Nothing Ear 2: jest lepiej, ale czy świetnie? [RECENZJA]

Nothing Ear 2
Nothing Ear 2

Nothing Ear 2 to słuchawki szczególne – to pierwszy raz, jak marka Nothing wydaje drugą generację jakiegoś swojego produktu. Jednak czy z automatu to oznacza, że są to świetne słuchawki? Na to pytanie odpowiemy sobie w tym materiale.

Recenzja wideo

Nothing Ear 2 – pudełko

Typowo dla marki, produkt dostajemy w malutkim pudełku, w którym znajdziemy – oprócz słuchawek – kabelek USB do ładowania i papierki. Przejdźmy dalej.

Nothing Ear 2 – specyfikacja

  • Łączność: Bluetooth 5.3
  • Budowa: Dokanałowe
  • Redukcja hałasu: Aktywna ANC
  • Średnica membrany: 11,6 mm
  • Regulacja głośności: Tak
  • Złącze: USB-C
  • Mikrofon: Tak
  • Zasilanie: Wbudowany akumulator 33 mAh, etui 485 mAh
  • Czas ładowania: 10 minut = 8 godzin pracy
  • Deklarowany czas pracy: do 4 godzin z ANC, do 6,3 godziny bez ANC, do 36 godzin z użyciem etui
  • Kodeki: LHDC 5, SBC, AAC, A2DP, HFP
  • Dodatkowe: ładowanie Qi, certyfikat IP54, kontrola za pomocą uszczypnięć, obsługa aplikacji mobilnej, Multi-Point Connection, Google Fast Pair
  • Waga: 4,5 g (słuchawka), 52 g (etui)
  • Kolor: Biało czarny

Cena w dniu publikacji recenzji: 699 złotych

Nothing Ear 2 – design i jakość wykonania

Jeśli chodzi o design, to króciutko – jest świetnie! Mamy praktycznie ten sam design co rok temu, czyli przezroczystą obudowę – zarówno w kontekście etui, jak i słuchawek.

Dlatego od razu przejdźmy do jakości wykonania, bo ta jest gorsza niż w Ear (1) – a przynajmniej w kontekście etui. Co prawda, zostało ono nieco pomniejszone, co jest na spory plus, ale niestety obniżono też jakość. Na spodzie nie mamy już dodatkowej warstwy plastiku, a od razu element “wewnętrzny”. Jest on nieprzyjemny w dotyku, a jakość tworzywa wydaje się być zadziwiająco niska. Słabej jakości jest też zawias, który pozwala na mocne luzy na boki. Przez to etui potrafi trzeszczeć i nie robi wrażenia super solidnego – zwłaszcza w porównaniu do poprzednika.

Słuchawki natomiast są niemalże takie same jak poprzednie. Zachowały ten sam kształt czego dowodem może być możliwość przekładania słuchawek z jednego etui do drugiego (to znaczy z etui Ear (1) do Ear (2) i vice versa. To ma ogromną zaletę, bowiem kształt słuchawek jest idealny – przynajmniej według mnie.

Jakość audio

Jest to element, na którym firma Nothing skupiała się najmocniej – a przynajmniej podczas premiery tego produktu. Jakość audio miała, według firmy, poprawić się zauważalnie, w czym miał pomóc dostęp do kodeka LHDC 5. Jak jest w rzeczywistości? Lepiej, ale nadal nie jest idealnie.

Nothing Ear 2: jest lepiej, ale czy świetnie? [RECENZJA]

Faktycznie, Nothing Ear (2) grają lepiej od Ear (1), aczkolwiek jest to poprawa o może 20%. O co mi chodzi? Basy są mocniejsze, głębsze, lepiej wyczuwalne, nawet na niższych poziomach głośności. Również i soprany “robią robotę”, aczkolwiek niekiedy były dla mnie ciut za mocne. To jednak można zmienić w oficjalnej aplikacji Nothing X.

Ear (2) miały jednak to nieszczęście, że dotarły do mnie w tym samym czasie, co Soundcore Liberty 4. No i niestety, Liberty 4 grają po prostu lepiej. Tam basy są o wiele przyjemniejsze, żywsze, muzyka gra przyjemniej. I to nie tak, że Ear (2) są złe – są bardzo dobre, ale to jednak Liberty 4 wygrywają, a przynajmniej w kontekście jakości audio.

Nothing Ear (2)
Nothing Ear (2)

Wróćmy jeszcze do porównania z Ear (1). Po premierze mogliśmy uznać, że poprawa w drugiej generacji jest ogromna, ale jest to w zasadzie pewna ewolucja niż rewolucja. Kolejnym ważnym plusem jest też dostęp do LHDC – kodek umożliwiający transmisję audio w wysokiej jakości. Jest to ogromna zaleta, aczkolwiek LHDC nie jest tak powszechny jak LDAC. LDAC, obecny chociażby w Liberty 4, jest udostępniony nawet na komputerach. To sprawiło, że z dobrodziejstwa LHDC skorzystać mogłem tylko na telefonie Nothing. Warto dodać, że odczucie LHDC jest dostępne tylko w sparowaniu z muzyką wysokiej jakości, czyli chociażby takie Spotify tutaj odpada.

Funkcje, aplikacja, łączność

Względem poprzedniczek, zmieniła się forma kontroli. Zamiast paneli dotykowych, mamy sensory reagujące na uszczypnięcia ogonków. Jest to całkiem intuicyjne i wygodne rozwiązanie, może nawet lepsze niż panele dotykowe, bowiem minimalizujemy ryzyko wykonania przypadkowych gestów. Gesty można skonfigurować w aplikacji.

Nothing Ear 2: jest lepiej, ale czy świetnie? [RECENZJA]
Nothing X

Jak już jesteśmy przy aplikacji, to warto sobie o niej pomówić. Dalej jest to Nothing X i możemy w niej dostosować ANC, wykonać upgrade firmware’u czy dostosować dźwięk za pomocą wbudowanego equalizera. Przy ANC pojawiła się nowa opcja – włączenie ANC spersonalizowanego do nas. Działa to w miarę dobrze, ale wolałem przełączyć się na tryb pełnego wyciszenia.

Istnieje również opcja wykonania testu naszego słuchu w celu utworzenia unikalnej konfiguracji w korektorze. Faktycznie to działa, ale również i tutaj wolałem przełączyć się na predefiniowany tryb zrównoważony. Istnieje także opcja włączenia trybu niskich opóźnień oraz uruchomienie Multi Point Connection.

Nothing X
Nothing X

I tutaj się zatrzymajmy na chwilę, ponieważ dawno nie widziałem, żeby jakiś producent zepsuł coś potencjalnie prostego. Mając połączony smartfon, dodanie drugiego urządzenia wymaga włączenia aplikacji, znalezienia tej funkcji oraz uruchomienia parowania w tym miejscu. Wtedy możemy dodać drugi sprzęt. Ale to nie koniec, bowiem przywrócenie połączenia na drugim sprzęcie wymaga również przechodzenia do tego miejsca i zaznaczania wybranego urządzenia. Jest to nieprzyjemne i w innych sprzętach działa to poprzez zwykły tryb parowania, a połączenie przywracane jest normalnie, automatycznie. To sprawiło, że zrezygnowałem z tej funkcji w Ear (2). Poza tym, Bluetooth działa dobrze, nie zauważyłem dziwnych zerwań połączenia i innych problemów.

Nothing Ear 2: jest lepiej, ale czy świetnie? [RECENZJA]

Irytujące są również dźwięki komunikatów. Nieprzyjemne, głośne, wręcz drażniące. Dawno nie spotkałem się z czymś tak źle zrobionym, a mówimy przecież tu o prostej rzeczy.

ANC zostało znacznie naprawione względem poprzedniczek. Tam działało dobrze tylko przy wytłumianiu dźwięków jednostajnych, ale już przejeżdżające samochody potrafiły być ogromnym problemem. Tutaj to naprawiono, wytłumianie jest mocne i przyjemne. Nie jest takie pełne jak w drogich słuchawkach nausznych, ale jest dobrze.

Komfort i bateria

Muszę przyznać, że słuchawki Ear (2) (ale też i Ear 1) to jedne z najlepiej dopasowanych – a przynajmniej do moich uszu. Mam spory problem ze słuchawkami dokanałowymi i właśnie produkty Nothing są tym, co pasuje mi najlepiej. Dlatego chyba nie mam co się rozpisywać – słuchawki leżą w uszach świetnie, nie wypadają, nie luzują się i to nawet podczas ruchu. To po prostu wygodny sprzęt.

Bateria w Nothing Ear 2 jest OK. Producent deklaruje do 4 godzin pracy z włączonym ANC i faktycznie tak jest. Sam rozładowałem w ten sposób słuchawki w 3 godziny i 50 minut. Na plus wypada opcja ładowania nie tylko za pomocą przewodu USB-C, ale też Qi. Jeśli dany telefon obsługuje ładowanie zwrotne to i z tej funkcji można skorzystać.

Reasumując…

Podsumowanie

Podsumowanie
8 10 0 1
Nothing Ear (2) to bardzo dobre słuchawki, które kuszą przede wszystkim wygodą. Mamy też dobrą jakość dźwięku, ANC i oryginalny design. Jednak jako użytkownik Ear (1) nie przesiądę się, ponieważ jest to zbyt mała ewolucja, abym chciał wydać kolejne 700 złotych.
Nothing Ear (2) to bardzo dobre słuchawki, które kuszą przede wszystkim wygodą. Mamy też dobrą jakość dźwięku, ANC i oryginalny design. Jednak jako użytkownik Ear (1) nie przesiądę się, ponieważ jest to zbyt mała ewolucja, abym chciał wydać kolejne 700 złotych.
8/10
Total Score
  • Wykonanie
    7/10 Dobrze
  • Design
    10/10 Rewelacja
  • Jakośc audio
    8/10 Bardzo dobrze
  • ANC
    9/10 Świetnie
  • Wygoda
    10/10 Rewelacja
  • Obsługa
    8/10 Bardzo dobrze
  • Połączenie
    6/10 Ok
  • Bateria
    7/10 Dobrze
  • Stosunek cena/jakość
    7/10 Dobrze

Zalety

  • Oryginalny design
  • Niesamowita wygoda
  • Wygodna aplikacja Nothing X z dużą liczbą konfiguracji
  • Ładowanie Qi
  • Dobre ANC
  • LHDC
  • Obsługa dwóch urządzeń jednocześnie, ale...

Wady

  • ... ale działa bardzo źle
  • Przeciętna jakość wykonania etui
  • Irytujące dźwięki powiadomień i innych komunikatów
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!