Jak co tydzień witam was w podsumowaniu wiadomości motoryzacyjnych. Tym razem nieco o firmie Jaguar i jej planach na przyszłe lata. Oprócz tego pokażę wam Ferrari SF90 Stradale, czyli nowy pojazd od Włochów i przyjrzę się projektowi władz Londynu. Zapraszam do Moto skROOT-u! Przy okazji, poniżej link do poprzedniego wpisu z tej serii, odsyłam jeśli nie czytaliście!
Uber Green w Krakowie, Honda E oraz Mapy Google – Moto skROOT
Jaguar wyklucza ze swojej oferty aktualną wersję modelu XJ…
By w 2020 roku zastąpić go następnym luksusowym sedanem. Lecz tym razem będzie to model elektryczny. Firma z brytyjskim rodowodem wydaje się kroczyć dalej szlakiem elektromobilności, przyczynił się do tego zapewne sukces modelu I-Pace. Przypomnę tylko, że Jaguar I-Pace, czyli elektryczny crossover tego producenta, uzyskał tytuł auta roku, o czym już pisałem tutaj. Wracając do tematu, produkcja modelu XJ ma zakończyć się w lecie tego roku, konkretnie w lipcu. Stanie się to po dziesięciu latach od premiery tej generacji, oznaczonej kodem X351.
Czy elektryczny silnik pasuje do modelu XJ? Moim zdaniem jak najbardziej. Jaguar od lat szedł na przekór konkurencji w tej serii, jego nazwa, z tego co zasłyszałem, oznacza przecież „eXperimental Jaguar”, więc postawienie na prąd jest krokiem właściwym. Poza tym Jaguar XJ nie jest najświeższym autem, jak wspomniałem aktualna generacja jest produkowana od 2009 roku, a ostatni lifting miał miejsce w 2015 roku. Zmiany są potrzebne, jeśli firma chce nadążać za konkurencją. Wydaję mi się, że to może być cios wymierzony prosto w Porsche Taycana, który także ma być elektrycznym sedanem.
Ferrari SF90 Stradale to chyba jeden z najciekawszych modeli, jakie włoski producent wydał kiedykolwiek
Nigdy nie interesowały mnie premiery nowych super-samochodów producentów takich jak Ferrari czy Lamborghini. Zawsze można było je krótko streścić: super osiągi, futurystyczny wygląd i ogromne kwoty pieniędzy, które trzeba zapłacić by kupić dane auto. Tym razem nie jest inaczej, ale są pewne rzeczy, które sprawiają, że warto zatrzymać się na chwilę i opowiedzieć o Ferrari SF90 Stradale. Zacznijmy więc!
Zobacz też: Premier Morawiecki rozmawiał z Elonem Muskiem. Tesla Gigafactory w Polsce?!
Ferrari zastosowało tu zaawansowany układ hybrydowy. Nie jest to pierwszy raz, gdy włoski producent zdecydował się na taki krok, albowiem LaFerrari było hybrydą auta spalinowego z elektrycznym. Jednak tym razem jest to hybryda plug-in, czyli taka którą możemy podpiąć do gniazdka i ją ładować. Dodatkowo po raz pierwszy można tu jechać wyłącznie przy pomocy układu elektrycznego. Wszystko polega na tym, że zastosowano tu aż cztery silniki, w tym aż trzy elektryczne. Wszystko zostało rozłożone bardzo sensownie i z pomysłem.
W Ferrari SF90 Stradale za plecami kierowcy znalazł się 4-litrowy silnik V8, o mocy 780 koni mechanicznych. Jeden z silników elektrycznych został spięty ze skrzynią biegów, o której zaraz, a pozostałe dwa rozmieszczono na przedniej osi, dokładnie po jednym na koło. Łączna moc wynosi 986 KM, co czyni Ferrari SF90 Stradale najmocniejszym autem ze stajni Włochów, nie licząc oczywiście aut Formuły 1. Auto to przyspiesza do 100 km/h w 2,5 sekundy, a do 200 km/h w 6,9 sekundy. Prędkość maksymalna to 340 km/h, ale dość już tych liczb. Przejdźmy do rzeczy ciekawszych.
Ferrari SF90 Stradale może jechać przy użyciu samego prądu. Staje się wtedy… przednionapędowym samochodem, albowiem w tym trybie działają tylko silniki umieszczone na przedniej osi. Maksymalny zasięg w tym trybie wynosi 25 km i przyszli nabywcy tego auta na pewno skorzystają z trybu bateryjnego, ponieważ skrzynia biegów w tym aucie nie ma wstecznego!
Tak, dokładnie tak jak przeczytaliście. Skrzynia biegów spinająca silnik spalinowy i elektryczny z tylną osią nie ma biegu wstecznego. Podejrzewam, że to wszystko by nieco odchudzić ten super-samochód. Przy cofaniu działają wyłącznie silniki przy kołach z przodu, co nie jest głupim pomysłem. Ferrari SF90 Stradale zostało zrobione głównie z karbonu, ma świetną aerodynamikę za sprawą wszelkich przetłoczeń i zagłębień. Auto waży 1570 kg. Nie wiadomo ile sztuk zostanie wyprodukowanych, nie wiadomo też ile będzie kosztować. I szczerze mówiąc, to chyba nie chce się dowiedzieć…
W Londynie będzie można jeździć maksymalnie 15 mil na godzinę, czyli 24 kilometry na godzinę
Chodzi oczywiście o ruch w centrum miasta, czyli w City of London. Wszystko w imię zwiększonego bezpieczeństwa pieszych i nie tylko. Powodem ma być też zniechęcenie ludzi to wjeżdżania w centrum gdy nie ma takiej potrzeby. Z relacji ludzi, którzy odwiedzili stolicę Anglii, wiem, że projekt ten może mieć rację bytu. Nad wprowadzeniem tego pomysłu w życie pracują już włodarze miasta. Czy ma to sens?
Zobacz też: Dowód rejestracyjny i OC w smartfonie jako mPojazd w aplikacji mObywatel
Obecne ograniczenie prędkości jest wyższe o 5 mil, wynosi 20mph. Czy po Londynie realnie można się poruszać tak szybko? Statystyki pokazują, że nie. Według Stowarzyszenia Kierowców Taksówek średnia prędkość w tej okolicy wynosi 7 mil na godzinę, więc o wiele mniej niż proponowany limit. Pozostaje pytanie, czy wieczorami, gdy na ulicach jest luźniej, ludzie naprawdę stosują się do tych limitów. Ja w to wątpię, wiem jednak, że może być do dobre udogodnienie dla firm ubezpieczeniowych. Łatwo im będzie „umyć rączki”, jeśli wykażą, że kierujący pojazdem jednak jechał szybciej niż planowane 15 mil na godzinę.
Ciekawe, czy niebawem także w centrum Warszawy zostaną wprowadzone tak absurdalne ograniczenia. Co o tym sądzicie? Napiszcie w komentarzach!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!