Spis treści
Jakiś czas temu Xiaomi zaprezentowało słuchawki z ANC (aktywna redukcja szumów) wyposażone w złącze USB typu C, a po kilku miesiącach pojawił się także model z tradycyjnym złączem jack 3.5 mm. W moje ręce trafiły obie pary dokanałówek i korzystając z nich naprzemiennie od jakiegoś czasu, doszedłem do wniosku, że warto opisać je w jednej recenzji. Dlaczego? Słuchawki Xiaomi Mi Noise Cancelling tak naprawdę prawie niczym się nie różnią. Jednak słowo “prawie” jest w niektórych kwestiach kluczowe. Które z nich okazały się lepsze? Zapraszamy na recenzję!
Zawartość opakowania
Ci z was, którzy korzystali z słuchawek Xiaomi nie powinni być zaskoczeni tym jak opisywane modele zostały zapakowane. Różnicę w pudełkach tak naprawdę są niewielkie. Dokanałówki z USB typu C otrzymujemy w tekturowym opakowaniu, a te z tradycyjnym złączem słuchawkowym w pudełku wykonanym z tworzywa. W środku znajdziemy, oprócz samych słuchawek, welurowy woreczek z logiem Mi, który ma zabezpieczyć urządzenie podczas transportu, dodatkowe trzy komplety gumeczek i instrukcję obsługi. Dodatkowo, te z USB C zostały wyposażone w specjalne nakładki mające poprawić wygodę. Podsumowując – w opakowaniu znajdziemy tak naprawdę wszystko to co powinno się tam znaleźć.
Co z jakością wykonania?
Obie pary słuchawek wykonane są z naprawdę świetnej jakości materiałów, ale gdy przyjrzymy się im bliżej możemy dostrzec pewne różnice. To co zobaczymy już na pierwszy rzut oka jest różna wielkość pilotów z przyciskami i włącznikiem aktywnej redukcji szumów. Na szczęście ten większy wyposażono w dodatkowy klips, który umożliwia nam przypięcie go do ubrania. Powodem zastosowania tak dużego pilota w przypadku tradycyjnego złącza słuchawkowego jest najprawdopodobniej konieczność ukrycia tam baterii, która jest odpowiedzialna za ANC.
W obu przypadkach, kabel częściowo pokryty jest materiałowym oplotem, ale ten z dokanałówek wyposażonych w złącze jack 3.5 mm jest nieznacznie grubszy i sztywniejszy, a co za tym idzie sprawia wrażenie trwalszego i bardziej wytrzymałego. Same kopułki, chociaż różnią się kolorem, są wykonane z aluminium. Jeśli chodzi o wygląd to obie pary Mi Noise Cancelling Earphones prezentują się naprawdę dobrze i mogą się podobać. Niezależnie od tego, na który model się zdecydujecie nie powinniście znaleźć powodów do narzekań na jakość wykonania.
Porównanie specyfikacji słuchawek Xiaomi
Xiaomi Mi Noise Cancelling Earphones z USB C |
Xiaomi Mi Noise Cancelling Earphones z jack 3.5 mm |
|
Długość kabla |
135 cm |
125 cm |
Złącze |
USB typu C |
jack 3.5 mm |
Pasmo przenoszenia |
20 Hz – 40 kHz |
20 Hz – 40 kHz |
Impedancja |
32 ohm |
32 ohm |
Czułość |
100 dB |
113 dB |
Waga |
18 gramów (producent deklaruje 20 gramów) |
28 gramów (producent deklaruje 20 gramów) |
Wbudowana bateria |
Brak |
55 mAh |
Jakość dźwięku i wygoda
Dźwięk czyli to co w każdych słuchawkach jest najważniejsze. Zanim słuchawki trafiły w moje ręce. liczyłem, że usłyszę zauważalną różnicę w ich brzmieniu. Nic bardziej mylnego. Niezależnie od tego czy zdecydujecie się na złącze jack 3.5 mm czy na USB typu C jakość dźwięku będzie stała na bardzo wysokim, jak na tą klasę sprzętu, poziomie. Bas jest bardzo energiczny i potrafi zejść naprawdę nisko. Nie są to jednak słuchawki dla prawdziwych bassheadów, a raczej dla tych, którzy lubią jak najniższe tony są słyszalne dokładnie tam gdzie powinny się znaleźć.
Średnie tony i wokale także wypadają bardzo dobrze. Trochę gorzej jest z górą i tutaj sprawniejsze ucho może usłyszeć niewielkie zniekształcenia dźwięku, ale nadal jest to jakość znacznie lepsza niż zadowalająca. Oczywiście Xiaomi Mi Noise Cancelling Earphones nie mogą konkurować z highendowymi słuchawkami topowych producentów, ale pamiętajmy o tym, że to nie ta półka cenowa.
Co z wygodą? Tutaj delikatnie lepiej wypadają dokanałówki z złączem USB typu C. Wszystko przez mniejszych rozmiarów pilota i niższą wagę. Kopułki idealnie wpasowały się w moje uszy i już po chwili mogłem tak naprawdę zapomnieć, że używam słuchawek. Na plus musimy także zaliczyć jakość połączeń, które są realizowane za pomocą zbudowanego mikrofonu. Nie tylko my dobrze słyszymy naszego rozmówce, ale on także nie ma żadnych problemów z zrozumieniem tego co do niego mówimy, nawet przy bardzo silnym wietrze, który w ostatnich tygodniach był w naszym kraju codziennością.
Aktywna redukcja szumów w praktyce
Tym co najbardziej ciekawiło mnie w opisywanych słuchawkach Xiaomi była aktywna redukcja szumów. Jak ANC poradziło sobie w praktyce? Fenomenalnie. Jeżeli szukacie dokanałówek, które idealnie sprawdzą się w komunikacji miejskiej, pociągach czy innych hałaśliwych miejscach to Mi Noise Cancelling Earphones podołają temu zadaniu doskonale. Słuchawki z złączem USB C są w stanie redukować szumy o częstotliwości 50 Hz – 2000 Hz, a te z 3.5 mm jackiem 50 Hz – 1500 Hz.
Te drugie posiadają dodatkowo dwa poziomy redukcji, dzięki czemu możemy sami wybrać jak mocno chcemy “odciąć się” od otoczenia. W rzeczywistości różnica w częstotliwościach jest praktycznie niezauważalna. Co ciekawe włączenie ANC nie powoduje zmiany jakości dźwięku. Podsumowując – aktywna redukcja szumów bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. I to właśnie ona jest najmocniejszą stroną Xiaomi Mi Noise Cancelling Earphones.
Bateria
Zacznijmy od słuchawek wyposażonych w USB typu C. Te, nie posiadają wbudowanego ogniwa, ale pobierają energię z naszego telefonu w celu zasilenia układu odpowiedzialnego za aktywną redukcję szumów. Czy ma to wpływ na baterię w smartfonie? Oczywiście, że tak. Ta rozładowuje się zauważalnie szybciej, ale nie na tyle by uniemożliwić korzystanie z urządzenia. Godzina słuchania muzyki rozładuje nasz telefon o dodatkowe 6-8% w zależności od głośności (w porównaniu do tradycyjnych słuchawek bez ANC).
Xiaomi Mi Noise Cancelling Earphones z tradycyjnym złączem słuchawkowym zostały wyposażone w baterię o pojemności 55 mAh. Rozwiązanie to jest o tyle lepsze, że nie pobieramy dodatkowej energii z naszego smartfona podczas słuchania muzyki. Minusem jest konieczność ładowania dokanałówek. Bateria wystarcza jednak na około 10-12 godzin pracy (w zależności od poziomu ANC). Sam proces ładowania jest niezwykle szybki – wystarczy około 20-30 minut by znów móc się całkowicie odciąć od otoczenia.
Czy warto?
Jeżeli szukacie słuchawek z aktywną redukcją szumów to zdecydowanie warto. Oczywiście cena nie należy do najniższych, ale biorąc pod uwagę bardzo dobrą jakość dźwięku i fenomenalne ANC trzeba przyznać, że ciężko znaleźć lepsze dokanałówki za podobne pieniądze. Dodatkowo plusem jest to, że możemy zdecydować się na tradycyjne złącze słuchawkowe lub na USB typu C, które coraz częściej pojawia się w nowych smartfonach zamiast jacka. Nie jest to sprzęt, który zachwyci melomanów czy audiofilów, ale uważam, że większość przeciętnych słuchaczy powinna być z nich zadowolona.
Warto także pamiętać, że niektóre modele mające USB-C oraz złącze jack 3.5 mm mogą nie współpracować ze słuchawkami na USB-C. Jednak jeśli już kupiliście słuchawki i nie chcą działać, to sprawdźcie wcześniej czy w ustawieniach telefonu macie włączony tryb obsługi OTG (na OnePlus 5T słuchawki nie chciały działać bez włączenia tego trybu).
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!