Łyżeczka dziegciu w szklance miodu – recenzja Huawei Mate 40 Pro

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Najnowszy super flagowiec Huawei to kolejna ofiara wojny handlowej pomiędzy rządem Stanów Zjednoczonych, a Chin. Wraz z nastaniem bana w maju 2019 roku wszelkie nowe smartfony tego producenta, wychodzą bez oficjalnego wsparcia Google, co skutkuje brakiem wszelkich znanych nam dotychczas usług spod znaku giganta z Mountain View. Jak każdy z reprezentantów flagowej serii Mate, model czterdziesty cechuje się najwyższym poziomem wydajności, oraz mocnymi podzespołami – jednakże ma na sobie jedną skazę…. Zapraszam Was do recenzji tego smartfona!

Specyfikacja Huawei Mate 40 Pro

  • Wymiary i waga: 162.90 x 75.50 x 9.10 mm, 212 g
  • Wyświetlacz: OLED, 6.76 cala, 1344 x 2772 px, 456  PPI, 90 Hz
  • SoC: Kirin 9000 z grafiką ARM Mali-G78
  • RAM: 8GB
  • Pamięć wewnętrzna: 256GB
  • Aparat główny:
    • Obiektyw szerokokątny 50 Mpx ze światłem f/1.9
    • Obiektyw ultraszerokokątny 20 Mpx ze światłem f/3.4
    • Teleobiektyw 12 Mpx ze światłem f/2.4
    • Pomiar głębi ToF ze światłem f/2.4
  • Aparat przedni: 
    • Portretowy 13 Mpx
    • Pomiar głębi
  • Bateria: 4400 mAh wraz z obsługą szybkiego ładowania SuperCharge 66
  • Oprogramowanie: Android 10 z nakładką EMUI 11
  • Łączność: Wi‑Fi 6 802.11 a/b/g/n/ac/ax, Bluetooth 5.1, NFC, USB-C 3.1, DualSIM, 5G, LTE, GPS (DualBand), GLONASS, Galileo (DualBand), A-GPS, Beidou
  • Dodatkowe: czytnik linii papilarnych w ekranie, IP68
  • Cena od: 5399 zł w x-kom

Klasyczne “od-pudełkowanie”

Tak samo jak w przypadku każdych flagowych modeli Huawei, Mate 40 został wyposażony w standardowy zestaw. Seria Mate od ostatnich kilku lat, przyzwyczaiła nas do minimalistycznych, czarnych pudeł. Po wyjęciu smartfona z eleganckiego kartonika ujrzymy opakowanie z “papierologią”, oraz silikonowym etui. Pod nim, znajduje się reszta akcesoriów – bardzo szybka, 66 – watowa ładowarka SuperCharge, zestaw słuchawkowy, oraz kabel USB-C. Warto również zaznaczyć, że na ekranie została naklejona fabrycznie folia zabezpieczająca, co jest miłym a za razam praktycznym dodatkiem ze strony producenta.

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Niecodzienny dizajn, który zwraca uwagę

Po pierwszym rozpakowaniu i dokładniejszych oględzinach smartfona, od razu zwróciłem uwagę na wykonanie tylnego panelu – matowe, wielokolorowe plecki z charakterystycznym a za razem bardzo oryginalnym aparatem w kształcie okręgu robi wielkie wrażenie. Po środku znajduje się napis Leica, czyli filmy współtworzącej aparaty do urządzeń flagowych Huawei. Całe urządzenie prezentuje się naprawdę dobrze – podczas pierwszego kontaktu, jak i po dłuższym czasie użytkowania.

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Na froncie zaimplementowany został potężny ekran o wyjątkowo cienkich i bardzo zaokrąglonych ramkach – to kolejny element który robi wyjątkowe wrażenie. Z jednej strony wyglądają one znakomicie i nowocześnie, jednakże nie zawsze okazują się najwygodniejszym rozwiązaniem. Po prawej stronie urządzenia zaimplementowane zostały przyciski głośności, oraz włączania – umieszczenie ich po jednej stronie zdecydowanie ułatwia sterowanie tymi funkcjami. Z tyłu znajduje się aparat w kształcie okrągu – został umieszczony na matowych pleckach w wielokolorowej odsłonie. Całe urządzenie prezentuje się bardzo dobrze i niepowtarzalnie, jednak design zastosowany przez Huawei’a może nie przypaść wszystkim do gustu.

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Opływający ekran – piękny lecz niepraktyczny

Tak jak wspominałem w poprzednim akapicie, jak i tytule tego – ekran naprawdę robi wrażanie, jak i zwraca uwagę, jednakże znaczne zaokrąglenie wywołuje czasem niechciane dotyki i kliknięcia. Zaimplementowany panel to potężny OLED o wielkości 6.76 cala – z łatwością może konkurować tutaj z największym Note 20 Ultra, czy niedawno zaprezentowanym iPhone 12 Pro Max. Do tego płynność zapewnia 90-Hz odświeżanie, które powoli staje się standardem smartfonów flagowych, jak i wysokich średniaków (ekhm Apple…). Niestety wraz z dłuższym używaniem tego pięknego panela dostrzegłem jedną, znaczną wadę – kiedy trzymamy smartfon pod kątem a wyświetlamy białe tło, dostrzec możemy zielonkawo – zółtą barwę, na samych zaokrągleniach. Jeżeli okaże się, że to wada części egzemplarzy, była by to kolejna wpadka Huawei w tej kwestii…

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Mate 40 Pro na co dzień

Huawei tworzy swoje flagowe smartfony tak, aby cechowały je dwie główne cechy – bardzo wysoki poziom wydajności oraz bardzo dobra jakość aparatu. Niestety w dzisiejszych czasach nie tylko to jest nam potrzebne … więc dostaliśmy pełen komplet. Korzystanie z panelu o wysokiej rozdzielczości to wielka przyjemność, a życie na baterii to coś wspaniałego. Jednakże kiedy się nam ona rozładuje, ogniwo uzupełnimy bardzo szybką ładowarką. Wydaje się to być wszystko, czego można by było wymagać od producenta – niestety nie jest tak kolorowo jak by się mogło wydawać. Brak usług Google – to właśnie ta łyżeczka dziegciu w szklance miodu tego urządzenia. Tak mały brak, a tak dużo znaczy chciało by się powiedzieć – no szkoda Huawei, szkoda…

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

W ostatnim czasie większość flagowych, czy prawie flagowych smartfonów charakteryzuje się wysoką wydajnością, oraz bardzo dobrą kulturą działania. Jednakże, jak Mate 40 Pro porównuje się z innymi smartfonami pod kątem wydajności? W trakcie jego użytkowania wykonałem kilka testów benchmarkowych, które ułatwią odpowiedź na powyższe pytanie. Część z Was mogą one zaciekawić, więc wszystkie wyniki, które uzyskałem zamieszczam poniżej:

  • AnTuTu –693695
    • CPU – 189670
    • GPU – 287962
    • MEM – 126589
    • UX – 89384 
  • Geekbench
    • Single-Core – 1020
    • Multi-Core – 3710
  • AndroBench
    • Sekwencyjny zapis – 1321.86 MB/s
    • Sekwencyjny odczyt – 2013.95 MB/s

Ze strony systemowej, Mate 40 Pro napędzany jest Androidem 10, opierając się o nakładkę EMUI 11. Jest to dziwna sytuacja, jednakże problemy z administracją stanów zjednoczonych, spowodowały opóźnienie dostępu do nowego systemu – Huawei nie był w stanie współpracować z Google, aby wcześniej przygotować odświeżoną wersję swojej nakładki pod najnowszą wersję Android. Wraz z tym ciągnie się brak dostępu do sklepu Play, płatności, czy innych dobrodziejstw jakie oferuje nam gigant z Mountain View. Niestety samo EMUI nie jest też najlepszą nakładką – średni poziom estetyki, czy niezbyt wysoka intuicyjność to główne z przyczyn mojego niezadowolenia. To jak prezentuje się system, zdecydowanie odstaje od OxygenOS OnePlus’a, czy Pixel Launcher bezpośrednio od Google.

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Huawei zaimplementował tutaj wiele rożnych modułów. Umożliwiają one komunikację na różne sposoby. Został on wyposażony w slot na dwie karty nanoSIM , Bluetooth 5.1, WiFi 802.11 a, NFC, GPS z Glonass, Galileo, i wszystko działa na wysokim poziomie. W mieście na zasięgu 4G LTE osiągałem do 200 MB/s pobierania, oraz 40 MB/s wysyłania. Jest to naprawdę satysfakcjonujący wynik, który pozwoli na szybkie działanie w internecie, a nawet granie online przez chmurę.

Smartfon został również wyposażony w szybki i responsywny czytnik linii papilarnych, ukryty pod ekranem. Działa on bardzo sprawnie, a nawet satysfakcjonująco. Kolejnym sposobem na odblokowanie Mate 40 jest skan twarzy 3D, poprzez moduł umieszczony w “pastylce” na froncie ekranu. Jest to bardzo wygodna, szybka oraz bezpieczna funkcja, która sprawowała się znakomicie, przez cały okres testów.

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Świetna bateria i szybkie ładowanie … znów

Do zestawu w testowanym przeze mnie smartfonie dołączona jest ultra szybka ładowarka SuperCharge o mocy 66W. Dzięki temu akumulator Mate 40 Pro o pojemności 4400 mAh uzupełni się w zaledwie 40 minut. Kolejną opcją uzupełnienia ogniwa jest bezprzewodowe ładowanie o mocy 50W, zamykające się w czasie godziny. Czasy na jednym ładowaniu, jakie udawało mi się uzyskiwać na tym smartfonie były niesamowite – siedem, osiem a nawet dziewięć godzin SoT w potężnym urządzeniu z wysokim poziomem odświeżania to naprawdę solidny wynik, niespotykany w tej klasie. Huawei kolejny raz pokazał, że optymalizacja baterii stoi u nich na najwyższym poziomie oraz, że radzą sobie z nią lepiej niż konkurencja…

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Aparat z najwyższej półki

W skład zestawu aparatów Mate 40 Pro wchodzi nam obiektyw ultraszerokokątny o rozdzielczości 20 Mpx i świetle f/1.8, główny 50 Mpx i f/1.9, teleobiektyw z pięciokrotnym zoomem optycznym o rozdzielczości 20 Mpx i świetle f/3.4, oraz laserowy czujnik wspomagający autofocus. Jak w każdym przypadku najnowszych oraz flagowych urządzeń Huawei, otrzymaliśmy do dyspozycji najlepszy z możliwych zestaw obiektywów. Nie ma tutaj żadnych niepotrzebnych obiektywów makro czy czujników głębi – same potrzebne i przydatne podzespoły.

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Przy okazji każdych testów smartfonów spod znaku Huawei, jestem wyjątkowo podekscytowany co udało się producentowi zmienić w kwestii aparatów. Tym razem nie do końca wiele… W porównaniu do bratniego modelu z serii P nie zmieniło się zbyt wiele – możliwości wciąż bardzo wysokie, zoom daleki, a możliwości po zmroku oszałamiające. Na każdym ze zdjęć możemy zauważyć to, że Huawei świetnie utrzymuje zakres dynamiki, a HDR sprawuje się świetnie. Za całą magią stoją wysokiej jakości komponenty aparatu, oraz dopracowany software, wspierany przez sztuczną inteligencję. W skrócie – świetnie! Jedyna rzecz, która czasem mi przeszkadza to to, że urządzeni ma tendencję do za wysokiego poziomu saturacji na zdjęciach, jednakże wszystko wraca do normy, po wyłączeniu funkcji AI.

Zestaw aparatów zaimplementowany w najnowszym flagowcu chińskiego producenta może poszczycić się niezwykłą wszechstronnością – niezależnie od warunków, czy potrzeb uchwycimy nim dobre zdjęcia. Tym właśnie od ostatnich dwóch lat cechują się smartfony Huawei. W dzień, czy w nocy, daleko tudzież blisko – Mate 40 Pro sprawdza się na każdym polu. Poniżej możecie zobaczyć porównanie zdjęć z poszczególnych obiektywów, na konkretnym poziomie zoomu:

Jezus zamieniał wodę w wino, a smartfony Huawei’a noc w dzień – tak można by było podsumować działanie trybu normalnego, jak i nocnego w Mate 40 Pro. Zdjęcia wykonane w całkowitej ciemności potrafią wyjść naprawdę dobre – wystarczy mu malutka cząstka światła, aby fotografia stała się jasna i czytelna. Niesamowite jest to, jak dobrze udało im się to dopracować i … jak daleką stoją w tej kwestii przed konkurencją – z resztą, sami zobaczcie:

Mate 40 Pro a konkurencja

Rozważając zakup Huawei Mate 40 Pro z pewnością część Was chciałaby rozważyć inne możliwości zakupu – z przyjemnością Was w tym wyręczę. Jak wiadomo, testowany przeze mnie model nie ma dostępu do usług Google, co może być sporą przeszkodą dla wielu z Was. Pierwszą i najlepszą alternatywą dla recenzowanego przeze mnie modelu jest niedawno zaprezentowany iPhone 12 Pro Max. Smartfon ten również cechuje się bardzo wysokimi możliwościami fotograficznymi, a za razem mieszczący się w podobnej półce cenowej. Jeżeli nie jesteście zwolennikami produktów spod znaku nadgryzionego jabłka, warto rozważyć model 8 Pro od OnePlus. Posiada on bardzo wydajne podzespoły, cechuje się świetną wydajnością, jednakże aparat, to nie ta sama liga…

Łyżeczka dziegciu w szklance miodu - recenzja Huawei Mate 40 Pro

Bardzo dobry … gdyby nie dwa “ale”

Huawei Mate 40 Pro to urządzenie, z którego korzystało mi się naprawdę przyjemnie. Świetna jakość wyświetlanych treści na bardzo płynnym i responsywnym panelu OLED, genialny zestaw aparatów, który z pewnością plasuje się na podium światowej Ligii w tej kategorii… To wszystko było by jeszcze lepsze gdyby nie amerykański ban, który odciął Huawei’owi drogę do współpracy z Google. Trudno winić za to samą markę, jednakże faktem jest to, że tracimy na tym my – ewentualni użytkownicy, lub przyszli posiadacze tego urządzenia.

Drugim nieporozumieniem jest cena – mimo takiego braku smartfon wciąż wystaje ponad magiczną barierę pięciu tysięcy – to nie jest mało. W tej cenie jesteśmy w stanie kupić równie dobry smartfon, który będzie miał dostęp do wszystkich aplikacji, z których korzystamy na co dzień. Patrząc na te dwie rzeczy niestety muszę odradzić zakup tego smartfona – przynajmniej jeszcze nie teraz. Urządzenia Huawei mają tendencję do wyjątkowego spadania z początkowej ceny, więc może się okazać, że za dwa czy trzy miesiące, smartfon będzie tańszy o kilkaset, a nawet ponad tysiąc złotych. Niestety wtedy wciąż pozostaje kwestia wsparcia giganta z Mountain View – na to pytanie, czy są wam potrzebne jego aplikacje musicie sobie odpowiedzieć sami. Ja wiem, że z ich stratą na moim prywatnym urządzeniu nie mógł bym się pogodzić …

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!