vivo Y29t 5G to budżetowiec z dużą baterią, ale też sporymi kompromisami

vivo Y29t 5G to budżetowiec z dużą baterią, ale też sporymi kompromisami
fot. producenta

vivo Y29t 5G to kolejna nowość w ofercie producenta, która kierowana jest do osób szukających niedrogiego telefonu z obsługą sieci 5G i dużą baterią. Urządzenie zadebiutowało na wybranych rynkach azjatyckich i przyciąga uwagę m.in. militarną odpornością, wyświetlaczem 90 Hz oraz obecnością NFC. Choć cena pozostaje stosunkowo przystępna, nie obyło się bez kompromisów, a zwłaszcza w zakresie pamięci i wyświetlacza. Sprawdźmy, co dokładnie oferuje vivo Y29t 5G i czy warto brać ten model pod uwagę przy wyborze budżetowego smartfona.

Typowy budżetowiec z mocnym akumulatorem i… słabą pamięcią

Sercem vivo Y29t 5G jest MediaTek Dimensity 6300. Jest to układ, który pojawił się już wcześniej w kilku tanich telefonach i sprawdza się jako przyzwoite rozwiązanie do podstawowych zastosowań. Nie oczekujmy cudów, ale przeglądanie internetu czy korzystanie z mediów społecznościowych nie powinno sprawiać mu trudności. Problemem jest jednak zastosowana pamięć eMMC 5.1, znacznie wolniejsza od coraz popularniejszych modułów UFS. W codziennej pracy różnice są wyraźne, jak np. dłuższe czasy wczytywania aplikacji, spowolnienia przy wielozadaniowości, a czasem nawet irytujące przycinki.

Telefon oferowany jest w wariantach z 6 GB lub 8 GB RAM typu LPDDR4X, co może nieco ratować sytuację, ale nadal przy tej cenie oczekiwalibyśmy nowocześniejszych rozwiązań. Zwłaszcza, że konkurencja od realme czy Xiaomi potrafi dać więcej za podobne pieniądze.

Wyświetlacz IPS o przekątnej 6,74 cala i rozdzielczości HD+ to chyba największe rozczarowanie w vivo Y29t 5G. Mamy tu co prawda 90 Hz odświeżania oraz całkiem przyzwoitą jasność maksymalną na poziomie 570 nitów, ale przy tak dużym ekranie gęstość pikseli nie zachwyca. Obraz nie jest wystarczająco ostry, co może rzucać się w oczy podczas czytania tekstów czy oglądania filmów. Oczywiście, to nadal poziom akceptowalny dla wielu użytkowników, ale nie przy tej cenie. Zwłaszcza że wyświetlacze Full HD są już niemal standardem, nawet w tanich modelach.

vivo Y29t 5G to budżetowiec z dużą baterią, ale też sporymi kompromisami
fot. producenta

Zdecydowanym atutem vivo Y29t 5G jest bateria o pojemności 6000 mAh. Przy ekranie HD+ i energooszczędnym procesorze możemy liczyć na bardzo długi czas pracy, który może sięgać nawet dwóch dni na jednym ładowaniu, które nie powinny tu być niczym niezwykłym. Czas pracy na ekranie (SoT) spokojnie może zbliżyć się do 9-10 godzin. Z drugiej strony, ładowanie z mocą 15 W w 2025 roku wygląda wręcz archaicznie. Przy tak dużym akumulatorze oznacza to około 2,5-3 godzin przy gniazdku. Konkurencja nie tylko ładuje szybciej, ale często też oferuje odwrotną energię (reverse charging) lub ładowanie o mocy 30-33 W w podobnym budżecie.

Zestaw aparatów w vivo Y29t 5G nie wyróżnia się niczym szczególnym. Na pleckach znajdziemy 50-megapikselowy główny sensor oraz dodatkowy moduł 0,08 Mpx, który pełni funkcję rozmywacza tła. Z przodu z kolei mamy kamerkę do selfie o rozdzielczości 5 Mpx. W dobrym świetle zdjęcia mogą być akceptowalne, ale o jakiejkolwiek mobilnej fotografii nocnej lepiej zapomnieć.

Ciekawiej robi się przy kwestii wytrzymałości. Telefon spełnia wojskowy standard MIL-STD-810H oraz normę IP64, co oznacza, że powinien przetrwać lekkie zachlapania i upadki z niewielkiej wysokości. W tej klasie cenowej to nadal rzadkość i miły dodatek. vivo Y29t 5G pracuje pod kontrolą Androida 15 z nakładką Funtouch OS 15. System jest dość lekki i nieprzeładowany, ale potrafi zaskoczyć ilością preinstalowanych aplikacji. Na szczęście większość z nich da się odinstalować. Wśród funkcji znajdziemy NFC, gniazdo słuchawkowe, czytnik linii papilarnych na boku oraz możliwość rozszerzenia pamięci przez kartę microSD.

Cena i dostępność

Smartfon jest już dostępny w Malezji w kolorach Titanium Gold i Jade Green. Jego cena wynosi około 1099 ringgitów malezyjskich, co przekłada się na około 950 złotych. Na razie nie wiadomo, czy trafi do Europy, ale znając vivo  może to nastąpić pod nieco zmienioną nazwą.

Źródło: Gizmochina

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!