Reklamy w WhatsAppie coraz bliżej. UE mówi „stop”, ale na jak długo?

Reklamy w WhatsAppie coraz bliżej. UE mówi „stop”, ale na jak długo?
fot. Tracy Le Blanc (źródło: Pexels)

WhatsApp przez lata był reklamową enklawą, czyli komunikatorem wolnym od banerów, sponsorowanych treści i wyskakujących ofert. Dla wielu użytkowników był to jeden z kluczowych powodów, dla których wybrali właśnie tę platformę. Meta, właściciel WhatsAppa, Facebooka i Instagrama uznała jednak, że czas to zmienić. Choć zapowiedzi wprowadzenia reklam już padły, to ich rzeczywisty debiut w Europie został mocno spowolniony. Dlaczego? Unijne przepisy dotyczące prywatności ponownie stanęły na drodze technologicznego giganta.

UE opóźnia ofensywę reklamową. Na razie bez zmian dla Europejczyków

Zgodnie z ustaleniami serwisu Politico, nowy model reklamowy WhatsAppa nie zostanie uruchomiony w Unii Europejskiej przed 2026 rokiem. Firma Meta potwierdziła te informacje, zaznaczając jednak, że reklamy są częścią „globalnej aktualizacji”, która już zaczęła być wdrażana w wybranych regionach świata.

Reklamy w WhatsAppie coraz bliżej. UE mówi „stop”, ale na jak długo?
fot. WhatsApp

Dlaczego Europa została wstrzymana? Powód jest prosty – unijne przepisy dotyczące prywatności danych osobowych. Europejscy regulatorzy chcą mieć pewność, że nowy system nie narusza praw użytkowników, zwłaszcza jeśli chodzi o sposób personalizowania reklam na podstawie danych z powiązanych kont Facebooka i Instagrama. Rzecznicy Meta oraz irlandzkiego urzędu ds. ochrony danych osobowych potwierdzili, że prowadzone są rozmowy i analizy. Nie można jednak wykluczyć, że dalsze działania Unii doprowadzą do kolejnych zmian, a może nawet do ograniczenia zakresu reklam, które firma zamierza wdrożyć.

Reklamy, ale nie wszędzie. Meta zdradza szczegóły

Meta zapewnia, że reklamy nie pojawią się bezpośrednio w czatach, a więc nie będą przerywać rozmów ani wyskakiwać pomiędzy wiadomościami, jak to bywa w niektórych innych komunikatorach. Zamiast tego mają być ograniczone do trzech miejsc:

  • Sekcji „Status”, przypominającej relacje z Instagrama i Facebooka.
  • Zakładki „Kanały”, gdzie przedsiębiorstwa będą mogły promować swoje profile.
  • Płatnych subskrypcji kanałów, oferujących treści premium.

To podejście ma na celu utrzymanie głównej funkcjonalności WhatsAppa jako prostego komunikatora, a przynajmniej z pozoru. Jednak wielu użytkowników i tak odczuje zmianę, zwłaszcza jeśli korzysta z kanałów informacyjnych lub przegląda statusy znajomych.

Połączenie kont i targetowanie. Tu zaczynają się schody

Choć sama obecność reklam może nie być dla niektórych problemem, sposób ich personalizacji budzi już większe kontrowersje. Nowy model opiera się na tzw. Centrum Kont, czyli funkcji pozwalającej łączyć konta WhatsAppa, Instagrama i Facebooka. Dzięki temu Meta może zbierać dane z różnych platform i dopasowywać reklamy jeszcze precyzyjniej. To z kolei otwiera pole do wielu pytań, m.in. o zgodność z unijnym rozporządzeniem RODO. Czy użytkownicy faktycznie będą mieli pełną kontrolę nad swoimi danymi? I czy będą mogli korzystać z WhatsAppa bez konieczności akceptowania takiej polityki? Unia Europejska zamierza dokładnie się temu przyjrzeć. Podobne działania doprowadziły wcześniej do poważnych zmian u Apple czy Google i być może WhatsApp czeka to samo.

Świat przyjmuje reklamy, Europa nadal oporuje

Podczas gdy użytkownicy w Europie mogą jeszcze cieszyć się wersją WhatsAppa bez reklam, w innych częściach świata zmiany zaczynają już być wdrażane. Reklamy mają tam pojawić się w najbliższych miesiącach, co oznacza, że aplikacja przechodzi przez jedną z największych transformacji od czasu jej powstania.

To także kolejny krok w kierunku pełnej integracji produktów Mety, gdzie granice między Facebookiem, Instagramem i WhatsAppem będą coraz bardziej się zacierać. Trudno jednak nie zauważyć, że cała strategia opiera się przede wszystkim na monetyzacji danych użytkowników i to właśnie ten punkt może w przyszłości stać się największą kością niezgody między firmą a europejskimi regulatorami.

Co dalej? Użytkownicy muszą być czujni

Choć wielu ucieszyło się z informacji, że reklamy nie pojawią się w Europie wcześniej niż w 2026 roku, nie oznacza to, że możemy całkowicie odetchnąć z ulgą. To tylko czasowe zawieszenie broni. Meta z pewnością będzie dążyć do wprowadzenia reklam także na naszym rynku. Pytanie tylko, w jakiej formie i na jakich warunkach.

Źródło: Politico

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!