Recenzja Blackview A7: podwójny aparat w telefonie za 240 PLN!

Blackview A7

Nowy telefon za 240 PLN z podwójnym aparatem? To tak się da?! Oczywiście! Taki właśnie jest Blackview A7. Tani telefon, który ma zapewnić odrobinę nowoczesności w postaci podwójnego oczka aparatu oraz… prawdopodobnie doprowadzić do nerwicy. Gdyby nie cena, telefon naprawdę byłby słaby – ale to właśnie ta cena go ratuje. W końcu za nowy telefon płacimy 240 PLN i on działa! Sprawdźcie, jak się sprawował przez okres testów.

Pierwszy kontakt, czyli opakowanie

Pudełko od Blackview A7 to tak naprawdę nic takiego. Małe, prostokątne, na dwóch bokach z logo Blackview i informacjami o telefonie. Dół opakowania to krótka notka od producenta w wielu językach (akurat Polskiego nie ma, ale jakoś mnie to nie dziwi). Mamy tam też opisane parametry takie jak system, ekran, aparaty, procesor, pamięć RAM czy posiadanie GPS/AGPS.

Po otwarciu pudełka, ujrzymy telefon z nałożonym fabrycznie szkłem hartowanym (nieznanego pochodzenia, ani właściwości). Od razu rzuciło mi się w oczy, że w górnym prawym narożniku są pod nim dwa „cosie” – paprochy czy coś w tym stylu. To trochę psuje wygląd, ale i tak, mimo tego, cieszę się, że zdecydowano się na umieszczenie szkła na ekranie. Po wyjęciu telefonu i zdjęciu tacki, na której telefon leżał, znajdziemy ładowarkę, kabel USB i silikonowy case. Plus dla Blackview, za ostatni dodatek. Jest ono dobrze spasowane i leży świetnie na telefonie.

Rzut okiem na wygląd i wykonanie

Telefon mimo „małego” ekranu, ponieważ ma on 5 cali, jest dość spory – niewiele mniejszy od mojego RN2. Górna i dolna ramka są dość szerokie – górna ma 1,4 cm, a dolna 1,5 cm. Można jeszcze dodać po milimetrze zaokrąglenie obudowy więc naprawdę, jest to sporo. Tak więc na minus zaliczam zagospodarowanie przedniego panelu. Na jego górze znajdziemy tylko i wyłącznie przedni aparat, głośnik do rozmów oraz wycięcie w szkle, które nie wiem do czego służy – nawet instrukcja tego nie uwzględnia – ponieważ telefon (prawdopodobnie) nie ma czujnika światła. Pod ekranem ramka służy jako miejsce na 3 przyciski dotykowe – menu, home i wstecz.

Górna krawędź to wejście na słuchawki, czyli port minijack 3.5 mm, a dolna to mikrofon oraz złącze ładowania (MicroUSB). Lewa strona jest czysta, a z prawej znajdziemy przyciski zmiany głośności a także wybudzania/włączania telefonu. Na plus, jak dla mnie, są plecki telefonu – wykonane z plastiku, lecz szczotkowane z zewnątrz, co dodaje trochę pewności w chwycie telefonu. Aparaty natomiast umieszczone są na górze, w lewym rogu, w konfiguracji poziomej. Obok nich, po prawej stronie znajdziemy diodę doświetlającą LED. Na dole informacja o producencie „Design by Blackview” oraz pojedynczy głośnik w prawym, dolnym narożniku.

Na minus natomiast są brak czujnika światła, a także brak diody powiadomień. Tak, wiem, że są to takie pierdoły, ale jak dla mnie dość przydatne, żeby nie powiedzieć, że bardzo przydatne.

Suche informacje – specyfikacja Blackview A7

  • Wymiary – 143 x 71 x 9,5 mm
  • Waga – 176 gram
  • Ekran – IPS, 5 cali w rozdzielczości HD. Daje nam to zagęszczenie pikseli na poziomie 294 PPI.
  • Bateria – pojemność 2800 mAh
  • Procesor – MediaTek MT6580, 4 rdzenie o taktowaniu 1,3 GHz
  • Grafika – Mali-400 MP2 o taktowaniu 500MHz
  • Konfiguracja pamięci – 1/8 GB
  • Obsługa karty pamięci – tak, do 32 GB
  • System – Android 7.0 Nougat
  • Aparat przedni – 2 MP
  • Aparat tylny – jeden 5 MP, Samsung S5K4E2, drugi VGA.
  • Łączność – Wi-Fi 802.11 b/g/n, GPS/AGPS, dualSIM, Bluetooth

Codzienność z Blackview A7

Blackview A7

Tutaj zaczynają się schody. Telefon ogólnie jest OK. Ekran jest niezły, zapewnia szerokie kąty widzenia, minimalna, jak i maksymalna jasność, są takie sobie. Zarówna jedna, jak i druga mogłaby być lepsza. Rozdzielczość HD sprawia, że nie jest to najwyższa jakość wyświetlanego obrazu, lecz za taką cenę wydaje mi się, że jest to opcja idealna. Wiadomo, że muszą być kompromisy. Na plus zaliczam szybkie przychodzenie powiadomień, np. z YouTube czy Facebooka – nie zawsze jest z tym tak kolorowo. Problemem dla mnie jest jego czas reakcji. Wiadomo, że 1 GB pamięci RAM nie należy do wybitnie przyspieszających telefon, więc można było się tego spodziewać. A7 często potrzebuje chwili na przemyślenie jakiejś (zapewne) życiowej decyzji, zanim zdecyduje się zaakceptować wzór blokady i odblokować telefon. Przechodząc między pulpitami, czy w ustawieniach, od razu zauważymy, że jest to trochę ospałe. Najpierw palec, a po chwili ekran. Muszę przyznać, że na dłuższą metę jest to nieco uciążliwe – szczególnie, jeśli potrzebujemy coś na szybko sprawdzić, czy włączyć. Dlatego na wstępie zaznaczyłem, że można dostać nerwicy – ale to oczywiście zależy, jak bardzo ktoś jest cierpliwy.

Dzwonienie, czy SMSy są jak najbardziej OK. Problemem dla mnie było to, że mimo polskiego języka w ustawieniach zarówno klawiatury jak i systemu, pisać byłem zmuszony z angielskim słownikiem. Pomogła dopiero zmiana klawiatury. Połączenie z WiFi było solidne – nie gubił zasięgu ani nic podobnego. Na plus jest również GPS, który chyba tylko raz zgubił zasięg – w lesie, daleko od głównej drogi. Poza tym, działał bez problemu.

Bateria jest taka “w sam raz”. Nie to, że pozwala nam wyrzucić ładowarkę czy ładować go raz na tydzień, aczkolwiek przy średnim używaniu, wytrzymywał 2-3 dni (niestety screeny się nie zapisały). W średnie użytkowanie wliczam dzwonienie, smsy, czy trochę internetu w postaci przeglądarki, Messengera lub Facebooka. Dźwięk jest dość głośny, lecz nie porywa. Na słuchawkach jest jedynie w miarę – na chwilę może być, na dłuższą metę zdecydowanie lepiej kupić inne urządzenie służące jako odtwarzacz.

Pytaliście o wyniki w Antutu, więc stwierdzam, że jest to okolica 24 tys. punktów – na screenie dokładnie 23 709 punktów.

Blackview A7

Zaznaczyłem, że nie zapisało mi screenów – niestety zgadza się. SoT jest nieuwzględniony, ponieważ nie ma screenów. Nie wiem dlaczego, ale ich nie ma – mimo wykonania. Może błąd, chwilowa zawieszka – nie wiem.

Aparaty

Co powiedzieć o aparacie? W tej kwocie, nie można było oczekiwać zdjęć jak z lustrzanki, więc takich się nie spodziewałem. Mówiąc krótko, źle nie jest, dobrze też nie. O ile jeszcze robienie zdjęć głównym aparatem tylnym jest znośne, to drugi obiektyw, jak się można było spodziewać, jest katastrofalny. Przedni aparat jakieś tam zdjęcia robi, ale również nie są one warte większej uwagi.

Co do wykorzystania podwójnego aparatu w Blackview A7, to nie jest to tak do końca dopracowane. Tak, zdjęcia z efektem bokeh jakieś wyjdą, ale ocenę ich jakości pozostawiam wam. Jeśli obiekt jest blisko, to zdjęcie wyjdzie jeszcze ok, ale jeśli jest dalej, to ogranicza się on raczej do zrobienia „wyostrzonego środka”, aniżeli wyostrzenia obiektu. Oceńcie sami, czy się mylę, czy nie.

W aparacie znajdziemy również tryb HDR, który jest jedyną dostępną opcją po rozwinięciu „dodatkowych ustawień” – trzech kropek w aplikacji aparatu. Tryb ten jest, działa dość długo, ale działa. Trochę szkoda, że nie można go dynamicznie przełączać przez jedno kliknięcie, tylko trzeba go znaleźć, kliknąć w niego, przejść w ten tryb i dopiero robić zdjęcia.

Co do waszych pytań z Facebooka – zostało jeszcze jedno. Konkretnie padło pytanie o to, czy telefon lata w trybie samolotowym. Niestety, nie jest zrobiony jak taksówka w filmie „TAXI” – skrzydeł mu nie dodano.

Podsumowując, muszę przyznać, że jak za taką kwotę, Blackview A7 jest jako tako znośny. W gratisie dostajemy case czy szkło hartowane. Na mały plus według mnie wyświetlacz, bateria, jakość wykonania oraz mimo wszystko – podwójny aparat. Na minus na pewno wydajność, czas reakcji, ilość pamięci, zarówno RAM jak i ROM, brak czujnika światła i diody powiadomień. Jako telefon zastępczy, dla dziecka czy może na pierwszy telefon dotykowy dla kogoś można go polecić – taki w sam raz do nauki obsługi. Inne możliwości według mnie dość sprzeczne do polecenia.

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!