Spis treści
Moja przygoda z Meizu zaczęła się już w 2015 roku. Bywały wzloty i upadki, lecz niestety więcej było tych drugich. Tegoroczny flagowiec napawał mnie jednak optymizmem, więc gdy pojawiła się możliwość sprawdzenia Meizu 16th, nie mogłem odmówić!
Specyfikacja Meizu 16th
Na początek odrobinę suchych faktów na temat tego modelu, czyli specyfikacja techniczna testowanego przeze mnie smartfona.
- Wymiary i waga: 150.5 x 73.2 x 7.3 mm, 152 g
- Wyświetlacz: Super AMOLED, 6 cali, FullHD+ (1080 x 2160 px), proporcje 18:9, ~402 PPI
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 845 (4 x 2.8 GHz + 4 x 1.7) z grafiką Adreno 630
- RAM: 6 GB LPDDR4X
- Pamięć wewnętrzna: 128 GB UFS 2.1
- Aparat główny: 12 Mpix ze światłem f/1.8 + 20 Mpix ze światłem f/2.6, 4-osiowa optyczna stabilizacja obrazu, 6 doświetlających diod LED
- Aparat przedni: 20 Mpix ze światłem f/2.0
- Bateria: 3010 mAh
- Łączność: 4G LTE (w tym B20), Wi-Fi 802.11 а/b/g/n/ac, Bluetooth 5.0, GPS, A-GPS, GLONASS, BDS, GALILEO, USB-C, jack 3.5 mm
- Oprogramowanie: Android 8.0 Oreo z nakładką Flyme OS 7
- Dodatkowe: skaner linii papilarnych w ekranie
Wygląd i jakość wykonania
Meizu 16th otrzymujemy w stylowym opakowaniu, które nie kontynuuje stylu z modelu Pro 7, a raczej wraca do korzeni znanych z pierwszych urządzeń z serii Pro (Meizu Pro 6). Zestaw jest standardowy – telefon, przewód do ładowania, ładowarka, case, papierologia i kluczyk do SIM. Szkoda, że producent nie zdecydował się na dołożenie słuchawek, no ale to już raczej norma.
Jak na Meizu przystało, flagowiec wykonany jest świetnie. Na froncie mamy ekran bez żadnych wcięć, który na górze i dole ma wyraziste ramki, podczas gdy po bokach są one minimalne. Tym co wyróżnia to urządzenie na tle innych smartfonów, to skaner linii papilarnych w ekranie, który działa naprawdę nieźle (lepiej od Mi 8 Pro), lecz do “normalnych” wciąż jeszcze trochę mu daleko.
Na plus zasługuje tryb AoD, który podobnie jak w poprzednich modelach tego producenta działa tak jak powinien, czyli ciągle, pojawiając się po zablokowaniu ekranu w innym miejscu, dzięki czemu nie musimy obawiać się o wypalenie ekranu.
Nad wyświetlaczem znalazł się aparat do selfie, głośnik i standardowy zestaw czujników (światła, zbliżeniowy) oraz biała dioda LED. Aparat rozpoznaje twarz w celu odblokowania ekranu, jednak ta kwestia także wymaga sporego dopracowania. Krawędzie natomiast skrywają przyciski (na bokach), złącze USB-C oraz jack 3.5 mm (na dole), a także pojedynczy głośnik (na dole).
Plecki Meizu 16th wykonane są ze szkła, które do złudzenia przypomina ceramiczne wykonanie znane z telefonów Xiaomi. Jak się możecie domyślać, strasznie, ale to strasznie się palcuja i brudzą, jednakże nie przeszkadza to wcale w noszeniu telefonu bez case. W górnej ich części mamy podwójny aparat, poniżej którego producent umieścił w okręgu 6 diod LED, które naprawdę mogą rozjaśnić mrok.
I choć telefon prezentuje się wizualnie świetnie i przypadnie do gustu wielu osobom, szczególnie przez brak notcha, to niestety nie dostajemy tutaj wodoszczelności ani możliwości bezprzewodowego ładowania. O NFC wspomnę potem, ale tego też niestety tu brakuje – a szkoda, bo telefon ten do najtańszych nie należy i jeśli ma konkurować z innymi flagowcami, to są to dość mocne braki.
Codzienność z Meizu 16th i Flyme OS 7
Telefony Meizu śledzę dość mocno od 2015 roku i przez moje ręce przeszły wszystkie flagowce powstałe od tamtego czasu. Były wzloty i upadki, które sprawiały, że wiara wielu fanów marki podupadała. Teraz jednak, po kilkunastu dniach użytkowania Meizu 16th muszę przyznać, że utrzymując taki kierunek firma może wrócić na właściwe tory.
Tegoroczny flagowiec Meizu pracuje pod kontrolą najmocniejszych podzespołów dostępnych na rynku. Nie powinno więc nikogo dziwić, że smartfon ten działa płynnie i nie ma problemów nawet w przypadku dużej ilości aplikacji w tle lub z bardziej wymagającymi grami. Żadnych zacięć, nieoczekiwanych zamknięć aplikacji lub utrudnień w użytkowaniu. Oczywiście, telefon ma także swoje minusy…
Wśród których największym jest nakładka Flyme OS, która niestety wciąż tworzona jest z myślą chińskich klientach tego producenta, pomijając trochę oczekiwania tych z Europy. Pocieszające jest jednak to, że polski dystrybutor walczy chociażby o tłumaczenia, gdyż zanim ktokolwiek się tym zainteresował, to Meizu obojętnie patrzyło na nasz kraj (nawet, gdy tematem zajmowała się poprzednia firma odpowiedzialna za nasz rynek).
Sama nakładka mi wygląda jakoś tak topornie w porównaniu do MIUI 10, EMUI 9 lub nawet ZenUI od ASUSa. Najgłupszą dla mnie rzeczą w tej nakładce jest ujednolicona ikona dla powiadomień – dymek, zamiast ikon aplikacji. Boli także fakt, że Meizu nie chce “otworzyć” się na użytkowników i nie ma możliwości odblokowania bootloadera (no chyba, że mistrzowie z 4pda coś wymyślili). Powinni spojrzeć na Xiaomi i zobaczyć, że taka możliwość nie jest szkodliwa…
Niestety nie jestem w stanie podać wam czasu na włączonym ekranie, gdyż Flyme nie udostępnia takich informacji. Jednakże bateria wystarczy na prawie cały dzień użytkowania telefonu przy średniej intensywności. Zwykle odpinając telefon około 7.30 od ładowania, gdy wychodziłem z pracy (17) zostawało mi 20% baterii. Nie jest najgorzej, choć najlepiej też nie – warto mieć pod ręką power banka.
Na koniec oczywiście wyniki Meizu 16th w testach syntetycznych – dla miłośników cyferek, którzy biorą takie elementy pod uwagę przy wyborze nowego telefonu.
Aparat Meizu 16th zaskakuje
Muszę przyznać, że w tej sferze Chińczycy weszli na wyższy poziom. Pamiętając możliwości modelu Pro 7 Plus muszę przyznać, że Meizu 16th robi rewelacyjne zdjęcia.
Aplikacja aparatu jest bardzo prosta i nie pozwala na zbyt wiele “kombinacji”, więc profesjonaliści mogą być trochę rozczarowani. Myślę jednak, że dla większości użytkowników możliwości fotograficzne Meizu 16th spełnią wszystkie oczekiwania.
Jakość zdjęć w dzień jest na najwyższym poziomie, a te nocne także wychodzą naprawdę nieźle. Oczywiście, Wam zostawiam ostateczną ocenę tego, jak fotografuje ten telefon i jak zawsze, oryginały zdjęć możecie znaleźć na Dysku Google.