Fani Linuxa mają w zwyczaju budować alternatywy dla wielu znanych aplikacji. Tak też stało się ze Spotify, które właśnie jest dostępne poprzez aplikację Spot, zbudowaną w oparciu o Rust i biblioteki GTK.
Choć w świecie Linuxa wolność jest bardzo ważna, tak nie możemy pominąć standaryzacji. Jeśli piszemy aplikację z interfejsem graficznym to zapewne albo zdecydujemy się na biblioteki graficzne GTK, które świetnie integrują się ze środowiskami GNOME, Pantheon oraz Cinnamon, albo na Qt, które są mile widziane w KDE Plasma. Niestety, wielkie korporacje często standardy te omijają i aplikacje wydają takie jakie chcą – zazwyczaj są to porty tych z Windowsa, gdzie standaryzacja ma mniejszy priorytet.
Warto przeczytać: Jak zainstalować czcionki Microsoftu w Linuxie? Krótki poradnik
Spot, czyli Spotify zbudowane w oparciu o GTK
Spotify jest jedną z niewielu usług, która dystrybuuje natywną wersję swojej aplikacji na Linuxa. Co prawda, jest ona traktowana drugorzędnie i wygląda dokładnie jak ta na Windowsa 10, ale jest. To jednak nie wszystkim się podoba, bowiem program ten ani nie integruje się z systemowym motywem graficznym, ani tym bardziej nie jest oszczędny dla podzespołów.
Dlatego też znaleźli się twórcy, którzy napisali program Spot wykorzystujący wcześniej wspomniane biblioteki GTK. Jak on działa? Sprawdziliśmy.
Aplikację możemy zdobyć na dwa sposoby – albo ją sobie ręcznie zbudujemy, albo zdecydujemy się na paczkę Flatpak. Ja poszedłem na skróty i zainstalowałem program za pomocą poniższej komendy:
flatpak install flathub dev.alextren.Spot
Aplikacja uruchomiła się natychmiastowo i od razu poprosiła o dane do logowania. Pierwsze co zauważyłem, to świetną integrację programu z moim systemowym motywem graficznym autorstwa twórców Pop!_OS. Aplikacja od razu wyświetla naszą bibliotekę w postaci polubionych przez nas albumów. Korzystając z paska po lewej stronie, jesteśmy w stanie przełączyć się na listę naszych playlist, jak i na kolejkę odtwarzania.
Póki co program ma ograniczoną funkcjonalność, jednak nadaje się do użytku. Muszę od razu zaznaczyć, że do działania Spot wymaga konta premium. Program oferuje przyciski multimedialne, wyszukiwanie albumów, przeglądanie artystów, a także na podstawową integrację z systemem (współpracuje nawet z KDE Connect). Aplikacja działa stabilnie i ani razu się samoczynnie nie wyłączyła.
Muszę jednak zaznaczyć, że program nie współpracuje ze Spotify Connect, nie pozwala na generowanie linków do udostępniania czy na przeglądanie list stworzonych specjalnie dla nas. Spot nie ma również własnego poziomu głośności. Mało tego, niezwykle minimalisty design może sprawić, że Spot wygląda na mniej funkcjonalny program niż jest to w rzeczywistości. Dodam, że przy każdym uruchomieniu dostajemy maila od Spotify informującego o nowym logowaniu na swoje konto – jest to uciążliwe.
To jednak nie oznacza, że Spot jest programem złym. Aplikacja robi to, co ma robić, czyli odtwarza naszą muzykę ze Spotify. Do tego pozwala nam na szukanie nowych utworów. Mało tego, używa o wiele mniej podzespołów i integruje się z motywem graficznym systemu.
Ja póki co pozostanę przy tradycyjnej aplikacji Spotify, jednak będę przyglądał się rozwojowi Spot. Całkiem możliwe, że w najbliższej przyszłości zostanie ona rozszerzona o dodatkowe funkcje i będzie spokojnie mogła zastąpić oryginalny program. Jest to projekt Open Source, a więc liczę na spore zaangażowanie społeczności.
Korzystacie ze Spotify? Dajcie znać w komentarzu!
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!