Spis treści
Patrząc na to, co Xiaomi pokazało dzisiaj podczas swojej premiery muszę z przykrością (a może i nie) stwierdzić, że obecnie to ten producent oferuje najbardziej innowacyjne rozwiązania na rynku. I choć to, co oferuje konkurencja może być czasem bardziej dopracowane, to niestety – nie są pierwsi…
Xiaomi ojcem bezramkowców
Nie wiem czy pamiętacie, ale to właśnie ten chiński producent tak naprawdę spopularyzował stylistykę urządzeń, jakie obecnie prezentują różne firmy. Xiaomi Mi MIX był pierwszym prawdziwym powiewem świeżości na dość już zajeżdżającym stęchlizną rynku urządzeń mobilnych. I choć niektórzy mogą mówić, że pierwszy był Sharp z modelem Aquos Crystal, to niestety – tamten telefon się nie przebił, nie przyjął i praktycznie nikt się o nim nie dowiedział.
Za to Xiaomi pokazało, że to jest coś, czego ludzie teraz oczekują i coś, co odmieni branżę. I odmieniło, bo zaraz potem zaczęły pojawiać się kolejne pomysły, które rozwinęły koncept zaprezentowany przez Xiaomi, aż do teraz, gdy pracuje się już nad telefonami, których wyświetlacz zajmuje praktycznie 100% frontowego panelu, a aparat do selfie ukryty jest pod nim, bez żadnej dziury lub wcięcia.
I chociaż od premiery Mi MIX rynek smartfonów znów trochę spowolnił i praktycznie każdy flagowiec jest taki sam (serio, połowa każdej recenzji mogłaby być naprawdę identyczna z kosmetycznymi zmianami specyfikacji), to Xiaomi przynajmniej stara się pokazać coś innego. Choć niekoniecznie musi być to telefon…
Innowacyjne ładowanie bezprzewodowe
Dość niedawno Xiaomi pokazało projekt ładowarki, która pozwoli na bezprzewodowe ładowanie domowych urządzeń, niezależnie od tego, gdzie będą się one znajdować. Ot zamontujemy sobie w domu szafkę lub powiesimy obraz (finalny kształt koncepcji może być różny), który będzie działał jak ładowarka bezprzewodowa dla wszystkiego, co znajdzie się w promieniu X metrów od niego.
Xiaomi Mi Air Charge to projekt, który naprawdę wyprzedza epokę, o dostępnych komercyjnie rozwiązaniach technologicznych nie wspominając. Cieszy jednak fakt, że ktoś postanowił pójść w tym kierunku, skoro zmiany w bateriach nikt nie przewiduje. I choć na drodze jest masa przeszkód, jak chociażby upewnienie się, a potem zapewnienie całego świata, że nie ma to wpływu na zdrowie osób w pobliżu, to mocno kibicuję tej koncepcji. A skoro przy ładowaniu bezprzewodowym jesteśmy…
Ładowarka bezprzewodowa 80W
Podczas dzisiejszej premiery Xiaomi pokazało komercyjne rozwiązanie, które obecnie wyprzedza możliwości wszystkich dostępnych na rynku telefonów. Chińczycy zaprezentowali ultra szybką ładowarkę bezprzewodową, która może ładować smartfona z mocą 80W (dla porównania zaprezentowany niedawno OnePlus 9 Pro może ładować się przewodowo z mocą 65W).
I choć Xiaomi zapowiedziało niewielką ilość ładowarek do sprzedaży, to pokazuje jednak, że firma już ma przygotowane działające rozwiązania, do których smartfony muszą po prostu dorosnąć. Z drugiej strony szkoda, że jednak nie pracuje się nad nowymi ogniwami w telefonach, które moglibyśmy ładować raz w tygodniu, albo coś… Pomarzyć dobra rzecz.
Samo urządzenie na grafikach promocyjnych też prezentuje się naprawdę ładnie, co pokazuje, że Chińczycy zaczęli także przywiązywać uwagę do najdrobniejszych detali. W ładowarce znalazły się np. 2 cewki, które pozwalają ładować telefon w pozycji pionowej, jak i bokiem, gdy np. chcemy coś pooglądać podczas ładowania. Oczywiście jak na nową technologię przystało, tanio nie jest, ale jak wiadomo – za nowości się płaci.
Jedna ładowarka, 3 urządzenia jednocześnie
Drugą interesującą ładowarką jest podkładka, która może ładować bezprzewodowo do 3 urządzeń jednocześnie z mocą do 60W (maksymalnie po 20W na urządzenie). Samo rozwiązanie nie jest jakąś innowacją, gdyż na rynku mamy już kilka tego typu ładowarek, które powstały z myślą o użytkownikach Apple.
Xiaomi jednak poszło o krok dalej od innych firm i zaoferowało ładowarkę, która naprawdę szybko będzie mogła podładować znajdujące się na niej urządzenia. Większość dostępnych na rynku produktów pozwala na ładowanie z prędkością do 10W (zwykle mniej), więc 20W na każde urządzenie, to przy nich prawdziwa rakieta. I podobnie jak w przypadku poprzedniej ładowarki, tutaj też nie będzie najtaniej…
Flagowiec z drugim wyświetlaczem
Takie rozwiązanie na rynku debiutowało już kilka lat temu. Swoich sił z dodatkowym wyświetlaczem obok modułu aparatu próbowało już Meizu w modelu Pro 7 i Pro 7 Plus, jednak smartfon nie osiągnął komercyjnego sukcesu. Tym razem jednak mam nieodparte wrażenie, że to może być nowym trendem w branży.
I to szczególnie, jeśli firmy zdecydują się wykorzystywać to rozwiązanie na rzecz pozbycia się aparatu do selfie. Meizu nie udało się spopularyzować dodatkowego wyświetlacza przez małe grono fanów marki oraz ignorowanie potrzeb międzynarodowej społeczności. Xiaomi natomiast jest w całkowicie odmiennej sytuacji – firma ma bardzo wielu fanów, a głos społeczności ma znaczenie w kwestii rozwoju produktów tej marki. Mi 11 Ultra może więc okazać się prawdziwym hitem sprzedażowym, a także zalążkiem nowej mody.
Mam więc ogromną nadzieję, że jeśli aparat ukryty pod wyświetlaczem nie sprawdzi się lub będzie zbyt drogim rozwiązaniem, to właśnie dodatkowy wyświetlacz zastąpi go, tym samym torując drogę dla smartfonów z wyświetlaczami pokrywającymi cały frontowy panel.
A co z innymi firmami?
Dobre pytanie. Apple można wykluczyć z listy innowacyjnych już na starcie. Firma wprowadza do swoich urządzeń wyłącznie sprawdzone rozwiązania, a nowości przestały się pojawiać już dawno. Z drugiej strony może to i dobrze, że został ktoś, kto przygotowuje sprzęt o jak najwyższym stopniu niezawodności (choć idealnych nie ma), gdy inni eksperymentują z oprogramowaniem oraz zastosowanymi technologiami.
Jeśli chodzi o Samsunga, to firma ostatnio bardziej eksperymentuje w kwestii telefonów składanych, wprowadzając na rynek dwa odmienne warianty i weryfikując, który bardziej przypadnie do gustu użytkownikom oraz który ostatecznie okaże się mniej awaryjny. Huawei natomiast został przymuszony do odpuszczenia wyścigu sprzętowego i skupił się nad rozwojem własnego oprogramowania, które mam nadzieję wkrótce będzie w stanie zagrozić pozycji Google – niestety brakuje tutaj alternatyw i Amerykanie za bardzo sobie folgują.
Niestety ciężko wyrokować, co przyniesie przyszłość, jednak mam nadzieję, że Xiaomi nie zwolni tempa i jeszcze w tym roku zobaczymy kolejne komercyjne urządzenia, które będą mogły wnieść trochę ruchu do tego zwalniającego rynku smartfonów. I najważniejsze – obecnie nie jestem posiadaczem telefonu Xiaomi 😉
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!