Spis treści
Lubię słuchawki bezprzewodowe. Zwłaszcza dokanałowe, które można bez problemu nosić ze sobą na co dzień w kieszeni. Wygodę i wolność jaką dają użytkownikowi doceni jedynie osoba, która ich używa. Oto przed Wami recenzja szwajcarskich słuchawek HYPHEN.
Zawartość opakowania
Zestaw, który otrzymałem jest bardzo bogaty. Oprócz samych słuchawek i etui ładującego dostajemy wymienne gumowe nakładki oraz nakładki piankowe, które bardzo dobrze tłumią od hałasów zewnętrznych. Producent dołączył także kabel microUSB, który posłuży do ładowania etui. Ja dodatkowo zamówiłem ładowarkę indukcyjną, która jest wykonana z gumowego plastiku i robi bardzo dobre wrażenie.
Design, jakość wykonania
Trudno jest wyróżnić się na obecnym rynku dousznych/dokanałowych słuchawek bezprzewodowych. Część producentów wzoruje się na designie AirPodsów, pozostali tworzą niewielkie słuchawki a’la AirDots od Xiaomi. Firmie Rolling Square zdecydowanie udało się jednak wyróżnić – HYPNENy naprawdę mogą się podobać. Matowy plastik stanowi większą część konstrukcji – wyjątkiem jest plastik błyszczący, który pokrywa obszar na zewnętrznej stronie słuchawek. W górnej części znajduje się dioda LED sygnalizująca pracę słuchawki, po drugiej stronie obecne są z kolei piny do ładowania.
Co do jakości wykonania… Zacznijmy od pozytywów. Plastik z którego wykonane są słuchawki jest naprawdę niezłej jakości – jest miły w dotyku, nie brudzi się (może poza częścią wykonaną z plastiku błyszczącego. Tyle słowem pochwały. Teraz przejdźmy do negatywów, bo jest ich co najmniej kilka. Po pierwsze – kłuje w oczy niestaranne wykonanie otworów pod diodę LED – niestety producentowi nie udało się uzyskać idealnego okręgu, bardziej przypomina on kształtem ziarno fasoli.
Xiaomi Mi True Wireless Earphones to sprzęt warty swojej ceny! [RECENZJA]
Ktoś może powiedzieć, że to nic nie znaczący szczegół, jednak mi osobiście on przeszkadza. Z resztą na ten szczegół zwrócił mi uwagę znajomy, a nawet go nie uprzedziłem o tej niedoskonałości. Ale o ile nie przeszkadza mi nierówny otwór, z pewnością może zaniepokoić powstawanie pęknięć na krawędzi łączącej obie części słuchawki. Staram się dbać o moje urządzenia, jednak te konkretne słuchawki wydają się być dość podatne na wszelkiego rodzaju wstrząsy czy upadki.
Niestety w moim przypadku wspomniane pęknięcia spowodowały oderwanie się drugiej części słuchawki od pierwszej – wskazywać to może na zbyt małą ilość kleju łączące połowy. Po poinformowaniu producenta o takiej usterce postanowiłem sam naprawić słuchawkę przy użyciu kleju. W zamian otrzymałem rabat na dowolne produkty w sklepie firmy Rolling Square. Warto wspomnieć, że słuchawki mają certyfikat IPX5, co pozwala na korzystanie z nich nawet podczas deszczu.
Jakość dźwięku, połączenia
Przez ostatni rok korzystałem ze słuchawek firmy Mobvoi – TicPods Free, które spisywały się u mnie przez ten okres zupełnie bez zarzutu. HYPHENy miały więc ciężkie zadanie – miały sprawić, że porzucę swoje ulubione, niemal dwukrotnie droższe słuchawki na rzecz produktu mało znanej firmy Rolling Square. Czy się to im udało? Cóż – TicPodsy od ponad pół roku leżą nieużywane w szufladzie, więc jak najbardziej tak się stało. Ale trzeba określić w tym miejscu jasno, że korzystam z nich wyłącznie za sprawą znakomitej jakości dźwięku. Do reszty funkcji, czy czasu pracy na baterii odwołam się później.
HYPHENy cechują się bardzo dobrą przestrzenią, nic nie trzeszczy nawet na wysokich tonach. Bolączką wielu tego typu słuchawek jest znikoma obecność basu. W tym przypadku jest jednak dobrze – jest o wiele lepiej choćby w testowanych przeze mnie AirDotsach od Xiaomi. Na plus zaliczam też dużą głośność, która mi osobiście wystarcza – i to ze sporym zapasem. Warto pomyśleć o dokupieniu pianek, gdyż wówczas słuchawki grają zauważalnie lepiej. Podsumowując jakość dźwięku – to na razie najlepiej grające dokanałowe słuchawki bezprzewodowe, jakie kiedykolwiek miałem przyjemność testować. Kropka.
Często wrażenia płynące z bezprzewodowych słuchawek burzy opóźnienie dźwięku, który jest wyprzedzany przez obraz. W przypadku HYPHENów takiego problemu nie ma – zastosowanie Bluetootha 5.0 sprawia, że opóźnienia nie da się zauważyć, a słuchawki parują się z telefonem natychmiast po wyjęciu ich z etui ładującego. Istnieje natomiast inny, duży problem z nimi związany. Ten problem to systematyczne rozłączanie się wzajemne słuchawek, co powoduje, że około raz na tydzień (lub niekiedy częściej) jestem zmuszony wykonać procedurę pełnego restartu słuchawek. To kompletny absurd i zarazem zdecydowanie największa wada testowanego produktu. Wada, przez którą dość często chcę wyrzucić słuchawki do kosza. Jednak chwilę później przypominam sobie, jak znakomicie one grają i cała ta złość ze mnie schodzi.
Obsługa gestami
Dotykowe sterowanie funkcjami słuchawek jest obecnie bardzo popularne, nawet najtańsze produkty tego typu są w takowe wyposażone. Odpowiednio zaprojektowane gesty mogą bardzo ułatwić zarządzanie muzyką bez wyciągania smartfona z kieszeni. Są jednak słuchawki, w których ta funkcja nie działa tak, jak działać powinna. Do nich niestety zalicza się również testowany model.
Do czułości płytki dotykowej nie mam żadnych zastrzeżeń. Problemem jest konstrukcja słuchawek i wymuszona przez nią niewielka powierzchnia dotykowa, która dodatkowo jest częściowo zasłaniana przez nasze ucho. Tak naprawdę w ciągu 5 miesięcy używania tych słuchawek tylko kilka razy udało mi się wykonać gest, który chciałem w rzeczywistości uczynić. Najczęściej bowiem nie trafiałem w część dotykową, a gdy chciałem skorygować swój błąd omyłkowo uruchamiałem Asystenta Google lub pauzowałem muzykę. Nie jest to ewidentnie funkcja skierowana dla osób o słabych nerwach. Uwierzcie mi, wiem co mówię.
Oto gesty obsługiwane przez słuchawki:
- podwójne dotknięcie prawej słuchawki – kolejny utwór
- podwójne dotknięcie lewej słuchawki – poprzedni utwór
- dotknięcie słuchawki podczas przychodzącego/trwającego połączenia – odbieranie/rozłączanie się
- przytrzymanie 2 s prawej słuchawki – zwiększanie głośności
- przytrzymanie 2 s lewej słuchawki – zmniejszanie głośności
- potrójne dotknięcie słuchawki – aktywacja asystenta głosowego
Czas pracy, ładowanie
Producent na swojej stronie gwarantuje 5 godzin ciągłego odtwarzania dźwięku na pojedynczym ładowaniu, kolejne 23 godziny mają być zapewnione przez etui ładujące. Zatem łączny czas pracy ma wynosić 28 godzin. To niestety kompletna bzdura. Być może taki wynik jest możliwy do osiągnięcia na minimalnym poziomie głośności, jednak ja przy swoich preferencjach uzyskałem maksymalnie 3 godziny 10 minut grania na pojedynczym ładowaniu, a łączny czas pracy wyniósł około 14-16 godzin. Tak więc szału nie ma, szczególnie, że są to wartości niemal dwukrotnie niższe od tych gwarantowanych przez firmę Rolling Square.
Słuchawki można ładować na dwa sposoby – kablem za pomocą przestarzałego portu microUSB lub bezprzewodowo przy użyciu ładowarki ze standardem Qi. O statusie ładowania informuje osobna dioda LED umieszczona na wierzchu etui. Kolor pomarańczowy oznacza ładowanie, kolor biały informuje o pełnym naładowaniu. Same słuchawki są wyposażone w szybkie ładowanie – producent gwarantuje 3 godziny grania po 15 minutach ładowania.
Cena słuchawek w dniu pisania recenzji: 89 dolarów.
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!