Spis treści
Umidigi to jedna z tych firm, która na papierze zazwyczaj wygląda konkretnie, lecz jeśli przyjdzie co do czego i ma się telefon w ręku, to wtedy coś jest nie tak. Jak było w przypadku Umidigi S2? Dowiecie się, co udało mi się zauważyć, jakie znalazłem plusy i jakie minusy telefonu, który oferuje bardzo popularną pełnoekranowość i dużą baterię. Zapraszam!
Oryginalne opakowanie
Zazwyczaj opakowania od telefonów są „nijakie”. Zazwyczaj. Zdarzają się wyjątki, które w jakiś sposób odbiegają od normy „pudełka i instrukcji”. Niby w tym przypadku też dostajemy kartonowe pudełko, lecz sprawia zupełnie inne wrażenie niż w przypadku klasycznie, i prosto, zapakowanych urządzeń. Otrzymujemy czarną cegiełkę, z pozłacaną nazwą firmy. Z “opakowania wysuwa się szkatułkę, której zamknięcie działa za pomoc magnesów. Po jej otwarciu rzuca się nam w oczy hasło – „Link to the world”. Od samego początku zastanawiałem się, czy nie jest ono czasami przesadzone?
Szkatułka otwierana jest na dwa kroki – pierwszym ściągamy dwa boki opakowania (górny i lewy), następnie fragment z hasłem Umidigi stawiamy do pionu i naszym oczom ukazuje się cały zestaw. Z prawej strony, w pionowej części pudełka, znajdują się: ładowarka z obsługą szybkiego ładowania oraz kabel USB-C. Przyznaję, że na początku ciężko jest je wyciągnąć, ponieważ w środku jest gąbka, która jak się przesunie, to zahacza o pudełko bądź sąsiedni „schowek”. W zestawie znalazło się również miejsce na niezłej jakości case, który jest jednym z lepszych fabrycznych case, z jakim miałem do czynienia. Mimo tego, jak najbardziej jest to rozwiązanie na plus, które nie jest widoczne na co dzień. Standardowo, na odwrocie pudełka, znajdziemy specyfikację i opis zestawu Umidigi S2.
Case sam w sobie jest bardzo użyteczny. Jest elastyczny, ale też w umiarkowanym stopniu. Jego zewnętrzna część przypomina w dotyku welur lub zamsz. Sprawia wrażenie solidnego i poprawia zdecydowanie chwyt telefonu. Wcięcia nie są dopasowane idealnie, na przyciskach widać „zgrzewy”, w prawym dolnym narożniku często lekko zeskakuje, a klik przycisków jest słano wyczuwalny. Mimo to, naprawdę mi się podoba!
Specyfikacja Umidigi S2
- Procesor – MediaTek Helio P20, 8 x 2.3 GHz, Cortex-A53
- System – Android 6.0.1, nakładka UMI OS, aktualizacja z dnia 21.12.2017
- Konfiguracja pamięci – 4 GB RAMu, 64 GB wbudowanej pamięci na dane
- Bateria – 5100 mAh
- Wyświetlacz – Sharp, 5.99 cala, rozdzielczość HD+, 268 PPI, wypełnienie przedniego panelu 90%, proporcje 2:1
- Aparat przedni – 5 Mpix
- Aparat tylny – 13 (Sony IMX258) + 5 Mpix
- Łączność – pasmo LTE B20, Bluetooth 4.0, dwuzakresowe Wi-Fi, dualSIM
Wygląd i wykonanie
Jak myślicie, jak może prezentować się Umidigi S2? Wysoka półka, średnia czy może kompletne dno? Według mnie jest dobrze – bez szału, ale dobrze. Na start wezmę ekran. Przedni panel to zarówno wyświetlacz, jak i nieduże ramki – po bokach, oraz trochę większe – na górze i dole. Górna jego część to miejsce na czujniki oraz aparat, głośnik do rozmów i diodę doświetlającą LED. W maskownicy od głośnika umieszczono diodę powiadomień, co sprawia, że jest ledwo widoczna – równie dobrze, mogłoby jej w ogóle nie być. Nie wiem kto wpadł na to, aby tak małą diodę umieścić za maskownicą, przez co widać ją niemalże tylko wtedy, kiedy patrzymy na nią centralnie. Jeśli zmienimy kąt, to raczej od razu jest ona zasłonięta przez kratkę od głośnika. Gdzie tu logika?
Na dole, mimo ramki, nie zdecydowano się na klawisze, lecz zastosowano te systemowe. Sam w sobie, ekran robi wrażenie na samym początku, jednak później zacząłem zauważać, że nie jest on najwyższych lotów. Tafla szkła robi wrażenie, jest to coring gorilla glass 4, dzięki czemu przez dwa tygodnie nie ma na nim śladu używania. Efekt ten psuje rozdzielczość wyświetlacza. HD+ na takim dużym ekranie to jednak mało. Widać piksele i to bez specjalnego przyglądania się. Dziwnym dla mnie jest to, że ekran ma ścięte narożniki. Nie jest to fabryczne ścięcie, tylko krawędzie są namalowane na szkle, przez co pod kątem widać, że ekran dochodzi do narożników. Według mnie, dziwne. Na plus na pewno szerokie kąty widzenia jak i maksymalna jasność. Korzystanie nocą może być uciążliwe z jej względu – nawet przy najniższym ustawieniu podświetlenia ekranu, telefon ostro daje po oczach. Z minusów jakie również zauważyłem, to fakt, że na krawędziach telefon gorzej odczytuje dotyk. Trzeba mocniej „tapnąć” w ekran przy nich, żeby wykonać daną czynność. Najbardziej jest to odczuwalne podczas pisania, gdzie często „0” bądź „P” nie chciało działać.
Prawa krawędź Umidigi S2 to jedynie miejsce na przyciski fizyczne do wybudzania telefonu jak i klawisze głośności. Lewa krawędź jest pozbawiona jakichkolwiek funkcji, poza umieszczeniem tam tacki na karty sim i/lub kartę microSD – hybrydowy slot. Górna krawędź również jest pusta, natomiast na dolnej znajdziemy mikrofon, port USB-C oraz jeden głośnik. Głośnik jest podobny do jasności ekranu – zdecydowanie za głośny. Poza tym, gra przyzwoicie, jednak po dłuższej chwili uszy zdecydowanie podpowiadają „podłącz słuchawki”. No to podłączyłem i to nie raz. Dźwięk jest niezły, choć brakuje trochę głębi, według mnie. Na minus również głośność, ponieważ musiałem słuchać muzyki prawie na maksa, żeby osiągnąć zadowalający mnie poziom – np. w Mi6 wystarczy mi 1/3 maksymalnej mocy, dodatkowo, po wyjęciu słuchawek, telefon często nie ogarniał, że ich nie ma i nadal świeciła ikonka informująca o ich podłączeniu. Trzeba było je wtedy 2-3 razy włożyć i wyciągnąć by wszystko zaczęło działać normalnie.
Tylny panel Umidigi S2 jest elegancko zaprojektowany. Na górze i dole zamontowano anteny. Od góry, po kolei, mamy: (prawdopodobnie) dodatkowy mikrofon, podwójny aparat, diodę LED, skaner linii papilarnych oraz na dole – logo firmy i informację „Designed by UMIDIGI”. Aparaty jak i skaner umieszczone są minimalnie głębiej, tak, by nie stykały się z powierzchnią. Tył telefonu jest przyjemny w dotyku, odrobinę matowy, w dłoni leży nieźle, jednak tylko wtedy, jak ręce są suche. Tak jak case, tył telefonu lubi się palcować, ale nie robi tego w łatwy sposób. Front urządzenia można bardzo szybko i dokładnie wyczyścić, czego nie powiem o jego tyle. Zostają na nim ślady i żeby się ich pozbyć, potrzeba jest czegoś wilgotnego – co zazwyczaj zostawia swoje ślady. Taki urok. Według strony producenta, jest to w pełni metalowa obudowa, co zasługuje na plus.
Codzienność z bezramkowym Umidigi S2
Przyznaję, że Umidigi S2 jest to mój pierwszy telefon z gatunku tych „pełnoekranowych”. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne – aż przypomniałem sobie, jak to jest mieć większy ekran. Jednak po ochłonięciu, mogłem skupić się na normalnym używaniu. Telefon jest spory, lecz nie przeszkadza to na co dzień, jeśli nie ma się małych dłoni. Wtedy zapewne konieczne by było użycie dwóch rąk zamiast jednej. Po przejściu przez etap pierwszego uruchomienia, telefon od razu był gotowy do pracy. Cóż można powiedzieć o jego używaniu. Typowo, dla telefonu ze średniej półki. Działa dobrze, choć pojawiały się sporadyczne lagi. Obciążony był na stałe Facebookiem, Messengerem, Snapchatem, Gmailem oraz przeglądarką, szło mu z tym nieźle (jak na tę klasę urządzenia). Schody pojawiały się przy uruchomieniu zdecydowanie większej ilości aplikacji, wtedy procesor miał ciężko. Nie zauważyłem mimo to, żeby telefon się przegrzewał czy nagrzewał, co niewątpliwie jest plusem i po raz kolejny obala mit o “przegrzewających się Mediatekach”.
Skaner linii papilarnych zaliczam raczej jako plus tego telefonu. Nie podoba mi się umieszczenie go z tyłu, ponieważ jest to (według mnie) zdecydowanie mniej komfortowe, niż czytnik na przednim panelu. Mimo to, zazwyczaj udawało się wycelować w niego i w większości przypadków działał on za pierwszym razem. Zdecydowanie lepiej pod tym względem jest bez case, ale i z nim nie było tragedii. Nie ma porównania do najszybszych skanerów, lecz nie jest on powolny, zatem mogę go zaliczyć jako pozytywny aspekt telefonu.
Nie mogę się również przyczepić do zasięgu jak i jakości rozmów. Wszystko było tak, jak być powinno. Małym wyjątkiem było to, że czasami w budynku na chwilę gubił LTE, ale po krótkim czasie już wracało.
Problemem było pierwsze ładowanie – trwało około 6 h i nie było pełne. Natomiast takie zawirowanie miało miejsce tylko raz, później zajmowało mu to zazwyczaj 2.5 h. A skoro o tym już mowa, to warto zaznaczyć, że kabel strasznie luźno wchodził do telefonu, więc istniała szansa, że może sam się wypiąć. Innym problemem jaki zauważyłem, było nadawanie uprawnień aplikacjom. Nie jestem pewien, czy to tylko kwestia systemu, czy może nakładki, ale nie można było wcisnąć „pozwól”. Także wyskakiwało okienko z pytaniem czy pozwolić aplikacji na to czy na tamto, to musiałem klikać odmów, wchodzić w ustawienia – aplikacje – „nazwa_aplikacji”- uprawienia i dopiero tam je nadawać. Na dłuższą metę jest to męczące/uciążliwe, lecz mam nadzieję, że poprawi się to po aktualizacji.
Myślę, że gabaryty telefonu w jakiś sposób pasują do płynności jego pracy. Jest odrobinę ociężały i to widać, natomiast nie na tyle, by nie dało się go używać. W porównaniu do testowanej ostatnio przeze mnie Moto G5S Plus, to jednak niebo a ziemia. Wynik w AnTuTu to niecałe 60 000 punktów, co wydawać się może, sugerowałoby lepszą codzienność z telefonem. No ale, są to tylko liczby. Przypadkiem rzuciła mi się w oczy jego opóźniona reakcja na Spotify – jeśli włączycie soundtrack ze Stranger Things (jest tam miły dodatek, który nieco zmienia wygląd „skórki”). Mi6 złapał to w moment, natomiast na S2 myślałem, że to nie działa. Myliłem się! Działa, lecz z dużym opóźnieniem.
Miłym zaskoczeniem jest bateria. Ogniwo o pojemności 5100 mAh potrafiło zapewnić 8h SoT, co jest raczej dobrym wynikiem przy 6-cio calowym ekranie. Chyba raz zdarzyło mi się ładować go dwa dni z rzędu, o tych samych godzinach. Tak to wytrzymywał zdecydowanie około 2 dni.
Testowanie GPS wypadło raczej nieźle. Telefon szybko ustalał lokalizację i dość płynnie się przemieszczał. Jeśli dobrze pamiętam, to raz zdarzyła się sytuacja, gdzie nie mógł mnie odnaleźć we Wrocławiu, poza tym bez zarzutu.
Aparat w Umidigi S2
Słowa opisujące na początku wydajność telefonu, pasują również i w tym segmencie. Aparat w telefonie jest poprawny. Nie jest to najwyższa półka i widać to już po pierwszych zdjęciach. Bez przybliżenia wyglądają na niezłe, no i raczej takie są. Jednak widać brak szczegółów, trochę niepoprawne momentami wyostrzanie czy kiepski efekt bokeh. Na plus można zaliczyć samą aplikację aparatu, która oferuje sporo opcji jak i możliwość przełączania trybów, przez przesunięcie palcem w bok. Wysuwane efekty z lewej strony także działają z opóźnieniem. Robienie zdjęć jakąś aplikacją – Messenger, Snapchat – było dość uciążliwe. Po jego wykonaniu telefon potrzebował chwili, żeby z beznadziejnego zdjęcia wyszło całkiem niezłe. Tak jakby wyostrzał je dopiero po zrobieniu, a nie w jego trakcie. Filmy nim nagrywane zadowolą raczej kogoś, komu nie zależy na ostrości obrazu czy 4K.
Przedni aparat jest bez szału. Dioda LED za bardzo mu nie pomaga, ponieważ jest bardzo delikatna, co jednak ma swoje plusy – przynajmniej nie wychodzi się na zdjęciach jak zombie. Zdarza się, że selfiaki są rozmyte bądź mają zmienioną kolorystykę zdjęcia, co raczej nie powinno mieć miejsca.