Amerykański urząd celny potwierdził, że część elektroniki w tym smartfony i laptopy nie zostanie objęta nowymi, znacznie wyższymi cłami zapowiedzianymi przez administrację prezydenta Donalda Trumpa. To decyzja, która pozwoli odetchnąć zarówno amerykańskim firmom, jak i konsumentom.
Cła w górę, ale z wyjątkami. Elektronika z Chin na razie bezpieczna
Od początku kwietnia Stany Zjednoczone prowadzą coraz bardziej ofensywną politykę handlową wobec Chin. Najnowsze zmiany przewidują nawet 145-procentowe cła na część towarów sprowadzanych z Państwa Środka. Mimo to, lista objętych nimi produktów nie obejmuje aż 20 kluczowych kategorii sprzętu elektronicznego.
Z nowych przepisów wyłączono między innymi smartfony, laptopy, słuchawki bezprzewodowe, a także komponenty takie jak dyski twarde, mikroprocesory, panele słoneczne czy ekrany LCD. Oznacza to, że największe koncerny technologiczne, w tym Apple, Microsoft i Nvidia, mogą na razie spać spokojnie, a przynajmniej jeśli chodzi o te konkretne urządzenia i podzespoły.
Wielka ulga dla firm i konsumentów, ale nie na zawsze
Informacja o wyłączeniu elektroniki z listy objętej cłami wywołała natychmiastową reakcję na giełdzie. Akcje firm technologicznych poszybowały w górę, a analitycy mówią o „tymczasowym oddechu” dla całego sektora. Dla Apple to szczególnie ważne, ponieważ firma produkuje dużą część swojego sprzętu w chińskich fabrykach i po ogłoszeniu nowej polityki celnej straciła na giełdzie kilkaset miliardów dolarów.
Chińskie ministerstwo handlu wydało komunikat, w którym określiło decyzję Waszyngtonu jako „krok w dobrą stronę”, ale jednocześnie wezwało do zniesienia wszystkich wzajemnych taryf, uznając je za „błędy polityczne”. W odpowiedzi administracja Trumpa nie wycofuje się z kursu, twierdząc, że działania mają skłonić amerykańskie firmy do przenoszenia produkcji z powrotem do USA i ograniczenia zależności od Chin.
Chociaż obecna decyzja została odebrana jako złagodzenie kursu, to nie oznacza trwałej zmiany strategii. Agencja Bloomberg donosi, że zwolnienie z ceł może być jedynie tymczasowe, a w najbliższej przyszłości mogą pojawić się inne formy opodatkowania tych samych produktów w zależności od dalszych działań Chin i wyników ewentualnych negocjacji.
Tymczasem sam prezydent Trump podkreśla, że jest otwarty na rozmowy handlowe, ale to Pekin musi wykazać dobrą wolę jako pierwszy. Jednocześnie w kuluarach Białego Domu nadal toczą się dyskusje o możliwym wprowadzeniu sektorowych ceł m.in. na półprzewodniki, co może być kolejnym etapem tej politycznej i gospodarczej rozgrywki.
Wyłączenie smartfonów i komputerów z najnowszych taryf to dla amerykańskiego rynku technologicznego bardzo istotna wiadomość, jednak nie należy traktować jej jako stałej decyzji. Gra toczy się o wysoką stawkę – wpływy z ceł, kontrolę nad łańcuchami dostaw oraz geopolityczne wpływy. Dla konsumentów oznacza to, że ceny urządzeń na razie nie wzrosną, ale przyszłość może przynieść kolejne zmiany i to bardzo szybko.
Źródło: Arstechnica
Chcesz być na bieżąco? Śledź ROOTBLOG w Google News!