Udany zakup smartfona, pralki, telewizora lub każdego innego urządzenia to połowa sukcesu. Otrzymując paczkę od kuriera lub wychodząc ze sklepu nigdy nie wiadomo co tak naprawdę możemy znaleźć w środku. Zabezpieczając swój interes w postaci kupionego produktu osobiście wykonuje proste działanie dające mi przewagę nad sprzedawcą przy ewentualnych reklamacjach.
Zaufany i sprawdzony sprzedawca niekoniecznie musi posiadać sprawny sprzęt
Na wadliwy towar może trafić każdy z nas. Zakup w sklepie lub przez Internet może okazać się udany do momentu, ale jeśli okaże się zepsuty lub uszkodzony mechanicznie. Wtedy pojawią się problemy. Bez względu na rodzaj uszkodzenia mamy możliwość skorzystania z odpowiedzialności sprzedawcy, który będzie musiał przyjąć reklamacje usuwając wadę/uszkodzenie mechaniczne lub skutecznie odrzucając roszczenie konsumenta. Zdarzają się jednak sytuacje, że zakupiony w sklepie sprzęt posiada dziwną wadę fabryczną, która wygląda jak uszkodzenie mechaniczne np. w postaci pęknięcia lub rysy na wyświetlaczu. W takiej sytuacji przedsiębiorca ma pełne prawo podejrzewać, że uszkodzenie jest poza jego odpowiedzialnością. W końcu sprzedawca nie wie co klient robił ze swoim telefonem, telewizorem lub laptopem. Szczególną uwagę przyciąga tutaj wyświetlacz, matryca, obudowa oraz elementy widoczne gołym okiem. Kupując w sklepie takiej weryfikacji możemy dokonać przy sprzedawcach (chociaż nie zawsze jest to możliwe, ponieważ nie ma takiej możliwości weryfikacji towaru przy kasach) wskazując od razu uszkodzenie widoczne po rozpakowaniu. Problemem mogą być również towary gabarytowe. Jeśli nie mamy możliwości weryfikacji urządzenia na miejscu zróbmy to w domu stosując prostą sztuczkę zabezpieczającą nasz interes. Wystarczy, że poprosimy domownika, aby nagrywał smartfonem rozpakowanie (przecięcie plomby) urządzenia. Oglądanie sprzętu w trakcie nagrania może od razu ukazać uszkodzenia mechaniczne lub inne wady. W takim przypadku kilkuminutowe nagranie będzie dowodem, który możemy wykorzystać do “rozmowy” ze sprzedawcą.
Wysyłka kurierem niesie za sobą ryzyko uszkodzenia
Przy takiej formie dostawy rozpakowanie przesyłki pod bacznym “okiem kamery” jest wręcz obowiązkowe. Kurierzy rzadko zostają przy takich czynnościach (znam to z własnego doświadczenia) zostawiając nas samych. W takiej sytuacji nie mając żadnych świadków i w trakcie reklamacji będzie słowo przeciwko słowu. I chociaż konsumenci mogą reklamować towar do sprzedawców to nigdzie nie jest powiedziane, że reseller zawsze musi zaakceptować nasze roszczenie. Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie rozpakowujemy telewizor i widzimy pęknięcie matrycy. Mając dowód w postaci nagrania możemy podeprzeć się tym w trakcie reklamacji. Sprzedawcy, przyjmując od nas zgłoszenie z pewnością wyślą firmę kurierską w celu zrobienia protokołu szkody. Przedsiębiorca będzie czekał na rozpatrzenie takiego zgłoszenia, które najpewniej zakończy się odmową wypłaty odszkodowania za uszkodzony towar. Dzieje się tak zazwyczaj, kiedy przesyłka nie nosi żadnych śladów uszkodzenia.
Dodanie nagrania z rozpakowania do reklamacji wskazuje, że taki towar otrzymaliśmy. W takiej sytuacji wskazywanie przez firmy trzecie (przewoźnik i sprzedawca), że uszkodzenie mechaniczne jest naszą winą staje się nie tylko śmieszne, ale także bezzasadne. Właśnie dlatego ważne jest, aby nagranie prezentowało jak delikatnie rozcinamy plomby lub folię ochronną. Jest to bardzo silny argument do zamknięcia “ust” sprzedawcy, który będzie zmuszony uznać nasze roszczenie zwracając nam pieniążki lub dokonują wymiany sprzętu. Jeśli tego nie zrobi – wystarczy zgłosić sprawę do Rzecznika Praw Konsumenta lub bezpośrednio do sądu. Jestem przekonany, że każdy przedsiębiorca szybko rozważy ryzyko uznając naszą reklamację. Powyższe działanie to praktyczne działanie w sytuacji, gdy kupujemy cokolwiek. Najczęstsze uszkodzenia pojawiają się jednak przy zakupie elektroniki (delikatne ekrany laptopów, telewizorów). Ja z tego korzystam i nigdy nie miałem problemów. Z opowieści znajomych wiem, że bez nagrań bywa różnie.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!