ZTE Axon 7 jest jak wino… Im starszy, tym lepszy

zte axon 7

ZTE Axon 7 to smartfon, który miał już premierę niemalże dwa lata temu. To właśnie ten model przyczynił się do rozsławienia ZTE w pewnych kręgach. Ja sam do pewnego momentu myślałem, że jest to firma robiąca raczej tanie telefony, głównie nastawione na sprzedaż operatorską (czyt. wciskanie nieświadomemu społeczeństwu najgorszego syfu). Gdy urządzenie wchodziło na rynek, byłem nastawiony bardzo sceptycznie. Oj jak bardzo się pomyliłem…

Słowem wstępu o ZTE Axon 7

W tej recenzji chciałbym przybliżyć wam Axona 7 gdyż w momencie premiery jego głównym problemem była cena oraz oprogramowanie. Cena nie zachwycała, bo wynosiła ponad 2000 zł w Polskich elektromarketach. Słaby wybór zakupowy. Dziś sytuacja trochę uległa zmianie. Axon 7 jest już po szeregu aktualizacji poprawiających działanie stockowego oprogramowania, a sam telefon można już kupić za ok. 1000 zł. Przyjrzyjmy się mu po tych dwóch latach. Zapraszam do recenzji!

Na wstępie parę informacji. Jest to moje urządzenie prywatne. Nie dostałem go na testy tylko kupiłem nową sztukę w wersji A2017G, czyli globalnej. Taką samą mogliście zakupić w Polskich elektromarketach. Występują jeszcze wersje A2017 (Rynek chiński) oraz A2017U (Rynek Amerykański). Różnice między nimi są diametralne w dostarczaniu aktualizacji, więc jeżeli chcecie aby wasze urządzenie było jeszcze oficjalnie wspierane to koniecznie szukajcie właśnie wersji A2017G.

Już pudełko mówi, że mamy do czynienia z urządzeniem premium

W końcu, zestaw z „Ulepfona” Gemini Pro został pobity. Myślałem, że już nigdy się nie doczekam. Pudełko jest czarne, matowe. Bardzo przyjemne w dotyku. Przoduje tu przede wszystkim minimalizm. Złote akcenty w postaci nazwy Axon 7 oraz z tyłu oznaczenia Qualcomma i Dolby Atmos wyglądają po prostu obłędnie.

zte axon 7

Po zdjęciu górnego wieczka, bo tak możemy dobrać się do środka, ujrzymy bohatera programu, czyli sam telefon w plastikowej wytłoczce. Po jej wyjęciu możemy ujrzeć takie elementy jak:

  • Słuchawki białe, plastikowe, ze złotymi akcentami. Wyglądają jak earpodsy no i zapewne nie są niczym specjalnym. Ja nawet ich nie otwierałem. Założyłem z góry, że jak ktoś kupuje urządzenie muzyczne, słuchawki ma własne dużo wyższej klasy. Ja Axona 7 testowałem na słuchawkach Xiaomi Mi in-Ear Pro HD.
  • Kabel USB Typu C. Biały, średniej długości. Nic specjalnego. Robi co ma robić.
  • Ładowarka, oczywiście na europejskie gniazdka. Obsługuje Quick Charge 3.0, jest solidna, do najmniejszych też nie należy.
  • Skrócona instrukcja obsługi w języku angielskim
  • Kluczyk do tacki SIM jako ładny breloczek, przejściówka z USB typu C na micro USB oraz silikonowe etui. Nie najładniejsze, ale robi co ma robić, spasowane jest świetnie.

zte axon 7

Podsumowując zatem, w zestawie jest wszystko to, co powinno się w nim znaleźć. Fabrycznie, na telefonie przyklejona jest folia z oznaczeniami, a pod nią tradycyjna folia ochronna. Można więc zerwać tylko tą pierwszą, a tą fabryczną zachować. Miło, że nie musimy nic dokupować.

Wygląd

Zacznijmy od frontu. Tutaj uważam, że ZTE postawiło na sprytne zagranie i smartfon na wyłączonym ekranie robi niemałe wrażenie z dalszej odległości. Chodzi tu głównie o odznaczające się kolorystycznie jedynie paski z głośnikami. Kawałek miejsca nad ekranem, oraz kawałek pod nim, gdzie umieszczone są niepodświetlane klawisze nawigacyjne (notabene umieszczone bardzo blisko siebie, za blisko, a brak podświetlenia jest rozczarowujący w tej klasie urządzenia), są w kolorze czarnym i również przykryte są szkłem. Gdyby tych klawiszy nawigacyjnych nie było, można by było pomyśleć, że ekran jest w proporcjach właśnie 18:9, a ramki są małe i ponadto wykorzystane w pełni przez głośniki stereo.

zte axon 7

Obudowa wykonana jest z matowego metalu, brak tu oczywiście okropieństwa w postaci plastikowych wstawek, jedyne elementy plastiku jakie są tu obecne, to paski antenowe. ZTE nie próbowało zamaskować ich w żaden sposób i chwała im za to, ponieważ nadają one stylistyki urządzeniu. Na tyle mamy pojedyncze oczko aparatu. Wystające lekko, ale w tym przypadku nie obrażam się ponieważ obiektyw chroni szkło szafirowe. Nawet po długim czasie nie będzie ono miało na sobie żadnych rys. Niżej, w charakterystycznym zagłębieniu, znajduje się czytnik linii papilarnych oraz wyżej, między aparatem a skanerem, diodę doświetlającą. Wszystkie trzy kółeczka otoczone są srebrną ramką. Na dole znajdziemy tylko logo producenta, oznaczenie Dolby Atmos, model, obowiązkowe oznaczenia oraz wdzięczny napis „Designed in the USA”.

zte axon 7

Gdzieś zasłyszałem, że urządzenie było projektowane przez jakąś firmę należącą do BMW. Jestem zwykle racjonalistą, ja tam w dyrdymały nie wierzę, ale akurat to mnie kupuje. Widzę ten pazur, surowość. Axon 7 ma po prostu w sobie coś intrygującego. Osobiście przyznaje, że telefon ten podoba mi się bardzo.

Jakość wykonania

Smartfon w większości wykonany jest z aluminium, ale niestety maskownice głośników są plastikowe. Nie jest to widoczne ale sam fakt mnie drażni. Szukałem informacji na ten temat. Czemu jest tak, a nie inaczej, niestety, nie znalazłem absolutnie żadnego logicznego wytłumaczenia. Szlif który biegnie dookoła telefonu na pewno jest delikatny. Trzeba na niego uważać bo jak każdy szlif łatwo się rysuje. No i tutaj lista wad się w zasadzie kończy. Klawisze spasowane są perfekcyjnie. Nic nie lata, nie trzeszczy. Urządzenia sprawia wrażenie bardzo solidnego, przy czym zachowuje względną smukłość. 8 mm grubości to bez tragedii. Metal jest zimny, przyjemny w dotyku. Nie zbiera ani odcisków palców, ani rys, ani zabrudzeń. ZTE Axon 7 jest po prostu wykonany jak bezkompromisowy flagowiec z pomysłem na siebie.

zte axon 7

Ekran

Jeżeli jeszcze was interesuje VR to smartfon ten jest bez wątpienia jednym z najtańszych, a zarazem najlepszych wyborów jakich możecie dokonać. Wyświetlacz ten ma przekątną 5.5 cala oraz rozdzielczość QHD, a matryca tutaj zastosowana to AMOLED. No co tu dużo mówić, ekran jest po prostu perfekcyjny. System stockowy daje możliwość korekcji kolorów, więc jeśli lubicie „AMOLEDy starej daty”, które koloryzowały wszystko na potęgę, to znajdziecie taką opcję, jeśli jesteście fanami względnego naturalizmu, to również taka opcja się znajdzie. Zauważenie pojedynczych punktów przy zagęszczeniu pixeli na poziomie większym niż 500 ppi jest oczywiście niemożliwe. Kontrast jest nieskończony, o dziwo pod kątami wyświetlacz nie wpada w różne odcienie niebieskiego czy czerwonego co jest charakterystyczną cechą tych matryc.

zte axon 7

Szkło jakim wyświetlacz jest przykryty to Gorilla Glass 4. Nie musicie się zbytnio obwiać rys, ale na upadki bym uważał. Podsumowując – ekran jest iście topowy. Broni się i dzisiaj i to w samej topce.

Wydajność

Za napędzanie urządzenia odpowiada dwuletni flagowy procesor od Qualcomma – Snapdragon 820. Jest wspierany przez 4 lub 6 GB pamięci RAM (choć wersja 6 GB to jakiś mistycyzm, niby istnieje, ale nikt nie wie gdzie) oraz 64 lub 128 GB pamięci wewnętrznej. Ja wiem, że dwuletni nie brzmi dobrze ale należy pamiętać o tym, iż 820-ka jest układem mocniejszym od 660-ki, która jest tak pożądana przez ludzi w obecnych midendach. Nie ma mowy o przycięciach, zamyśleniach. Telefon od startu odpala aplikacje w bardzo dobrym tempie, sporo tych aplikacji również jest trzymane w RAMie. Nie jest to 6 GB, które staje się standardem wśród urządzeń flagowych, ale należy sobie przypomnieć ile ten smartfon kosztuje.

W przypadku gier również jest topowo. Testowałem go w trzech swoich ulubionych grach. GTA San Andreas, GTA Vice City oraz This War of Mine. W każdej grze leciałem na absolutnie najwyższych możliwych detalach. Wszystkie suwaki w prawą stronę i gry działały ultra płynnie. Pomimo oczywiście wysokiej rozdzielczości ekranu. Ba! GTA San Andreas gdy wykryje mocniejsze podzespoły uruchamia smaczki wersji zremasterowanej jak na konsole nowej generacji. Nie mamy nad tym kontroli. Gra podejmuje decyzję sama. W przypadku Axona te wszystkie smaczki są jak najbardziej obecne.

Przyczepię się jednak do nagrzewania urządzenia. I to nie tylko podczas gry. Podczas zwykłego przeglądania portali społecznościowych czy pisania na messengerze również potrafi zrobić się ciepły. Na zimę jest to dobra opcja, ale ja nagrzewania się jakiegokolwiek nie lubię.

Podwójny nie znaczy lepszy…

Testowałem wiele smartfonów z podwójnym aparatem ostatnimi czasy. Axon… dwuletnie urządzenie pokazał mi, że w sumie ta moda jest tak trochę na siłę. Przejdźmy jednak do rzeczy! Wykorzystana matryca jest dostarczana przez Samsunga, a jej dokładniejszy model to S5K2T8. Co dziwne na paru stronach znalazłem, iż producentem matrycy jest Sony. Jest to jednak bzdura. Aparat ma jasność f/1.8, stabilizację optyczną i elektroniczną oraz szybki autofocus (ale nie jest to dual pixel). Brzmi to całkiem imponująco. Czy tak naprawdę jest?

zte axon 7

Uważam, że żaden telefon w tym przedziale cenowym nie zrobi takich fotek. Zdjęcia są szczegółowe, pełne detali oraz cechują się niezłymi kolorami. Nie są przejaskrawione tak jak ja to lubię, ale cieszą oko. Muszę jednak wspomnieć o częstym prześwietlaniu zdjęć w automacie. Występuje to nagminnie, ale tryb manualny daje możliwość szybkiej korekcji paru parametrów i naprawdę wygląda jak tryb manualny. Zdjęcia wykonywane są w formacie 16:9 przy pełnym wykorzystaniu 20 Mpix matrycy. Axon wyróżnia się również w trybie bokeh na pojedynczej soczewce. Odcięcia są celne, a rozmazanie drugiego planu wygląda bardzo ładnie. Nie jest to tryb portretowy, ale no wygląda to lepiej niż w droższych urządzeniach.

A w nocy?

W nocy zaś aż tak się zachwycać nie będę, ale jest dobrze. Momentami bym nawet powiedział, że bardzo. Ulice oświetlone latarniami będą wyglądać lepiej niż u konkurentów z podobnej półki. Na pewno wypadają lepiej od tych cykniętych OnePlusem 3T, Honorem 7X, Moto X4 i w zasadzie naprawdę sporą ilością urządzeń. Aparat po aktualizacji do Androida 7.1 poprawił się bardzo względem 6-ki. Nawet jeśli w wieczornej scenerii zdjęcie wyszło w automacie nie takie, to możemy unieruchomić telefon i cyknąć fotkę z dłuższym czasem naświetlania. Zapewniam, efekty będą bajeczne. W zupełnej ciemności, tam gdzie nawet nowe galaktyki problem mają niemały, po Axonie nie spodziewajcie się niczego. Fioletowo czarny szum wypełni całą fotę.

Przednia matryca jest po prostu okej. Ma 8 Mpix, f/2.2. Gdy światła jest mało fotki wyjdą bardzo słabe. Będą coś przedstawiać, no ale to tylko tak poglądowo. Gdy światła jest dużo to plastyka będzie w porządku, kolorki będą cieszyć oczy. Nie występuje również problem z prześwietlaniem, który tyczy głównej matrycy. Tutaj nawet zdjęcie pod słońce ma sporą szansę wyjść dobrze.

Podsumowując, ja bym uplasował ten aparat w dzień ponad S6-ką, poniżej S7-ki. W nocy natomiast to myślę, że jest on na równi z tym z Samsungowej S6-ki czy Note’a 5. Stary, ale tak naprawdę wszyscy wiemy, że jary. Jeśli nie zależy nam na aparacie z najwyższej półki to ten będzie zadowalający. Jeśli natomiast zależy to zawsze można kupić S7-kę za lekko ponad 1000 zł. Oczywiście… używaną.

Oprogramowanie!

I… pierwsza klapa. Przynajmniej w moim odczuciu. Zacznę od tego co tutaj ZTE się udało. Jest dobra, stockowa, aplikacja aparatu, to na plus zdecydowanie. Są fajne tryby baterii. Ultra oszczędzanie to coś wspaniałego, tak samo jak inteligentne zarządzanie procesorem. Tutaj również brawo. Rozdzielone powiadomienia oraz dźwięk połączeń w dwa oddzielne suwaki, rzadko spotykane. No i w zasadzie to tyle. Warto wspomnieć, że oprogramowanie nie ma problemu z drenażem baterii oraz spowalnianiem urządzenia. Przez cały czas telefon po prostu śmiga i bateria trzyma tak jak w sumie można się spodziewać.

zte axon 7

Co natomiast ZTE nie wyszło w MiFavour? Zacznę przede wszystkim od wyglądu, bo jest to komedia, niestety mało śmieszna. Interfejs wygląda jakby go żywcem przenieść z jakiegoś MyPhone’a czy innego wynalazku robionego na siłę. Ikony są bardzo brzydkie. Wszystko jest na starcie bardzo przeładowane. Brak tu spokoju, harmonii, a jedynie dominujący chaos. Pierwszą aplikacją, którą zainstalowałem ze sklepu Play była oczywiście Nova + ikony Delta. Nie zdzierżyłbym tego wyglądu ani sekundy dłużej. Na pokładzie tej nakładki znajduje się również wiele rzeczy, które po prostu nie działają. Chociażby szybkie akcje po zrobieniu screenshota. Jedna z nich wygląda jakby miała odpowiadać za screen przewijany. Niestety można klikać sobie do woli. Funkcja ta nic nie robi.

Takich kwiatków na pokładzie tego systemu jest dużo i trzeba liczyć, że aktualizacja do Androida Oreo, która ma zostać przeprowadzona już niebawem wprowadzi poważne zmiany w strukturze systemu. Zresztą samo ZTE potwierdziło, że ich nakładka zmienia się o 180 stopni. Prace trwają już bardzo długo bo jak twierdzi firma chcą dopiąć wszystko na ostatni guzik. To się chwali, wierzę, że MiFavour na 8.0 będzie świetnym interfejsem.

Ale niedawno…

pojawiła się aktualizacja, która naprawiła dużą część wyżej wspomnianych przeze mnie problemów. W ustawieniach aparatu teraz możemy znaleźć modny dziś znak wodny mówiący o tym jakim urządzeniem cyknęliśmy fotę, zaczął działać screenshot przewijany, z szybką edycją zdjęcia po wykonaniu zrzutu ekranu, teraz również nie ma problemu. Niestety, wygląd interfejsu poprawiony nie został, nadal jest brzydki jak noc. Ekran został skalibrowany, niestety dość miernie ponieważ, jak wcześniej na biel nie narzekałem, tak teraz zacząłem. Białe tło jest teraz po prostu żółtawe, a kolory zrobiły się cieplejsze jakoś. Nie mniej jednak jest lepiej, usprawnień aktualizacja przyniosła sporo i ja z niej jestem zadowolony.

Bateria

Snapdragon 820, ekran w rozdzielczości 2K, 3250 mAh. To combo zdecydowanie nie brzmi dobrze. Procesor ten nie jest znany ze swojej energooszczędności, ekran również obciążenie dla baterii stanowi nie małe, a akumulator sam w sobie ogromny nie jest. Na szczęście, nie jest źle. I to naprawdę serio. Jestem prądożernym użytkownikiem, używam wielu aplikacji na raz, połączenie z siecią mam non-stop i to nie z jakimś WiFi czy 3G a LTE+.

zte axon 7

Zrobiłem około dziesięciu cykli ładowania i moje czasy na WiFi oscylowały wokół 5-6 godzin. Na LTE natomiast od 4 do 5h. O dziwo właśnie te czasy nie różnią się zbytnio. Myślę, że Snap 820 reguluje ciepło oddawane do ogrzewania naszych rąk tak, aby ten czas praktycznie zawsze był zbliżony. Oczywiście sobie żartuje, nie bierzcie tego na poważnie, ale wyniki na baterii są po prostu co najwyżej zadowalające. Ze mną smartfon trzyma od rana do nocy i nie mam konieczności podładowywania go w czasie dnia. Problem zaczyna się wtedy… gdy nie masz jak wrócić do domu i nocujesz u koleżanki. I rano wracałem do domu na trybie ultra oszczędzania energii licząc na to, że telefon wytrzyma mi jeszcze trochę. Cieszyłem się każdą sekundą. To zdecydowanie nie jest fajne uczucie…

W kwestii ładowania jest w porządku. Telefon obsługuje Quick Charge 3.0. W zestawie jest odpowiednia ładowarka, z kupnem podobnej nie ma żadnego problemu. 1:10h- 1:20h tyle potrzeba aby naładować smartfon od 10% do pełnej setki. Jest szybko, ja z ładowania jestem zadowolony, ale warto wspomnieć, że dopiero wtedy smartfon nagrzewa się bardzo. Jak w sumie każdy ładowany tą technologią. Nie zalecam wówczas używania go, warto się również zaopatrzyć w ładowarkę o mniejszym amperażu, aby choć trochę zadbać o baterię.

Doznania muzyczne na Axonie są… Nieziemskie!

Przechodzimy teraz do najważniejszego aspektu tego smartfona czyli doznań muzycznych. Zwykle w swoich recenzjach o tym nie wspominałem bo po prostu raczej nie było o czym mówić. Tutaj mówić można w zasadzie bez końca… Zacznę najpierw od dźwięku z głośników. Smartfon sygnowany jest Dolby Atmos i nie jest to pic na wodę. Duże głośniki stereo umieszczone na froncie urządzenia grają czysto, donośnie i co ważne, wytwarzają prawdziwy dźwięk przestrzenny. To naprawdę słychać, szczególnie oglądając krótki materiał przygotowany przez Dolby. Nie grają one niestety w proporcjach 50/50 ale różnica duża nie jest. Nazwanie głośników Axona 7 najlepszymi na świecie nie jest przesadnym nadużyciem.

zte axon 7

Na słuchawkach również jest fenomenalnie. Smartfon posiada standardowe wyjście mini jack i ma zaawansowany przetwornik dźwięku. Nie słuchałem muzyki na oryginalnych słuchawkach dołączonych do zestawu ze względu na ich plastikową budowę. Użyłem Xiaomi Mi In Ear Pro HD i dźwięk na nich jest równie zachwycający co w przypadku głośników. Bardzo głośny, nawet do tego stopnia, że ciężko słuchać muzyki na maksymalnej głośności. Nie zalecam więc robienia tego. Jest czysto, słychać wszystkie ważniejsze tony. Nie jest to nie wiadomo jakie mistrzostwo świata, ale telefon ten na pewno jest w topce urządzeń muzycznych w ogóle jakie powstały.

Co sądzicie o bohaterze dzisiejszej recenzji? Czy wy też macie szansę się w nim zakochać? Zapraszam do sekcji komentarzy!

Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!