Spis treści
Dwa tygodnie testowałem Archos Diamond Omega, znanego też jako Nubia Z17s, i czas na wnioski. Czy chwile z nim spędzone należały do tych bardziej przyjemnych, czy może niekoniecznie? Jakieś pierwsze myśli? Ciekawe, czy zastanawiacie się, dlaczego taki a nie inny tytuł. Otóż, spodziewałem się zdecydowanie czegoś więcej. Dlatego porównanie do internetowego napinacza – specyfikacja wgląda na naprawdę mocną, jednak jak przyjdzie co do czego, to jest średnio. Tak w skrócie.
Specyfikacja Archos Diamond Omega
Oto co mam na myśli pisząc, że specyfikacja wygląda na mocną:
- Procesor – Snapdragon 835, Adreno 540
- RAM – 8 GB LPDDR4X 1866 MHz
- Pamięć wbudowana – 128 GB UFS 2.1
- Ekran – IPS, 1080 x 2040 pikseli, 5.7 cala
- Aparat przedni – 5 Mpix + 5 Mpix
- Aparat tylny – 23 Mpix (IMX318, światło f/2.0) + 12 Mpix (IMX362, światło f/1.8, EIS)
- System operacyjny – Android 7.1 Nougat, nakładka nubia UI 5.1
- Bateria – 3000 mAh, szybkie lądowanie Quick Charge 3.0
- Wymiary i waga – 147.46 x 72.68 x 8.5 mm, 170 gram
- Dodatkowe – dualSIM, Bluetooth 4.1, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, USB-C, skaner linii papilarnych, NFC
Opakowanie, wygląd, jakość wykonania
Na pierwszy strzał biorę opakowanie. Zbyt dużo o nim nie powiem – prosta bryła, zdejmowana górna pokrywa, na niej z przodu rysunek diamentu. Na spodzie krótka notka o najważniejszych parametrach i tyle. W zestawie otrzymujemy telefon, papierologię, igłę do tacki na karty, ładowarkę, kabel i słuchawki.
Telefon po wyciągnięciu z pudełka może zrobić dobre wrażenie. Dwa przednie aparaty, niemalże brak bocznych ramek, anteny na górnej i dolnej krawędzi. Obracamy telefon i naszym oczom ukazuje się delikatnie wystający podwójny aparat, dioda LED, skaner linii papilarnych, logo „ARCHOS” oraz na dole notka od Nubii. Lewa krawędź jest gładka i jedynie jest tam tacka sim, z prawej przycisk wybudzania i głośności. Na górnej krawędzi mikrofon do redukcji szumów, na dolnej głośnik, USB-C i mikrofon.
Jakość wykonania dla mnie jest naprawdę wysoka, a telefon sam w sobie mi się podoba. Diamond jest ładny, prezentuje sobą wyższy poziom, a w niebieskim kolorze można się zakochać. Do tego szklane plecki, które niestety łapią sporo rys, co możecie zobaczyć na zdjęciu. Podoba mi się także czerwona ramka aparatu, która jest przyjemnym dla oka akcentem. Na minus bryła telefonu – ekran jest nico mniejszy od całości i widać, jak jest doklejony do reszty. Jeśli już jestem przy obudowie, to wspomnę o przyciskach. Dla mnie mają one zdecydowanie zbyt mały skok/klik, który jest ledwo wyczuwalny, dodatkowo, reagują z lekkim opóźnieniem.
Ekran
Ekran to spory plus telefonu. Dobra rozdzielczość przy przekątnej 5.7 cala zapewnia ostry obraz, który może się podobać. Niemalże brak bocznych krawędzi robi niezłe wrażenie, jednak, przez szkło 2.5D, pojawia się na nich tęcza, co czasami może irytować. Kolory są dobre, nieźle nasycone, nie kłują w oczy i obraz wygląda całkiem przyjemnie. Minusem jest maksymalna jasność i jej automatyczne działanie. Nie dość, że działa jakby chciała, ale nie mogła, to w dodatku, gdy damy ją na maksa, to nie zapewni odpowiedniej widoczności w słońcu – mogło być nieco lepiej. Nie każdy obraz dało się skalować do pełnego rozmiaru ekranu – może to wina proporcji 17:9.
Archos Diamond Omega na co dzień
Z jednej strony telefon działa dobrze/zadowalająco, jednak z drugiej często irytuje. Specyfikacja zapewnia nas o tym, że jest to konkretny telefon, wysoka półka. Zgodzę się z tym, gdyż zazwyczaj telefon pracuje szybko i wydajnie, dobrze dyryguje wielozadaniowością i łączy pracę wielu aplikacji. Żadna z gier nie sprawiła mu problemu, aplikacje działały płynnie, więc są plusy. Spory zapas pamięci zapewnia komfort, że nie musimy się o nią martwić – zarówno o tą wbudowaną jak i RAM.
Aż tak słodko być nie może. W losowych sytuacjach telefon potrafi ostro zamulić, żeby nie napisać, że lubi się zaciąć. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale strzelam, że spowodowane jest to systemem, a raczej nakładką. To nie powinno się zdarzać.
Obsługa gestów również działa tak sobie. Z jednej strony wykorzystanie krawędzi miły bajer, jednak nie zawsze funkcjonuje to tak, jak powinno. W losowych miejscach robione screeny (nawet przy wyłączonym wykonywaniu zrzutów ekranu skanerem linii papilarnych), często brak reakcji na krawędziach, jakby nie wyczuł dotyku. Potencjał jest, ale niewykorzystany.
SoT jaki na nim wyciągałem wahał się od jakiś tak 4 h na LTE do około 6 h na Wi-Fi. Także jest znośnie, chociaż pewnie nie jeden chciałby więcej. Na plus szybkie ładowanie, które w 90 minut, czasami nieco dłużej pozwala naładować telefon do 100 %.
Nakładka? Dramat. Nie pamiętam, kiedy ostatnio chciałem tak często wyrzucić telefon przez okno i nie było to w trakcie Mundialu. Naprawdę w większości przypadków działa dobrze, ale te niektóre momenty wołają o pomstę do nieba. Jej tłumaczenie miało być albo oryginalne, albo po prostu zostało wrzucone do tłumacza, wyplute i wstawione, bez sprawdzenia, do menu – przynajmniej takie wrażenie odniosłem. Sporo opcji może pozytywnie zaskoczyć jak belka, z kafelkami włączników funkcji, wysuwana od dołu, sporo gestów, aktywne krawędzie.
Przyciski ekranowe są, jednak nie można ich schować, aby obsługiwać telefon jednym przyciskiem. Można dodać przycisk, który je chowa, jednak i tak za chwilę jak potrzeba to musimy je wysunąć. Szkoda, bo zajmują sporo miejsca i często nie współgrają z aplikacjami np. ze Snapchatem. Przesuwanie powiadomienia, żeby je zamknąć wiązało się z odblokowaniem telefonu – nawet, jeśli było ich kilka, a przesunęło się palcem dopiero raz. Dziwne.
Aparat
Zdjęcia robione tym smartfonem są naprawdę dobre. Ładne kolory, spore możliwości dwóch obiektywów, kilka trybów. W dobrym świetle mi się podobają, jednak w słabszym są strasznie rozjaśnione, co mija się z rzeczywistością. Tryb makro to raczej tryb szczęścia, który nie zawsze chce zaskoczyć. Przedni aparat jest znośny i tyle, może nawet po prostu średni. Mimo tego, że są tam dwa oczka aparatów.