraz porzucone pomysły, niedokończone idee, jak chociażby drugi ekran, który miał wyróżniać ten smartfon spośród tłumu. Pojawiają się też babole w tłumaczeniu. Można rzecz, że rzucam teraz ogólnikami i tak naprawdę do każdego systemu można się tak bezpodstawnie czepiać, więc teraz przedstawię kilka niedogodności bliżej.
Pewnego wieczoru wracałem do domu rowerem i było jeszcze dosyć jasno, więc nie miałem przy sobie lampki rowerowej. Niestety nastał fragment gdzie droga prowadzi przez gęsty las, więc jakiegoś światła potrzebowałem. Wyjąłem więc telefon i… latarka nie chciała się włączyć. Nie działała również w aplikacji aparatu, oraz innych programach, które go wykorzystują. Restart telefonu też niewiele dał. Przy próbie włączenia pojawiał się komunikat, że „Aparat jest aktualnie używany przez inną aplikację”. Sprawdziłem to po powrocie do domu i nagle wszystko było w porządku. Oprócz tego niezbyt spodobało mi się to, że w trybie podzielonego ekranu nie działa większość aplikacji systemowych. Nawet notatnik… Zmusiło mnie to do pobrania zamiennika, by wygodnie pracować. A błędy w tłumaczeniu? Pokażę wam jeden, na zdjęciach poniżej. Ta pamięć Flash to musi nieźle się nagrzewać, że aż emituje takie światło :p
EKRAN(Y) W PRO 7
Główny ekran w Meizu Pro 7 cechuje się nieskończonym kontrastem oraz dość cukierkowymi kolorami, których barwę możemy skorygować w ustawieniach. Ja tego nie zrobiłem, bo lubię taką charakterystykę wyświetlaczy – jestem fanem Super AMOLEDów. Rozdzielczość FullHD uważam za znośną, choć nie obraziłbym się, gdyby było to 1440p – korzystnie mogłoby to wpłynąć na ostrość obrazu. Może to i lepiej, że rozdzielczość jest taka a nie inna. Zwiększenie jej z drugiej strony negatywnie odbiłoby się na czasie pracy smartfona. Minimalna jasność ekranu jest naprawdę zadowalająca, telefon nie razi po oczach w nocy. Z drugiej strony Meizu Pro 7 radzi sobie dobrze w ostrym słońcu – tu też problemów z czytelnością nie miałem. Ekran to jeden z największych plusów tego modelu – z przyjemnością oglądałem na nim kolejne odcinki ulubionych seriali na Netflixie. Napomnę tylko, że ekran jest pokryty szkłem 2,5D, co może utrudnić dobór ochronnego szkła hartowanego.
A drugi wyświetlacz, który miał być wyróżnikiem w tym telefonie? Cóż, zawiodłem się… Myślałem, że będzie to ciekawe rozwiązanie, a okazało się, że może on niewiele więcej, niż niektóre opaski. Wyświetla on datę oraz godzinę, aktualną pogodę oraz ilość kroków, które zostały przez nas zrobione w ciągu dnia. Dodatkowo możemy wyświetlić na nim naszą wizytówkę, zmienić lub zatrzymać/wznowić utwory (niestety wyłącznie w domyślnym odtwarzaczu) oraz mieć podgląd robionego głównym aparatem zdjęcia. Tylny ekran wyświetla również powiadomienia, ale tylko te na które mu pozwolimy. Jest jeszcze opcja ustawienia jednej z kilku animowanych tapet.
Dodatkowo Meizu Pro 7 możemy uruchomić w trybie „Tylko Muzyka” dzięki czemu smartfon pełni rolę wyłącznie odtwarzacza muzyki i zużywa mniej energii. Minusem tego rozwiązania jest to, że jesteśmy skazani na muzykę pobraną przez nas na telefon. Tryb ten nie współpracuje z serwisami streamingowymi popularnymi w Europie. Zostało to potraktowane trochę po macoszemu, chyba tylko i wyłącznie z tego powodu, że platformy, z których ludzie chętnie korzystają na Starym Kontynencie nie są używane w Chinach. Dla mnie wielki minus, bo muzyki w telefonie nie trzymam, korzystam wyłącznie ze Spotify.
Niestety nie ma nawet szans na to, że domorośli programiści zrobią coś z tym faktem, bo Meziu Pro 7 ma oczywiście zablokowany bootloader i praktycznie nic w systemie nie daje się prosto zmodyfikować. Szkoda, bo przy jego premierze miałem nadzieje, że drugi ekran zostanie ciekawie wykorzystany, a okazał się on zmarnowanym potencjałem.
FOTO/WIDEO
Aparat w Meizu Pro 7 jest zwykłym średniakiem, niczym nie wyróżnia się spośród tłumu chińskich telefonów w podobnym budżecie. 12 Mpix matryca za dnia radzi sobie całkiem w porządku, zdjęcia są dość szczegółowe, a obraz jest po prostu przyjemny dla oka. Telefon dość szybko łapie ostrość, dzięki czemu radzi sobie również całkiem nieźle ze zdjęciami macro. Druga matryca działa tylko w przypadku trybu portretowego, w którym to telefon dość sprawnie rozmywa tło, choć ma lekkie problemy, chociażby z włosami, które czasem są nieostre. Telefon powinien móc nagrywać w 4K@30fps, niestety takiej opcji nie widzę – możemy nagrywać w FullHD ze stabilizacją. Poniżej przykładowe zdjęcia z telefonu.
Niestety po zmroku już tak ciekawie nie jest… Dużo szumów, autofocus nie potrafi dobrze ustawić ostrości, zdjęcia wychodzą poruszone i bardzo ciężko o dobrą fotkę. HDR również niewiele daje. W wielu sytuacjach nawet przeszkadza, bo przez dłuższą ekspozycje zdjęcia potrafią być jeszcze bardziej rozmyte i potrzeba kilku prób by zrobić przyzwoitą fotkę. Dodatkowo odniosłem wrażenie, że w trybie HDR telefon ten znacznie zwiększa ISO, co zwiększa ilość ziarna na zdjęciach. No cóż, Meizu Pro 7 asem fotografii nie jest, toteż nie ma się co spodziewać zbyt wiele.
Natomiast przedni aparat robi dość blade zdjęcia – wyprane z kolorów. Cóż, nie mam tego Meizu za złe, zdjęcia w stylistyce są lubiane w Chinach. Niezbyt mi to odpowiadało, ale poza tym frontowa kamerka jest przyzwoita. Na plus duża rozdzielczość matrycy, zdecydowanie ułatwia to kadrowanie zdjęcia. Oczywiście nie jesteśmy skazani wyłącznie na przedni aparat, bo selfie wygodnie zrobić można głównym aparatem, za sprawą drugiego ekranu. Mimo to w przypadku przedniej kamery nie mam się do czego przyczepić, w tej półce cenowej może być. Do cyknięcia fotki, która znajdzie się na social mediach jest to wystarczający aparat. Wszystkie przykładowe zdjęcia zawarte w tym artykule w pełnej jakości znajdziecie na Dysku Google.
Dodatkowo pokaże wam jak wygląda w bezpośrednim porównaniu zdjęcie wykonane przednią kamerką i te wykonane tylną z pomocą drugiego ekranu.
ŁĄCZNOŚĆ
Telefon obsługuje wszystkie pasma GSM używane w Polsce i z zasięgiem na małej wsi problemów nie miałem. B20 to w moim przypadku przymus, inaczej w domu jestem skazany na HSPDA+, które zbyt szybkie nie jest. W przypadku Meizu Pro 7 mogłem korzystać z LTE wszędzie, gdzie było ono dostępne. Połączenie było przy tym dość stabilne, a podczas rozmów nic nie zrywało. Słyszałem rozmówców dobrze, oni mnie również. WiFi działa na częstotliwości zarówno 2,4 GHz, jak i 5 GHz, więc połączymy się z każdym routerem bez problemu. GPS również dawał radę na trasie. Gdy go używałem, łączność z satelitami pojawiała się szybko. Boli brak NFC – szkoda że Meizu poskąpiło tego w telefonie, który był flagowcem.
AUDIO
Meizu Pro 7 na słuchawkach gra dobrze i czysto, w porównaniu z Xiaomi Mi5 jest głośny, nie musiałem przekraczać bezpiecznego poziomu głośności, zazwyczaj słuchałem na około połowie maksymalnego poziomu. Głośnik jest jeden, ale gra głośno, rozkręciłem dzięki niemu grilla, gdy bateria w głośniku bezprzewodowym padła. Audio w Meizu Pro 7 jest na wysokim poziomie, tak jak producent nas zdążył przyzwyczaić.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!