Spis treści
Jeszcze dziesięć lat temu korzystałem z Firefoxa, a później przesiadłem się na Google Chrome. Jest to dosyć rozsądny wybór – Chrome zdominował rynek i po prostu działa dobrze. Z Chrome korzystałem w dwóch wersjach – na Windowsie i na smartfonie z Chrome Beta, a na laptopie z Linuxem – z Chromium. Jednak nadeszła zmiana.
Google Chrome dominuje
Większość populacji korzysta właśnie z Google Chrome. Silnik wykorzystywany przez Chrome (Chromium/Blink), jest tak dobry i tak rozpowszechniony, że wiele innych popularnych przeglądarek zaczęło z niego korzystać. Sam Microsoft zaprojektował przeglądarkę Edge od zera w oparciu właśnie o Chromium. To nie jest jedyny taki przypadek – podobnie postąpiła Opera. Śmiało można powiedzieć, że Firefox jest jedynym znaczącym graczem korzystającym z innego silnika.
Warto zobaczyć: Chromium i Google Chrome – czym różnią się te dwie przeglądarki?
Znając dzisiejszą sytuację na rynku, chciałem postawić na przeglądarkę, która również jako bazę wykorzystuje Chromium. Mało tego, ma być ona dostępna na wszystkich platformach, to znaczy na Windowsie, na Linuxie i na Androidzie. Dodatkowo przeglądarka ma dbać o prywatność użytkownika.
Krótki romans z Mozilla Firefox był potrzebny
Najpierw próbowałem przesiąść się na Firefoxa. Spodobała mi się forma synchronizacji danych, a desktopową wersję uważam za niesamowicie udaną. Niestety, mobilnego Firefoxa niezbyt polubiłem.
Jednak ten krok – próba przesiadka na Firefoxa – był bardzo ważny. Otóż chcąc skopiować hasła z Chrome do Firefoxa, musiałem zacząć korzystać z prawdziwego menedżera haseł. Do tej pory korzystałem z wbudowanej tego typu funkcji w Chrome’a, a Firefox nie pozwalał na skopiowanie haseł. Dlatego też zacząłem korzystać z BitWarden – darmowego i otwartoźródłowego menedżera haseł. Po kilku dniach Firefoxa usunąłem, ale BitWarden pozostał.
Synchronizacja haseł pomiędzy urządzeniami jest dla mnie bardzo ważna. Przesiadka na BitWarden sprawiła, że zmiana przeglądarki stała się o wiele łatwiejsza. Muszę wspomnieć, że po próbie z Firefoxem się nie poddałem i szukałem dalej.
Padło na Brave Browser!
Można powiedzieć, że Brave Browser pojawiła się znikąd i szybko zdobyła popularność. Tak, niedawno twórcy pochwalili się, że z ich przeglądarki korzysta już ponad 15 milionów osób! Z tego też powodu postanowiłem ją zainstalować.
Brave Browser bazuje na Chromium, co sprawia, że interfejs i zasady działania znam znakomicie – dotyczy to wersji mobilnej, jak i komputerowej. Brave jest również dostępny na wielu platformach – także na Linuxie.
Przesiadka na Brave. Linux? Super. Windows i Android? Kiepsko. To może dobra synchronizacja danych? Zapomnij
Chcąc przesiąść się na nową przeglądarkę fajnie byłoby zachować wszystkie dane. Jest to oczywiście możliwe, bowiem większość z nich pozwala na skopiowanie danych z innego produktu. Brave Browser na Linuxie pozwala przepisać wszystkie dane z Chromium – zakładki, historię przeglądania, zapisane hasła, adresy, metody płatności, ciasteczka itd. To sprawiło, że na Linuxie przesiadka na Brave była szybka i przyjemna. Jak jest z innymi platformami? O wiele gorzej. Na Windows, Brave pozwolił jedynie skopiować takie dane jak zakładki i hasła (choć te i tak trzymam w BitWarden). Na Androidzie natomiast nie uświadczymy żadnego kopiowania. Spokojnie, przecież jest synchronizacja!
Synchronizacja danych w Brave Browser działa inaczej niż w Firefox czy Chrome. Nie tworzymy tutaj żadnego konta użytkownika, a specjalne łańcuchy synchronizacji. To sprawia, że wszystkie nasze urządzenia synchronizują się bez użycia danych logowania, a za pomocą kodów QR lub specjalnych ciągów znaków.
Brave jednak nie było zadowolone ze swojej synchronizacji i ukryło tę funkcjonalność w postaci domyślnie wyłączonej flagi (Brave:flags). Nie dziwię się. Brave Sync V1 (dlaczego V1 to zaraz sobie powiemy) pozwala na synchronizowanie tylko i wyłącznie zakładek. A co z resztą? No nic. Na wszystkich sprzętach mamy oddzielną historię przeglądania i jedynie czujemy to, jak zainstalowane przez nas aplikacje Brave nie współpracują. Jest to strasznie drażniące.
Brave Sync V1 jest kiepskie, ale V2 ma być dobre
Po schowaniu Brave Sync V1 deweloperzy oznajmili, że pracują nad nową wersją synchronizacji dumnie nazwaną Brave Sync V2. Również ma się opierać na łańcuchach, jednakże kopiowane będą wszystkie dane – historia, metody płatności, adresy czy hasła. Okazuje się, że zaledwie kilka dni temu funkcja ta zadebiutowała w Brave Nightly. Niestety, pierwsze informacje mówią, że usługa działa niestabilnie. Ma do tego prawo – odsłony Nightly są od tego, aby szukać błędów. Z Sync V2 zacznę korzystać dopiero jak zadebiutuje w kanale Dev lub Beta.
Pomimo wad nadal korzystam z Brave Browser
W całym wpisie skupiłem się tylko i wyłącznie na wadach Brave Browser, a jednak nadal z niej korzystam. Dlaczego? To proste – przeglądarka ta ma wiele zalet. Przede wszystkim jest niezwykle szybka, zwłaszcza na Androidzie. Ponadto ma wbudowanego Adblocka (dotyczy to także wersji mobilnych), a możliwości modyfikacji interfejsu są ogromne. W końcu mam wrażenie, ze to przeglądarka pracuje dla mnie, a nie ja dla niej. Czy polecam przesiadkę na Brave Browser? Jak najbardziej, ale lepiej zrobić to kiedy Brave Sync V2 będzie stabilnym dodatkiem.
Z jakiej przeglądarki internetowej korzystacie? Dajcie znać w komentarzu!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!