Drogi i droższy, czyli jak przekonać klientów do przepłacania – recenzja serii Note20 od Samsunga

Drogi i droższy, czyli jak przekonać klientów do przepłacania - recenzja serii Note20 od Samsunga

Rok 2020 i flagowe smartfony Samsunga mają ze sobą wiele wspólnego – nie są zbyt udane, zrobione z niskiej jakości materiałów, nieprzyjemne w użyciu i trudno by było iść tokiem rozumowania ich projektantów. Rozpoczynając tak optymistycznym akcentem, zapraszam Was do recenzji nowych “notatników” koreańskiego producenta.

Specyfikacja Samsung Galaxy Note 20 Ultra

  • Procesor: Exynos 990
  • RAM: 12 GB
  • Pamięć: 256 GB
  • Ekran: 6,9”, 3200 x 1440 px, Dynamic AMOLED 120 Hz, czytnik linii papilarnych pod ekranem
  • Aparat główny: 108 Mpix + 12 Mpix (telephoto) + 12 Mpix (ultrawide)
  • Aparat przedni: 10 Mpix
  • Akumulator: 4500 mAh
  • Dual SIM: SIM + eSIM
  • Wymiary: 164,8 x 77,2 x 8,1 mm
  • Masa: 208 g
  • Cena w momencie publikacji: 5949 zł

Specyfikacja Samsung Galaxy Note 20

  • Procesor: Exynos 990
  • RAM: 8 GB
  • Pamięć: 128 GB
  • Ekran: 6,7”, 2400 x 1080 px, Super AMOLED, czytnik linii papilarnych pod ekranem
  • Aparat główny: 64 Mpix + 12 Mpix (telephoto) + 12 Mpix (ultrawide)
  • Aparat przedni: 10 Mpix
  • Akumulator: 4300 mAh
  • Dual SIM: SIM + eSIM
  • Wymiary: 161,6 x 75,2 x 8,3 mm
  • Masa: 195 g
  • Cena w momencie publikacji: od 4349 zł

Klasyczny, Samsungowy zestaw

W przypadku obu urządzeń, pudełkowe wyposażenie było identyczne. Z zewnątrz elegancki czarny kartonik z nazwą modelu. Po rozpakowaniu ujrzymy urządzenie, zestaw słuchawkowy AKG, szybką 25 watową ładowarkę, przewód USB-C, oraz zapasowe rysiki. Warto zaznaczyć, że telefon ma fabrycznie naklejoną folię, lecz jakiegokolwiek case’a brak. Niestety nawet w tak drogich smartfonach, nie jest to rzecz, którą znajdziemy po otwarciu pudełka. Cięcie kosztów, czy chęć zarobienia większych pieniędzy na akcesoriach?

Solidne urządzenia, lecz średniej jakości materiały

Po pierwszym kontakcie z nowymi flagowcami Samsunga, poczułem dwa dobrze skonstruowane smartfony, o niezbyt małej wadze, które dobrze wpasowały mi się w rękę. Po czym nadszedł czas na dokładniejsze oględziny tych urządzeń – dostrzegłem wtedy wszystkie niedoskonałości, których mamy tutaj co nie miara. Brzydkie wykończenie ramki w Note20, średnie spasowanie i ostre krawędzie w wersji ultra – to jedne z bardziej frustrujących niedociągnięć. I wtedy zwróciłem dokładniejszą uwagę na plecki w podstawowej wersji … tak, są one wykonane z plastiku. Muszę przyznać, że przeżyłem lekki szok, gdyż pierwszy raz miałem styczność z tak drogim smartfonem, który wciąż wykorzystuje tworzywo sztuczne do konstrukcji tylnego panelu.

Drogi i droższy, czyli jak przekonać klientów do przepłacania - recenzja serii Note20 od Samsunga

Wyświetlacze serii 20, czyli ekranowa rozterka

“Jeden to geniusz, a drogi no cóż” – takim zwrotem można by było opisać ekrany w nowych notatnikach koreańskiego producenta. Totalna płynność jakiej doświadczyłem podczas używania wersji ultra i jej kompletny brak w normalnej wersji, to kolejny punkt, który możemy dopisać do długiej listy wad tego urządzenia. Niestety w wersji podstawowej umieszczono ekran 60Hz – przy i tak niezbyt płynnym działaniu tego teledonu, brak zaimplementowania wyższej częstotliwości odświeżania to zła decyzja ze strony Samsunga. Odwzorowanie barw oceniam na bardzo dobre. Ramki wokół obu urządzeń są naprawdę cienkie, co znacząco potęguje dobre doświadczenia z interakcji z tymi panelami, lecz ciągle nie czyni go bardzo dobrym.

Treści wyświetlane na mocniejszej wersji były bardzo przyjemne w pochłanianiu, gdyż doglądałem ich na super płynnym ekranie Dynamic AMOLED o częstotliwości odświeżania na poziomie 120Hz. Jest to wyjątkowo duży atut tego smartfona, lecz takich ekskluzywnych funkcji jesteśmy wstane doświadczyć już w smartfonach o połowę tańszych – np. Galaxy S20 FE, który w dodatku pracuje pod kontrolą lepszego procesora.

Drogi i droższy, czyli jak przekonać klientów do przepłacania - recenzja serii Note20 od Samsunga

OneUI w natarciu, czyli jedna z moich ulubionych nakładek na co dzień

Oprogramowanie pod kontrolą którego działają Note’y 20, to Android 10 z wielokrotnie chwaloną przeze mnie autorską nakładką Samsunga OneUI 2.5. Jest to wyjątkowo układny, jak i dobrze dopracowany system. Nie zabrakło tutaj wielu rozwiniętych funkcji, ustawień, czy szerokich możliwości personalizacji. Jednak nie jest idealnie… Mimo dobrego systemu, smartfony łapały ścinki, a kilkukrotnie kończyło się na restarcie urządzenia. Nie nazwał bym tego pożądanym efektem, kiedy wydajemy tak duże pieniądze na smartfon.

Saturacja i zoom przede wszystkim … nie Samsung, to nie tak

Sytuacja co do aparatów wygląda następująco – nie są one wybitne w swoim istnieniu, lecz z pewnością zaspokoją wszelkie potrzeby codziennej fotografii amatorskiej. Jednak, że ja nie podchodzę do fotografii amatorsko, podczas testów zauważyłem parę mankamentów co do tej kategorii. Zestawy obiektywów w obu smartfonach prezentuję poniżej:

Note20 Ultra

  • Aparat główny 108 Mpix
  • 12 Mpix (teleobiektyw)
  • 12 Mpix (ultraszerokokątny)
  • Aparat przedni 10 Mpix

Note20

  • Aparat główny 64 Mpix
  • 12 Mpix (teleobiektyw)
  • 12 Mpix (ultraszerokokątny)
  • Aparat przedni 10 Mpix
Drogi i droższy, czyli jak przekonać klientów do przepłacania - recenzja serii Note20 od Samsunga

Pierwszym błędem, który smartfon notorycznie popełnia to przesaturowywanie zdjęć. Niezależnie od tego czy mamy włączoną opcję sztucznej inteligencji, fotografie zrobione każdym z testowanych przeze mnie modeli są zdecydowanie zbytnio podkoloryzowane. Kolejnym mankamentem jest zdolność zoom’owa. Szanowny Samsungu, jeżeli już coś robicie, zróbcie to dobrze… Zdjęcia z teleobiektywów na maksymalnym powiększeniu są nie do użycia, o czym z z resztą możecie przeczytać poniżej.

Zoom w Note20 Ultra. Jest bo … jest. Jego jakość mogę określić na dobrą, lecz tylko do dziesięciokrotnego przybliżenia. Przy wyższych wartościach do zdjęć dołączają liczne szumy i fotografia staje się bezużyteczne “łamane na “niezbyt przyjemna do oglądania. Niestety Samsungu, ale Huawei rozpracował to wielokrotnie lepiej niż wy.

Najlepsza rzecz, którą można powiedzieć o baterii to to, że jest …

Oba smartfony mają bardzo poważne problemy z trzymaniem i gospodarowaniem energii. W żadnym z nich nie udało mi się wyciągnąć lepszego czasu na ekranie niż cztery i pół godziny. Kropka. Tymi dwoma zdaniami można by było zakończyć podsumowanie tej kategorii. Telefon, który nie jest w stanie przetrwać pełnego dnia, staje się dla mnie bezużyteczny, gdyż po 17 tracę komunikację z resztą świata. Każdego dnia pierwsze co robiłem po powrocie do domu, to podłączałem Note’a do gniazdka. Mam nadzieję, że w kolejnych generacjach swoich smartfonów, Samsung upora się z tym problemem i oderwie użytkowników od ładowarek…

Exynosy we flagowych modelach, czyli ścinki za 6 tysięcy

Pomyśleli byście, że w nowym telefonie z najwyższej półki znajdzie się procesor, który osiągami nie odchodzi od rocznego już snapdragona 855+ z mojego prywatnego OnePlusie 7T Pro? Ja też nie. A jednak, Samsung znów zaskakuje i w smartfonie umieszcza nielubianego, słabszego i niedorównującego wynikami bratu z USA procesor. Oba smartfony często łapały liczne ścinki, które uprzykrzały codzienne wrażenia z użytkowania. Podczas grania, czy obróbki zdjęć bardzo się grzały, sięgając temperatur, które uniemożliwiały swobodne trzymanie go w rękach. Zdecydowanie nie jest to mocna strona nowej lini Note20.

Podsumowanie

Po długich testach Note20 oraz Note20 Ultra udało mi się wyrobić konkretną opinię na temat tych urządzeń, jak i podejściu marki do klientów segmentu “premium”. Mimo poświeceniu dużej ilości czasu na użytkowanie obu smartfonów, trudno mi znaleźć większą zaletę niż świetnej jakości ekran w modelu Ultra. Czy jest to rzecz, która powinna stanowić o kupnie takiego smartfona? Zdecydowanie nie!

Nowe urządzenia są według mnie jedną z najbardziej nieudanych serii flagowych Samsungów w całej historii tej marki. Począwszy od ceny, przechodząc przez fatalną baterię, aż po jakość wykonania. Jeżeli nie zależy Wam na funkcjach jakie niesie ze sobą rysik S Pen, zdecydowanie odradzam zakup tych urządzeń.

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!