Skąd taki, a nie inny tytuł? Myślę, że część z was może już się domyślać o co chodzi. Tym razem, nie chodzi o pieniądze – a przynajmniej konkretnie. Wracająca z zaświatów Nokia łapie ogromnego minusa, ponieważ na jaw wyszły informacje o tym, że nieokreślona liczba telefonów Nokia 7 Plus w Norwegii zbierała i przesyłała dane użytkowników do Chin.
Telenowela z nowym bohaterem
Temat Chin, ich rządu i rzekomego przechwytywania danych w sieci hula już od dłuższego czasu. Do tej pory zamieszane w to były głównie Huawei i ZTE, które kończyły z zakazami czy restrykcjami odnośnie sprzętu w Stanach. Temat wraca niczym bumerang, lecz tym razem zmienił głównego bohatera – a przynajmniej po części.
Niestety, raporty z Norwegii są dość jednoznaczne. Spora ilość telefonów Nokia (jednak nie znamy jej liczby) w ciągu ostatnich tygodni zbierała i wysyłała informacje do Chin, oczywiście bez wiedzy z zgody właścicieli. Co takiego przemierzyło internet? Lokalizacja użytkowników, numery telefonów czy numer seryjny – wszystko to lądowało na serwerze, który zlokalizowany jest w Chinach.
Wzbudza podejrzenia? Oczywiście, że tak, Tym bardziej mając na uwadze wspomniane już konflikty, jakie pojawiają się od dłuższego czasu. Wiele osób zarzuca prezydentowi USA, że postępuje zbyt pochopnie i lekkomyślnie, jednak kto wie, czy nie ma racji.
Wstępne doniesienia informują, że dane trafiały na serwer w domenie vnet.cn – jest to domena należąca do China Internet Network Information Center. NRK (Norweski publiczny nadawca radiowo-telewizyjny) skontaktował się z organizacją i potwierdzono, że domeną jest państwowa firma telekomunikacyjna China Telecom.
Zobacz też: CEO Huawei dziękuje rządowi USA za reklamę firmy
HMD Global kontaktowało się z Nokią w celu wyjaśnienia sprawy, jednak usłyszeli oni, że to problem dotyczący jedynie pojedynczych partii telefonów. Dodatkowo, Nokia potwierdziła, że wraz z aktualizacją problem ten zniknął. Odmówili komentarzy na temat serwera czy stosowania takiej praktyki.
Mimo wydania aktualizacji, temat nie ucichł i rzecznik praw ochrony danych zamierza przyjrzeć się temu konkretnie. Dochodzenie ma sprawdzić, czy nie doszło do naruszenia prawa. Na więcej informacji, już takich konkretniejszych z jakimiś „wynikami” czy tłumaczeniami pewnie przyjdzie nam poczekać.
Zaczynacie wierzyć w misję Trumpa? Czy jednak nadal nie wierzycie w takie zagrywki?
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!