Multimedialny flagowiec czyli recenzja Sony XZ3

sony xz3 18

Sony XZ3 trafiła w moje ręce ponad dwa tygodnie temu, więc przyszedł czas żeby podzielić się opinią na temat tego urządzenia. Czy smartfon firmy Sony kosztujący 3399 zł może konkurować z flagowcami innych firm? A może japoński gigant pozostaje w tyle za konkurencją? Zapraszamy na recenzję!

Zawartość zestawu

Bez rewelacji. W pudełku znajdziemy wszystko to co potrzebujemy aby korzystać z urządzenia czyli kabel USB typu C, ładowarkę 5V 1,5A, przejściówkę z USB C na złącze słuchawkowe jack 3,5 mm oraz papierologię. W przypadku flagowych smartfonów, nie należących oczywiście do najtańszych sprzętów tego typu na rynku, chcielibyśmy w zestawie znaleźć chociażby jakikolwiek silikonowy pokrowiec, który zabezpieczy nasz telefon przed niechcianymi rysami. Niestety, ale rysy są czymś co Sony XZ3 bardzo, ale to bardzo lubi.

Specyfikacja Sony XZ3

  • Wyświetlacz OLED HDR o przekątnej 6 cali, rozdzielczości QHD+ (2880 x 1440 pikseli) i proporcjach 18:9,
  • Procesor Qualcomm Snapdragon 845,
  • Grafika Adreno 630,
  • 4 GB pamięci RAM
  • 64 GB pamięci wewnętrznej z możliwością rozbudowy za pomocą kart microSDXC o pojemności do 512 GB,
  • Bateria o pojemności 3330 mAh,
  • Wodoodporność (IP65/IP68),
  • Aparat główny: 19 Mpix z światłem f/2.0,
  • Aparat przedni: 13 Mpix,
  • Inne: Dual SIM, NFC, Google Cast, Wi-Fi Miracast, USB C, Bluetooth 5.0, czytnik linii papilarnych na pleckach,
  • Wymiary: 158 x 73 x 9,9 mm, waga: 193 g.
  • Cena w momencie publikacji: 3399 zł

Wygląd i jakość wykonania

sony xz3 18

Sony przyzwyczaiło użytkowników, że idzie swoim torem nie podążając za wszechobecnymi trendami. Tym samym w modelu XZ3 nie uświadczymy jakiegokolwiek wcięcia w górnej części ekranu, a na pleckach umiejscowiono nie trzy czy nawet cztery aparaty, a jedynie jedno oczko. Bez wątpienia jest to świetny sposób na wyróżnienie się wśród nudnych smartfonów, które często są klonami innych urządzeń. Ramki boczne zostały zmniejszone prawie do zera poprzez zaokrąglenie krawędzi wyświetlacza. Te nad i pod ekranem są i ciężko nazwać je małymi w dobie bezramkowców, ale są symetryczne i wygląda to naprawdę dobrze. Nad wyświetlaczem znajdziemy głośnik do prowadzenia rozmów oraz kamerę przednią.

Plecki są wykonane w całości ze szkła. To tam umiejscowiono aparat główny oraz czytnik linii papilarnych, który jest umieszczony na tyle nisko, że potrzeba dłuższej chwili, żeby się przyzwyczaić do jego pozycji. Sony XZ3, która trafiła w moje ręce była już wcześniej testowana przez kilka osób i od razu po wyjęciu z pudełka w oczy rzuciły mi się wszechobecne rysy na panelu tylnym. Niestety, ale jest to nieuniknione w przypadku smartfona japońskiego producenta. Rysy pojawiają się praktycznie od samego patrzenia, dlatego bardzo żałuję, że firma Sony nie pokusiła się o dodanie w zestawie jakiegokolwiek pokrowca. Dodatkowo szklany tył jest na tyle śliski, że nietrudno o upadek z ręki czy stołu. Patrząc jednak na całość jakość wykonania jest naprawdę dobra. Wszystko jest idealnie spasowane i robi bardzo dobre wrażenie.

Przede wszystkim multimedia

Ciężko nie nazwać Sony XZ3 smartfonem multimedialnym. Wyświetlacz OLED HDR o przekątnej 6 cali i rozdzielczości 2880 x 1440 pikseli oferuje świetną jakość obrazu. Oglądanie seriali na Netflixie czy filmów na YouTube, czytanie ebooków czy po prostu przeglądanie internetu jest na tyle przyjemne, że możemy całkowicie zapomnieć o korzystaniu z laptopa czy komputera. Co więcej ekran sprawdza się rewelacyjnie w pełnym słońcu oraz w całkowitej ciemności. Zakrzywione krawędzie i ukryty tam czujnik pozwala na wykorzystywanie menu bocznego skrywającego najczęściej używane aplikacje. Funkcja ta działa jednak na tyle losowo, że wyłączyłem ją już pierwszego dnia i nie miałem zamiaru ponownie jej włączać.

sony xz3 17
Sony XZ3 może pochwalić się niesamowitymi głośnikami stereo, które naprawdę robią wrażenie. Dodatkowo mamy możliwość włączenia dynamicznej wibracji. Funkcja ta sprawia, że telefon podbija bas za pomocą właśnie wibracji. I muszę przyznać, że gdy położymy go na stole to działa to rewelacyjnie. Jakość dźwięku po kablu, przy użyciu przejściówki z USB C na złącze słuchawkowe, jest bardzo podobna jak w innych flagowcach. Oczywiście nie jest to dźwięk, który można porównywać do DAPów z wyższej półki, ale dla większości przeciętnych użytkowników będzie w zupełności wystarczający. Na pochwałę zasługuje także jakość słuchanej muzyki przy połączeniu Bluetooth. Widać, że firma Sony zrobiła wszystko by fani bezprzewodowego brzmienia byli oczarowani. I to się udało. XZ3 jest idealnym wyborem dla wszystkich tych, którzy poszukują smartfona przeznaczonego do multimediów, ale tutaj pojawia się jedno “ale”.

Bateria nie zachwyca

Sony XZ3 został wyposażony w ogniwo o pojemności 3330 mAh, które ciężko nazwać rewelacyjnym, a nawet poprawnym. Smartfon posłuży nam maksymalnie przez jeden dzień i to przy niezbyt intensywnym użytkowaniu. W zależności od dnia udało mi się osiągnąć około 4-5 godzin czasu włączonego ekranu w trybie mieszanym. Przy samym LTE, włączonym Bluetooth i ekranem zgodnym z otoczeniem (Always On Display) SoT spadał zdecydowanie poniżej czterech godzin. Podobnie sytuacja wyglądała w grach, podczas których poziom naładowania spadał w mgnieniu oka. Dołączona do zestawu ładowarka nie wspiera szybkiego ładowania, a co za tym idzie Sony XZ3 ładuje się od 0 do 100% w jakieś 3-3,5 godziny. Jak na flagowca wynik naprawdę fatalny. Jeśli korzystacie intensywniej z telefonu i myślicie o zakupie smartfona japońskiego producenta to radzę wyposażyć się w dobry i pojemny powerbank.

“Tylko” 4 GB RAMu i świetna wydajność

Wyścig zbrojeń na rynku smartfonów nieustannie trwa. Producenci prześcigają się w nowych rozwiązaniach, ilości aparatów czy pamięci RAM. Można powiedzieć, że pewnym standardem w flagowcach stało się 6 GB a nawet 8 GB RAMu. Xiaomi poszło o krok dalej i w swoim Black Shark Helo oraz Mi MIX 3 przygotowała wersję z 10 GB RAMu. Pytanie po co to komu jak Sony XZ3 wyposażone w “tylko” 4 GB pamięci radzi sobie doskonale z multizadaniowością. Aplikacje ładują się w mgnieniu oka i ciężko doszukać się jakichkolwiek przycięć przy klatkowania animacji.

Sercem telefonu jest Snapdragon 845, któremu nie straszne żadne, nawet najbardziej wymagające, gry. Sony XZ3 w teście AnTuTu zdobywa 281759 punktów, a w GeekBench 2342 punkty w teście jednego rdzenia oraz 8329 punktów w teście wielu rdzeni. Smartfon pracuje pod kontrolą prawie całkowicie czystego Androida 9 Pie. Sony dodało od siebie parę aplikacji, ale są to aplikacje użyteczne. Dodatkowo bez żadnego problemu możemy je wyłączyć w ustawieniach i wtedy te całkowicie znikną z menu.

Beznadziejny czujnik zbliżeniowy

To właśnie on był na tyle irytujący, że postanowiłem poświęcić mu osobną część recenzji. Znacie to uczucie gdy podczas rozmowy nagle samoczynnie wycisza się mikrofon, włącza głośnik czy połączenie rozłącza się wbrew waszej woli? Dokładnie tak wygląda to w przypadku Sony XZ3. Czujnik zbliżeniowy działa całkowicie losowo i prawie przy każdej rozmowie zdarzało się, że przez przypadek naciskałem coś uchem. Było to na tyle uciążliwe, że po kilku dniach miałem nieustannie podłączone słuchawki Bluetooth i to przez nie prowadziłem rozmowy.

Aparat dużą zaletą

Jakość zdjęć jest bez wątpienia dużą zaletą Sony XZ3. Tylny, 19-megapikselowy aparat ze światłem f/2.0 radzi sobie w dobrych warunkach oświetleniowych wręcz rewelacyjnie – ogromna ilość detali, niezła rozpiętość tonalna i dobrze dobrany balans bieli w trybie automatycznym. W nocy oczywiście jest gorzej i możemy bez problemu dostrzec szumy, ale nadal jest to akceptowalna jakość. Bardzo dobrze wypada także przedni aparat do zdjęć typu selfie. Fotografie w pełnej rozdzielczości oraz przykładowy film w rozdzielczości 4K i 30 klatkach na sekundę możecie znaleźć tutaj.

Na pochwałę zasługuje także aplikacja aparatu, która jest bardzo intuicyjna i przejrzysta. W zasięgu ręki mamy dostęp do prawie wszystkich ustawień czy trybów takich jak bokeh (rozmycia tła) czy tryb AR. Dodatkowo Sony wyposażyło swój smartfon w przycisk boczny dedykowany robieniu zdjęć. Wystarczy go nacisnąć aby szybko otworzyć aplikację aparatu. Na początku wydawało mi się to zbędne, ale muszę przyznać, że teraz będzie mi tego brakować.

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!