Czy Telegram jest naprawdę taki zły? Odpowiadamy

telegram

Temat Telegrama powrócił niczym bumerang, a wszystko za sprawą ostatnich ataków hakerskich. Co ma to wspólnego z Telegramem? Otóż zaczęto platformę nazywać “niezbyt dobrą”. Czy to oznacza, że Telegram faktycznie jest zły?

“Rosyjska platforma Telegram”

Kilka dni temu doszło do ataków hakerskich na konto Michała Dworczyka, a także na członków jego rodziny. W swoim oświadczeniu Szef KPRM wspomina o Telegramie. Poniżej możecie zapoznać się z treścią.

Padają tam słowa:

(…)rosyjskiej platformy Telegram(…).

Warto się zastanowić nad tymi słowami. Telegram faktycznie może zostać określony platformą, a nawet serwisem społecznościowym, bowiem oferuje nie tylko możliwość prowadzenia rozmów prywatnych, ale również tworzenia czatów grupowych oraz specjalnych kanałów. Czepić się jednak można słów “rosyjskiej”.

Otóż Telegrama ciężko nazwać rosyjską platformą. Fakt, Pawieł Durow – twórca aplikacji – jest Rosjaninem, jednak niezbyt identyfikuje się z tym krajem. Mało tego, znamy historie, z których jasno wynika, że twórcy nie było po drodze z rosyjską władzą. Warto też dodać, że Telegram wykorzystywany jest do kontaktu wśród chociażby białoruskiej opozycji – był nawet taki moment, w którym Telegram był jednym z nielicznych źródeł, które dalej działały i mogliśmy się z niego dowiedzieć, co faktycznie się tam dzieje.

Złe rzeczy

Tutaj dosyć krótko. W wielu artykułach oznacza się Telegrama jako złą platformę, bowiem jest on przez niektórych niewłaściwie wykorzystywany. Zarzuca się chociażby handel narkotykami czy fałszerstwo. Co sprowadza się do słów:

Telegram jest zły, bo użytkownicy robią na nim złe rzeczy.

Powyższe stwierdzenie jest tak ogólne, że można rozszerzyć je do słów: “Internet jest zły, bo dzieją się na nim złe rzeczy”. To samo jednak można powiedzieć o niemalże każdej technologii – “samochody są złe, bo można wykorzystać je do przejeżdżania ludzi i ucieczki przed policją”. Jest to tak samo głupie i nieprawdziwe jak słowa o Telegramie.

Podejdźmy więc do sprawy od strony technicznej

Porzucając już wszystkie dziwne stwierdzenia i insynuacje, podejdźmy do sprawy od strony technicznej.

Często w sieci możemy spotkać się z narzekaniem na Telegrama. Porusza się 3 kwestie, a jest to:

  • Brak domyślnego szyfrowania End-to-End we wszystkich czatach
  • Telegram nie jest otwartoźródłowy
  • Telegram jest pełen luk

Warto sobie o tym nieco powiedzieć. Czemu wszystkie czaty nie są domyślnie szyfrowane End-to-End? To proste! Telegram (co zaznacza na niemalże każdym kroku) jest oparty o chmurę i do szyfrowania naszych wiadomości stosuje autorską kryptografię. Oparcie o chmurę daje nam wiele możliwości, chociażby wykorzystywanie Telegrama właśnie jako chmurę na pliki (możemy wysyłać pliki ważące nawet 2 GB), a także dostęp do komunikatora mamy z poziomu wielu urządzeń. Mało tego, zmieniając telefon nie tracimy swoich czatów. Co ważne, Telegram oferuje szyfrowanie End-to-End, ale jest ono opcjonalne. Specjalnie zaszyfrowany czat możemy uruchomić wybierając odpowiednią opcję w aplikacji mobilnej.

Drugi punkt jest jak najbardziej trafny. Co prawda, twórca Telegrama chwali się, że jego aplikacje są otwartoźródłowe, jednak cały backend – to, co dzieje się poza aplikacją – nie jest już nam pokazane. Myślę, że jakby Telegram zdecydował się na otwarcie również i tego elementu, to zyskałby naprawdę wiele w oczach osób lubiących oprogramowanie Open Source.

Zapewne Telegram ma luki, o których nie wiemy, jednak dzieje się tak w przypadku każdego oprogramowania. Pogadajmy więc o tym, co zostało ujawnione, a raczej mocno naciągnięte.

Jakiś czas temu było dosyć głośno o tym, że korzystając z funkcji Ludzie w pobliżu inni użytkownicy są w stanie wyśledzić nasz aktualny adres przebywania. Wystarczy uruchomić funkcję, wyznaczyć nas cel i, fizycznie poruszając się po Świecie, sprawdzić czy liczba dzielących nas metrów rośnie, czy maleje. Brzmi groźnie, więc czemu uważam, że jest to naciągnięte?

Telegram
Funkcja Ludzie w pobliżu

To proste – ta funkcja ma tak działać. Jej zadaniem jest właśnie świadome udostępnienie swojej lokalizacji, aby porozmawiać z ludźmi w naszym otoczeniu. Co ważne, domyślnie funkcja ta jest wyłączona, a jej włączenie wymaga nie tylko wejścia w zakładkę Ludzie w pobliżu ale również kliknięcia w Uczyń mnie widocznym. Fakt, twórcy mogliby zmniejszyć częstotliwość odświeżania naszej lokalizacji (kiedy to funkcję mamy faktycznie włączoną), jednak czy wtedy działałaby ona zgodnie ze swoim przeznaczeniem?

Na temat Telegrama i jego cech możecie również posłuchać w jednym z odcinków podcastu “Internet. Czas działać!”.

Czy Telegram jest dobrym wyborem?

Jak więc widzicie, choć Telegrama lubię i z niego korzystam, tak jestem świadomy jego wad i elementów, do których można mieć zastrzeżenia. A więc czy jest dobry? Według mnie tak – jest. Póki co ciężko nam znaleźć dowody mówiące, że Telegram jest taki zły jak niektórzy go malują. Możemy więc stwierdzić, że obydwa rozwiązania (to jest Telegram i Signal) dają nam pewien komfort w temacie bezpieczeństwa, choć można się zgodzić, że Signal pod akurat tym kątem może być ciut lepszy, jednak sporym kosztem użyteczności. Z tego też powodu jeśli zdecydowałeś się na któryś z tych dwóch komunikatorów, to powinieneś być zadowolony.

Czy powinniśmy mu ufać w 100%? Nie. Ale nie powinniśmy mieć takiego zaufania ani do żadnego oprogramowania, ani do żadnej innej technologii.

Z jakiego komunikatora internetowego korzystasz? Daj znać w komentarzu!

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!