Spis treści
- Bez dodatków nie skorzystamy z pełnego potencjału urządzenia
- Początki współpracy przerodziły się w nieoczekiwany zwrot akcji
- iPad Pro wygrał, a MacBook szybko poszedł w kąt
- Podczas każdorazowej pracy z grafiką doświadczam ekscytacji
- Post-laptopowe odczucia
- To ruch nie dla wszystkich
- Na ten moment jest świetnie
Przez ostatnie trzy miesiące iPad wędruje ze mną wszędzie. Na zajęcia, czy sesje zdjęciowe – nieprzerwanie był w zasięgu ręki. Zmienił mój sposób pracy oraz pokazał, że narzędzie robocze dla fotografa i dziennikarza nie musi być laptopem. W końcu nastał moment, kiedy to tablet jest zdolny do wykonywania profesjonalnych czynności, które już tylko pozornie pozostają zarezerwowane dla komputerów w klasycznym formacie.
Decydując się na zakup najnowszego iPada z procesorem M1 miałem w głowie jedno – kupię produkt, który będzie dobrym wsparciem na co dzień dla mojego MacBooka Air oraz iPhone. Rozwiązanie na ciężki plecak oraz rozrywka multimedialna – to były główne zadania, które miał spełniać. Po niedługim czasie okazało się, iż laptop coraz częściej leży nieużytkowany, a miejsce głównego sprzętu zajmuje tablet. Tylko… czy aż tablet? Jak to się stało? Powodów jest kilka. Przede wszystkim liczyła się dla mnie funkcjonalność i wszechstronność. Możliwość robienia różnych czynności w odmiennych formach okazała się być niezastąpiona. Z początku używając klawiaturze, potem rysika, a na samym końcu wyłącznie palców. Praca znów stała się ciekawa i zróżnicowana!
Bez dodatków nie skorzystamy z pełnego potencjału urządzenia
Zanim zaczniemy jednak mówić o tym jak wygląda moja współpraca z iPadem wspomnę o akcesoriach, które towarzyszą mi na co dzień. Dlaczego? Nie mógłbym ich pominąć, gdyż doświadczenie z urządzeniem stało się jeszcze lepsze dzięki paru dopełnieniom.
Przede wszystkim zacznę tutaj od genialnego narzędzia do pracy kreatywnej jakim jest Apple Pencil. Rysik przydał mi się podczas sporządzania notatek w szkole, tworzenia wszelkiego rodzaju rysunków poglądowych oraz obróbki zdjęć. Jednak sam Pencil nie jest w stanie zapewnić bardzo dobrego odczucia z pisania. Wtedy z pomocą przychodzi folia imitująca papier, która pozwala na zupełnie inne odczucie z pisania po ekranie. Bezpowrotnie eliminuje szklany efekt i daje o wiele większą przyjemność z notowania.
Jako iż iPad miał się stać moim głównym komputerem, to bez klawiatury ani rusz! Takim sposobem w moje ręce trafiła klawiatura Magic Keyboard. Czy jest ona jedyną dostępną opcją? Nie! Mamy również na rynku inne świetne produkty. Jednak czym skusiła mnie ta „magiczna”? Miedzy innymi formą oraz dodatkowym portem przeznaczonym do ładowania. Przez to, że ipad wyposażony jest tylko w jedno złącze USB-C, każde dodatkowe znacznie zwiększa poziom funkcjonalności. Bardzo dużym atutem wersji 12.9 jest rozkład klawiszy, który można określić jako standardowy i nie różniący się od tych w laptopach od Apple. Nie mogło się również obyć bez porządnej przejściówki, która zapewni dostęp do wielu portów i ekspresowych transferów.
Początki współpracy przerodziły się w nieoczekiwany zwrot akcji
Przez parę pierwszych dni, odnosiłem się do iPada jako swoistej ciekawostki. Sprzęt, który posiada niektóre zalety wzięte żywcem z MacOS oraz ułożenie rodem z mobilnego systemu, od samego porządku zdało się być łatwe w użytkowaniu i kompletnie nieskomplikowane. W końcu zacząłem lepiej poznawać się z iPadOS, uczyć się gestów, trików i pomocnych skrótów, które niebawem zaprocentowały sprawnym odnajdywaniem się we wszystkich aplikacjach oraz funkcjach.
W trakcie pierwszych dwóch tygodni, moje użytkowanie ograniczało się do tworzenia obszernych notatek za pomocą Pencil’a w szkole, digitalizowania podręczników jak i zwyczajnego pochłaniania filmów, czy artykułów w internecie.
Mając za sobą część poznawczą, w końcu postanowiłem wkroczyć na obszar bardziej profesjonalny. Wszystko zaczęło się od napisania pierwszego artykułu wraz z pełną obróbką zdjęć. Praca na iPadzie na tyle mi się spodobała, że zacząłem używać go dużo regularniej. Im więcej dni spędzonych z tabletem od Apple miałem za sobą, tym mocniej utwierdzałem się w przekonaniu, że chcę mu powierzać coraz więcej zadań.
iPad Pro wygrał, a MacBook szybko poszedł w kąt
Po miesiącu zdałem sobie sprawę z bardzo interesującej zmiany. Mam już za sobą parę projektów fotograficznych w tym miesiącu, masę napisanego tekstu, a z laptopa nie korzystałem jeszcze ani razu. To uświadomiło mi pewien proces, który sukcesywnie we mnie zachodził. Coraz bardziej przestawiałem się na urządzenie, które w jednym momencie było mi w stanie służyć jako (nie)zwykły szkolny zeszyt, a chwilę później do profesjonalnej obróbki materiału z sesji zdjęciowej. I co istotne – iPad nie robi tego gorzej… Ba! Robi to lepiej niż laptop. Takie twierdzenie można nazwać abstrakcyjnym, jednakże niebawem wszystko rozjaśnię.
Wracając jednak do wszechstronności uderzyła mnie kolejna sprawa. Mam przed sobą jeszcze kilka solidnych lat nauki. Czy opłaca mi się nosić ze sobą dwa sprzęty, kiedy to tak naprawdę jeden z nich jest w stanie wykonać robotę obu? Nie, zdecydowanie nie. Zajmuje mi to wyłącznie dodatkowe miejsce w plecaku, a nie poprawia rzeczywistej wygody.
Ten moment stał się punktem przełomowym w mojej organizacji pracy. Teraz już definitywnie porzuciłem laptopa i zacząłem styl pracy „iPad only”. Właśnie w tym momencie podjąłem decyzję o pozbyciu się Mac’a.
Podczas każdorazowej pracy z grafiką doświadczam ekscytacji
Trudno mi powiedzieć kiedy tak chętnie wracałem do rozmaitych projektów. Apple Pencil totalnie zmienił mój sposób wspomnianej w nagłówku pracy z grafiką. Odpowiedź nie jest tak oczywista. Dzięki intuicyjnie działającemu rysikowi i dobrze dostosowanym programom, mam możliwość bezpośredniej styczności ze zdjęciem. Ruchy dłoni na ekranie dokładnie odpowiadają temu, co widzę. Sama obróbka jest też o wiele bardziej precyzyjna, a FENOMENALNY ekran iPada Pro tylko ugruntowuje mnie w tym, jak dobry wybór poczyniłem.
A skąd się bierze ekscytacja? Z zupełnie innego wymiaru pracy. Z pracy, która nie jest schematyczna i klasyczna. To niewątpliwe oderwanie od tego, z czym miałem wcześniej do czynienia. Właśnie stąd bierze się uczucie, pozwalające na nowy odbiór starego formatu. Ale to nie koniec.
Pracuję również nad tworzeniem plakatów oraz grafik reklamowych i … tutaj iPad też zdziałał cuda. Po raz kolejny powtórzę się i wspomnę o Apple Pencil, który również w tym przypadku daje inne, a jednocześnie przyjemniejsze odczucie ze współpracy z programem. Muszę przyznać, że takich kooperacji powinno być więcej!
Post-laptopowe odczucia
Przesiadka z MacBooka znacząco zmieniła moją organizację pracy, jednakże nie pogorszyła jej standardów. Jest po prostu … inaczej. Mogłoby się wydawać, że sprzęt znacząco ograniczy moje możliwości, lecz tak się nie stało. Początkowo nie działałem równie sprawnie jak na laptopie, jednakże po czasie się to zmieniło i wszelkie czynności idą mi równie sprawnie do wcześniej.
Jednak nie wszystko jest takie piękne. Pomimo wsparcia dla standardu Thunderbolt 4, transfery plików pomiędzy dyskiem SSD, czy kartą SDXC a pamięcią wewnętrzną są o wiele wolniejsze niż w przypadku laptopa. Dodatkowo jeszcze oczywisty brak desktopowych programów. O ile mi to nie przeszkadza, to dla części użytkowników może stanowić sporą barierę przed pełnym postawieniem na iPada.
To ruch nie dla wszystkich
O ile iPad może sprawdzić się każdemu, to uczynienie go swoim głównym komputerem już nie. Mam tutaj na myśli osoby, które żyją z edycji wideo, lub korzystają ze specyficznego oprogramowania niedostępnego w App Store. W innym przypadku? Jak najbardziej – ten zwrot dedykuje w szczególności studentom. Zyskujecie urządzenie, które jest w stanie zapewnić wam rozrywkę, a także porządne narzędzie naukowe zdolne do stworzenia prezentacji, czy rozległych dokumentów tekstowych.
Jednak nie tylko studentom dedykuje to zdanie. Ludzie pracy kreatywnej też mogą skorzystać z wielu atutów tabletów Apple i właściwie to robią! Na YouTube aż roi się od wielu ciekawych filmów w jaki sposób używają iPada i co są na nim w stanie stworzyć. Daje mi to wielką nadzieje na coraz większy rozwój serii tych produktów i dostęp do kolejnych aplikacji wprost z Windowsa lub MacOS-a.
Na ten moment jest świetnie
Czy zawsze musimy działać schematycznie? Nie! Właśnie dlatego jestem bardzo zadowolony z mojego niekonwencjonalnego wyboru. Zwykle podchodziłem z dystansem do urządzeń, które robią wszystko (i zwykle w efekcie nic), a tu proszę … właśnie z takowego piszę ten tekst. Pomimo dużej ilości tabletów na rynku, tylko Apple udało się zrobić taki nadający się do użytku przez profesjonalistów. Co było kluczem do sukcesu? Lekkie otwarcie na nowości systemu iPadOS oraz fenomenalna optymalizacja i dobór oprogramowania w App Store. Na ten moment kompletnie nie żałuje zmiany i nie mogę się doczekać kolejnych miesięcy spędzonych z moim urządzeniem.
A Wy? Bylibyście w stanie porzucić laptopa na rzeczy (nie)zwykłego tabletu? Dajcie znać w komentarzach!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!