Trzeba iść cały czas do przodu i jak chce nam pokazać Xiaomi, rozwój technologii łączy się z użyciem USB typu C w telefonach. Ostatnio spotykamy je niemalże wszędzie i raczej każdy nowszy telefon ma właśnie to wejście. Już 10 stycznia mamy poznać Xiaomi Redmi 7 (prawdopodobnie) i wydaje się, że Lei Jun zdradził właśnie informację o tym, że znajdziemy w nim USB-C.
Weibo centrum informacji
Jak to bywa z nadchodzącymi premierami, sporo się o nich mówi i nie zawsze wszystko jest prawdą. W tym przypadku pojawiają się dylematy dotyczące np. nazwy. Według tego co można wyczytać, w grę wchodzą dwie opcje – Xiaomi Redmi 7 lub Redmi 2S Pro. Mimo wszystko, najgłośniej mówi się o prawdopodobnej obecności aparatu o rozdzielczości 48 Mpix.
Warto przypomnieć, że firma zdecydowała się na oddzielenie serii Redmi na osobną markę. Na plakacie, który zapowiada pierwszy sprzęt tej „marki”, widnieje kilka informacji oraz liczba 4800. Stąd właśnie plotki o możliwym użyciu oczka aparatu o takiej a nie innej rozdzielczości.
Rozpoznawalna postać chińskiej marki, jaką jest Lei Jun, wrzucił na Weibo post, w którym dość bezpośrednio odnosi się do USB-C. Nie jest to informacja w stylu „będziemy mieć USB-C”, lecz brzmi to dość podejrzanie. Oczywiście, może to być wyciąganie wniosków nieco na wyrost jak i można to rozumieć dwojako.
Seria Redmi jak zapewne wiecie, jest tą tańszą i zazwyczaj kojarzyła się z budżetowcami. Sam Lei Jun wspominał, że wprowadzenie USB-C niesie ze sobą zwiększenie kosztów, a co za tym idzie, cena jest nieco wyższa. To oczywiście może mieć wpływ na liczbę klientów, którzy telefon postanowią kupić.
Oczywista jest również opcja taka, że Pan Jun jedynie podsyca atmosferę i trochę drażni czekających. Zapewne ma to mieć pozytywny odzew, jednak jak się skończy to dopiero się okaże. Bądź co bądź, nie można się nastawiać na to, jakiego typu wejście tam zobaczymy. Może jakiś zakład?
Co myślicie o słowach Lei Juna? Warto je głębiej analizować, czy lepiej poczekać te kilka dni?
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!